Pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku VOLKSWAGEN postanowił przywrócić do życia kultową linię auta, które po wojnie zmotoryzowało Niemcy i wiele innych krajów. Po wielu latach jego miejsce zajął VW GOLF, również z wielkim sukcesem. Nowy Garbus czyli Bettle został stworzony na płycie podłogowej Golfa.
Legenda Garbusa jest wiecznie żywa, mimo iż nie odniósł w Europie aż tak spektakularnego sukcesu jak MINI, czy FIAT 500. New Bettle okazał się jednak produktem , który trafił w gusta Amerykanów, jak poprzednik. Zdobył w 1999r tytuł najlepszego samochodu w USA. Dlatego po dwóch latach produkcji – również w Meksyku – zrobiono lifting nadwozia. Stał się autem udanym.
W wersji z mocnym 220 konnym motorem TSI już nie jest autem dla ludu. Gdy Ferdynand Porsche projektował przed drugą wojna światową Garbusa, wierzono, iż stanie się on autem dla mas, takie były zamierzenia. Po wojnie tak się stało. Każdy mógł go kupić w bardzo atrakcyjnej cenie i wybrać się z rodziną na wakacje. Przedział pasażerski gwarantował odpowiednią ilość miejsca, silnik z tyłu, a bagażnik z przodu. Sprzedano po wojnie aż do 2003 roku ponad 21, 5 miliona egzemplarzy. Jedynym autem, które mogło konkurować w tej materii był ten z pierwszej połowy XX wieku – FORD T.
New Bettle wizualnie podobny i atrakcyjny, ma całkowicie odmienione koncepcje. Jest większy, z silnikiem i napędem z przodu i bagażnikiem z tyłu. Lecz jest jakby takim damskim autem. Natomiast nowy po liftingu jakby nabył bardziej męskich cech.
Chce walczyć na światłach, ma duszę sportowca.
Silnik 2,0 TSI o mocy 220 KM przy 5100 – 6200 obr/min i 280 Nm przy 1700 – 5000 obr/min doskonale przyspiesza, bo moment obrotowy jest rozłożony równo. „Pary” pod nogą nigdy dość. Mimo sporej masy 1417 kg. Sześciobiegowa skrzynia DSG sprawnie przyspiesza pojazd. Ta znana i lubiana skrzynia szybko żongluje przełożeniami. Przy normalnej, ale nieco żwawszej jeździe możemy oczekiwać zużycia paliwa na poziomie niemal 10 litrów. Przy spokojnej jeździe możemy oczekiwać zużycia nawet w okolicach 6 litrów jadąc przy użyciu tempomatu.
Prowadzenie na zakrętach również nienaganne. Zawieszenie zostało tak dopracowane, iż niemal nie można wprowadzić go w podsterowność. To zasługa kolumn MacPhersona z przodu i wielowahaczowego z tyłu i niskoprofilowych opon o rozmiarze 235/45R19. Dziewiętnasto calowe koła wydają się być bardzo odpowiednie dla New Bettle. Dodają mu wyrazistości, i sportowego sznytu.
Wygląd to z pewnością duży atut trzeciego garbusa. Auto po liftingu ma zdecydowanie lepsze proporcje niż poprzednik. Zwiększono długość o 19,7 cm, szerokość o 8,4 cm i zmniejszono wysokość o 1,2 cm. Jest mu bliżej do oryginału pod względem proporcji. Retro stylistykę połączono z nowoczesnością. Na ulicy auto zwraca uwagę przechodniów. Szczególnie na dużych i pięknych 19 calowych kołach.
Napompowane nadkola, które zostały onegdaj przeniesione i skopiowane do PORSCHE 911, wybrzuszona maska, satynowe lusterka z kierunkowskazami, drzwi bez ramek i zwracający uwagę spojler tylny. To budzi uznanie, bo doskonale wpisuje się w ten model. Przeszklenie auta jest dość duże, nawet przez tylne okno widać to co trzeba.
W środku bez problemu zajmiemy miejsce zarówno na fotelach przednich, jak i z tyłu, mimo dwojga tylko tradycyjnych drzwi. Bez problemu także odnajdziemy wszystkie funkcje pojazdu dzięki typowemu dla Volkswagena rozmieszczeniu przycisków i ich oznaczeniu. Wszystko jest na swoim miejscu i rozmieszczone tak, iż obsługa jest intuicyjna. Przed pasażerem w desce rozdzielczej mamy dwa dość obszerne schowki. Na środku duży ekran między pionowo umieszczonymi prostokątnymi nawiewami. Przy drzwiach natomiast są nawiewy okrągłe.
Kierownica lekko podcięta z dołu, a za nią trzy tradycyjne, duże i doskonale czytelne zegary. Kierownica ma pełne sterowanie radiem, tempomatem, komputerem pokładowym i telefonem połączonym przez Blotooth. Mamy także tradycyjny hamulec ręczny – co zawsze cieszy – a nie jakiś tam elektryczny. Na desce rozdzielczej na górze są umieszczone „sportowe trzy okrągłe zegary. Temperatury oleju, ciśnienia doładowania turbo – ładuje nawet do 2,0 Bara – oraz zegarek ze stoperem. Zmierzyliśmy przyspieszenie do 100 km/h i wyszło nam dokładnie 6,0 sekundy.
We wnętrzu dominuje szarość i czerń, niekiedy ożywiana przez aluminiowe wstawki i oznaczenie sportowej linii samochodu R. Fotele doskonale trzymają na boki, dzięki dużym elementom z boku foteli. Wcale nie przeszkadzają przy wsiadaniu. Fotele są wygodnie twarde, dobrze, że nie zbyt miękkie. Przecież to model z zacięciem sportowym. W drzwiach mamy elementy podświetlane na niebiesko, biało lub czerwony. Do wyboru.
Nisko zawieszony samochód zwraca uwagę. Jest atrakcyjny sam w sobie. Z zewnątrz dobrze wygląda, w środku nie jest nudny, wbrew pozorom w wersji R dobrze jeździ. Jest zwrotny! Średnica zawracania to 10,8 metra, tylko o 10 cm więcej niż u MINI. Pozwala sprawnie manewrować w mieście. Czujniki parkowania ułatwiają parkowanie nawet w bardzo ciasnych miejscach. Taki jest właśnie zabawkowy VOLKSWAGEN BEETLE R. Atrakcyjny i miły w użyciu.
Tekst, zdjęcia i film; Mirosław Wdzięczkowski