Zaczęło się od chwytliwego tytułu wymyślonego podczas wspólnego grillowania. Z czasem młodzi ludzi z Teatru Muzycznego Pod Pretekstem „dorobili” pasujący do niego scenariusz i tak powstał musical „Dziewczyny lubią Bond”. Jak na literacki oraz filmowy pierwowzór jego bohatera przystało, iście wystrzałowy.
Nie stuknął mu nawet rok, a jego twórcy już odwalili kawał artystycznej roboty. Zgrana, kilkunastoosobowa ekipa z Legionowa i powiatu, od paru lat szlifująca sceniczne deski, postanowiła wreszcie zrobić coś na własny rachunek. I tak, na bazie starych doświadczeń, założyła nowy zespół, czyli Teatr Muzyczny Pod Pretekstem. – Doszło do tego, że dawna grupa mogła się rozpaść. Więc stwierdziliśmy, że za bardzo się lubimy, za bardzo lubimy spędzać czas na scenie, za bardzo lubimy teatr i zdecydowaliśmy się rzucić się w gruncie rzeczy na głęboką wodę – bo w końcu jesteśmy jeszcze bardzo młodzi – i założyć własny teatr muzyczny. Myślę, że się w tym sprawdzamy, bo my to po prostu kochamy. I to jest najważniejsze – mówi choreograf Karina Warnel. – Jesteśmy grupą młodych ludzi z pasją, zainteresowanych teatrem. Większość także z różnymi talentami (śmiech). Spotykamy się co tydzień na trwających po sześć godzin próbach – dodaje reżyser Michał Dąbrowski. Motywacja towarzyszy im przeróżna. – Część z nas przychodzi tu tylko dlatego, że chce się gdzieś wyżyć i miło spędzić czas. Ale są też tacy, którzy ze sceną, z jakąś działalnością artystyczną wiążą swoją przyszłość. Chcą pójść na uczelnie teatralne i muzyczne, czy rozwinąć umiejętności taneczne. Natomiast my, jako grupa, na pewno aspirujemy do miana – już niedługo – najlepszego teatru muzycznego w Polsce (śmiech). Wszyscy byśmy chcieli, żeby nam się to udało, żebyśmy byli znani szerzej niż tylko w naszej okolicy. I do tego dążymy – zdradza odpowiedzialna za prowadzenie muzyczne Magdalena Deptuła.
Trójka liderów teatru Pod Pretekstem kształci się na uczelniach artystycznych. To z pewnością pomaga. Inna sprawa, że wszyscy artyści wciąż się scenicznego fachu uczą. – Większość bierzemy z doświadczenia. Dużo czerpiemy też z otoczenia, czyli pracy z tymi dzieciakami. Bo mamy naprawdę bardzo zdolną młodzież, a co najważniejsze, taką, która wkłada mnóstwo serca w to, co robi. Dzięki temu mamy warsztat, żeby coś tam osiągnąć. To podstawa naszego treningu – mówi Michał. – Poza tym staramy się zapraszać tu osoby doświadczone w różnych scenicznych i muzycznych aktywnościach. Uczymy się improwizacji, tańca, aktorstwa i śpiewu. Chcemy po prostu wszechstronnie się doskonalić – podkreśla Magda. – Mamy dużo planów, jak to dalej rozwijać i jak dalej rozwijać siebie. Myślę, że jest wielu ludzi z wiedzą, którzy nas w jakimś stopniu wesprą – ma nadzieję Karina. Jako kapitał własny twórcy teatru Pod Pretekstem oferują talent, całkiem już spore umiejętności oraz maksymalne zaangażowanie. – U nas nie ma, że „nie umiem”, „nie chcę” albo „nie dam rady”. Dążymy do tego, żeby wszystkiego ich nauczyć – przyznaje Karina. A siedząca obok Magda dodaje: – Chcemy, żeby każdy z nas miał na scenie równe szanse, tak aby na przykład każdy tancerz również dobrze śpiewał i grał. Zależy nam na wszechstronnym wykształceniu.
Zalążkiem pierwszej premiery pod nowym szyldem był, jako się rzekło… tytuł. Scenariusz, ciągle wciąż zresztą przekształcany i wzbogacany o nowe pomysły lub żarty mimochodem rzucane w trakcie prób, „rodził” się stopniowo. Na szczęście nie w bólach, lecz jak zapewniają autorzy, w salwach śmiechu. I tę radość na scenie widać. Efekt wspólnej pracy, czyli komedię romantyczną „Dziewczyny lubią Bond”, śmiało można uznać za obiecujący debiut. Zabawne dialogi, kilka świetnych głosów, naturalne aktorstwo plus typowo musicalowa historyjka – całość była spójna, nie trąciła amatorką i mogła się podobać. Jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową, autorzy skorzystali z piosenek już istniejących, te zagraniczne opatrując tylko własnymi tekstami. W przyszłości chcą jednak działać w oparciu o utwory pisane specjalnie dla nich.
Póki co, przy finansowym wsparciu rodziców i lokalowym gminy Wieliszew, zespół teatru Pod Pretekstem pracuje nad kolejnym scenariuszem, szukając zarazem zdolnych scenarzystów i kompozytorów. W planach są też występy w stolicy oraz innych regionach kraju. Broadway musi na razie poczekać.