Uchodźców w Legionowie jeszcze nie ma, ale już wiadomo, jak byliby przyjęci. Zwłaszcza przez lokalną młodzież. W poprzednią środę „Królewska Dwójka” oraz Powiatowa Instytucja Kultury zaprosiły na debatę pod hasłem „Wielokulturowość, bogactwo czy problem”. Wzięli w niej udział gimnazjaliści oraz licealiści z Legionowa i okolic.
W sali konferencyjnej ratusza pojawili się także włodarze powiatu. – Omawialiśmy już z młodzieżą tematy patriotyzmu, wolności, samorządności, a dzisiaj dyskutujemy o problemie wielokulturowości. Jest to temat znajdujący się w centrum współczesnych debat w całej Europie. Teraz również ona miała szansę zmierzyć się z tym problemem, wysłuchać argumentów za i przeciw oraz sformułować swe stanowisko w tej ważnej sprawie – mówi Jerzy Zaborowski, wicestarosta legionowski. Zanim do tego doszło, uczestnicy spotkali się na przygotowującej do debaty rozgrzewce, którą przygotowała moderująca późniejszą dyskusję Beatę Narel.
Kiedy ruszyła właściwa debata, do ataku przeszli uczniowie niechętni przyjmowaniu imigrantów. Argumenty miewali rozmaite. Doceniając zalety przenikania się kultur, obawiali się m.in, że mogą oni nam, tu cytat, wbić nóż w plecy. Krotko mówiąc, zrobić krzywdę. Nasza ewentualna gościnność, uważała część młodych ludzi, powinna być uzależniona od postawy przybyszów oraz ich szacunku dla europejskich wartości. Przeciwnicy otwarcia granic twierdzili, że w miarę wzrostu liczebności goście będą domagać się większych praw. Wielokulturowość miałaby ponadto sprzyjać traceniu narodowej indywidualności. Co już widać np. po naszych strojach albo kuchni. Przysłuchujący się debacie prezydent Legionowa w pewnym momencie nie wytrzymał. – Kultura polska to zlepek. Przez tysiąc lat zlepialiśmy fragmenty kultury niemieckiej (…), łacińskiej, włoskiej, francuskiej. Popatrzcie na nasz język – on jest pełen słów francuskich, niemieckich, rosyjskich, żydowskich i tak dalej. Jak zauważył Roman Smogorzewski, w Polsce żyje i pracuje już prawie milion Ukraińców. I nikomu to jakoś nie przeszkadza. Jego zdaniem tak samo może być z przybyszami ze świata islamu. – Wiecie czego mi w tej debacie zabrakło? Słowa-klucza do tego wszystkiego – integracja. Czy wy chcecie, czy nie, oni będą się żenić z Polkami, załatwiać różne inne rzeczy. Przyjadą i naszym zadaniem jest ich zintegrować. Bo jeżeli będą tu dobrze przyjęci i będą szczęśliwi, to oni nie będą się wysadzać.
Pożytki płynące z polskiej gościnności są, a przynajmniej powinny być młodzieży znane. – Polska jest pięknym przykładem, jak można funkcjonować razem. Chociażby przez te złote lata Jagiellonów, czasy Unii Polsko-Litewskiej, Ugody Sandomierskiej, Konfederacji Warszawskiej, kiedy pozwalaliśmy innym narodom i religiom mieć równię praw politycznych – przypomniał jeden z uczniów. Czy dzięki środowej debacie część jej uczestników zmieniła bądź zmieni swe poglądy, trudno powiedzieć. Tak czy inaczej, organizatorzy byli zadowoleni, że do niej doszło. Na przykładzie jeansów, pizzy lub hamburgera widać, że przed wielokulturowością uciec w dzisiejszych czasach nie sposób. A skoro tak, najlepiej chyba ją polubić.
Brawo młodzież! Nie przejmujcie się gadaniem burmistrza, jest z PO, musi mieć poglądy proeuropejskiej lewicy.