Piłkarze Legionovii wciąż imponują formą. W sobotę (21 maja) wręcz ośmieszyli w Stalowej Woli tamtejszą Stal, pokonując ją aż 5:0. A nie był to mecz o przysłowiową pietruszkę, bo gospodarze przed tym spotkaniem nie byli pewni utrzymania. Kolejny raz znakomitą formą strzelecką błysnął Rafał Wolsztyński, zdobywca trzech bramek. W najbliższą sobotę (28 maja, godz. 1700) do Legionowa przyjedzie Raków Częstochowa. Tydzień później (4 maja, godz. 1700), na zakończenie sezonu drużyna Ryszarda Wieczorka zagra na wyjeździe z Błękitnymi Stargard Szczeciński.
Po słabej końcówce rundy jesiennej i niewiele lepszym początku rundy wiosennej nikt nie spodziewał się, że piłkarze Legionovii w tak dobrym stylu będą kończyli sezon. Po serii zwycięstw nad czołowymi drużynami drugiej ligi i zapewnieniu sobie utrzymania, co było głównym celem zespołu, podopieczni trenera Ryszarda Wieczorka nie zwalniają tempa i w kolejnych spotkaniach pokazują futbol ofensywny i skuteczny. Wyróżnia się tu zwłaszcza Rafał Wolsztyński, który trafił do Legionowa w przerwie zimowej i wiosną już siedem razy pokonał bramkarzy rywali. Po kilku tygodniach znakomitej gry piłkarze Legionovii są aktualnie faworytami w każdym spotkaniu. Nie inaczej było także w rywalizacji ze Stalą w Stalowej Woli, jednak spotkanie to zapowiadało się jako bardzo trudne, ponieważ gospodarze przed tym meczem wciąż nie mogli być pewni utrzymania w drugiej lidze. Aby sobie zapewnić występy na drugoligowych boiskach w następnym sezonie i nie patrzeć na wyniki na innych boiskach, Stal musiała pokonać Legionovię.
Goście jednak nie zamierzali stosować taryfy ulgowej ani zagrać z mniejszym zaangażowaniem, bo już dawno wykonali zadanie utrzymania się w stawce drużyn drugoligowych. Stal starała się od pierwszych minut grać ofensywnie, ale szybko została ukarana za otwartą grę. Po szybkiej kontrze i dośrodkowaniu z prawej strony skutecznym uderzeniem głową popisał się Rafał Wolsztyński i od siódmej minuty goście prowadzili 1:0. Stal nie rezygnowała z odrobienia strat, ale jej akcje były z łatwością rozbijane daleko od bramki Piotra Smołucha. Znacznie groźniejsze i efektowniejsze były akcje Legionovii. W 39 minucie na strzał z około 22 metrów zdecydował się Hubert Tylec. Trafił tuż przy słupku i Tomasz Wietecha, mimo ofiarnej interwencji, nie zdołał zapobiec utracie gola. Dwubramkowa zaliczka pozwoliła drużynie z Legionowa wyjść na drugą część z dużym spokojem.
Smołuch znów obronił karnego
Gospodarze wciąż wierzyli, że mogą odrobić stratę dwóch bramek i rozpoczęli drugą połowę z wyraźnym nastawieniem na ofensywę. Ich akcje stały się bardziej przemyślane i już w 62 minucie mieli znakomitą okazję do zdobycia kontaktowego gola. W polu karnym Legionovii został sfaulowany Tomasz Płonka i arbiter podyktował jedenastkę dla gospodarzy. Piotr Smołuch już nie raz pokazał, że potrafi bronić rzuty karne, jak np. w poprzedniej kolejce, w spotkaniu ze Zniczem Pruszków. Legionowski bramkarz znakomicie wyczuł intencje Bartłomieja Bartosiaka i złapał piłkę po jego uderzeniu. Sytuacja ta wyraźnie podłamała piłkarzy Stali. Siedem minut później był rzut karny dla gości, który pewnym uderzeniem zamienił na bramkę Jarosław Wieczorek.