Mieszkaniec Legionowa, właściciel prywatnej działki, przyszedł do urzędu żeby pogadać jak człowiek z człowiekiem. Ma działkę w fajnej lokalizacji. Chce coś z nią zrobić. A tu w planie miejscowym stoi, że na działce budować nie może, bo ma tam być rów z wodą. Poprosił więc, żeby plan zmienić.
Urzędnicy sprawdzili, że zmiana jest zgodna ze studium i postanowili zacząć działać. Radni podjęli w 2011 roku decyzję, że przystępują do sporządzania zmiany planu dla tego obszaru. Dwie nieruchomości stanowiące własność prywatną zostały wyznaczone jako kontynuacja istniejącej zabudowy wielorodzinnej. Na tym terenie znajdują się spółdzielcze bloki, w tym wieżowce – mowa bowiem o terenie osiedla Sobieskiego od Warszawskiej do Siwińskiego.
Plan został stworzony przez urbanistę. Został wyłożony do publicznej wiadomości i poddany konsultacjom społecznym. W wyznaczonym terminie nikt, absolutnie nikt nie wniósł uwag. Ani zastrzeżeń. Żaden mieszkaniec. Żaden radny. W tym samym czasie miasto rozwiązało problem potencjalnego bajora w środku osiedla, przebudowując kanalizację deszczową i budując przepompownię wód deszczowych. Inwestycja obsługuje właśnie tę część miasta i zaspokaja potrzeby osiedla bez konieczności trzymania wody w otwartym zbiorniku – rowie na działce naszego bohatera. Co więcej – całą inwestycję udało się zrealizować na terenach miejskich. Zaoszczędzono kilka milionów złotych które trzeba by było zapłacić za odszkodowanie za tę działkę. Można było więc w końcu (na papierze) oddać prywatną działkę właścicielowi.
Wydawało się że rów z planów zniknie i w końcu właściciel będzie mógł robić to co chce z należącą do niego nieruchomością. Nie ma tak lekko. Znaleźli się radni, którzy zaczęli protestować. Że rów przecież jest niezbędny. Że może zamiast niego może tam powstać parking wielopoziomowy. A może jeszcze coś innego…
„Dobra zmiana” rękami wojewody spuściła obywatela, Polaka do historycznego, nikomu niepotrzebnego, rowu.
Anna Krajewska