Serock: Bolesne skutki weekendowej kąpieli
Ostatni weekend nie należał do najprzyjemniejszych dla 19-letniego Marcina, który korzystając z ładnej pogody i ciepłej wody, postanowił rozerwać się trochę na serockiej plaży. Nie przypuszczał jednak, że zrobi to tak dosłownie.
Od soboty 25 czerwca kąpielisko w Serocku jest już oficjalnie otwarte. W wodzie wyznaczono i oddzielono teren do pływania, a nad bezpieczeństwem osób wypoczywających w wodzie czuwają ratownicy. Nic więc dziwnego, że z tej największej serockiej atrakcji chciał skorzystać też młody mieszkaniec Warszawy. Po wejściu do wody i przepłynięciu do „głębszej strefy”, zatrzymał się by chwilę odsapnąć przy ostatnich bojkach. Odpływając zahaczył dłonią o coś, co było przyczepione do spodu owej bojki. Podejrzewa, że mógł to być hak, na którym poprzedniego dnia przymocowana została do mola siatka do łowienia ryb. Przez to, że wbił się on głęboko w skórę, w momencie odpływania przeciął całą długość palca do tzw. „żywego mięsa”.
Przestraszony wypłynął szybko z wody i mocno krwawiąc udał się do ratowników, aby uzyskać od niego pomoc. – Ratownik wodny po skończonym kursie powinien wiedzieć jak poprawienie udzielić pierwszej pomocy, a on chyba stracił głowę na widok krwi. Pierwszym jego błędem było rzucenie wody utlenionej w piach. Do cierpliwych nie należę, ale wydaje mi się, że sam opatrunek i udzielenie pierwszej pomocy trwałoby z 15 minut. Koledze ratownikowi trzęsły się ręce i gdyby nie to, że sam jestem po kursie pierwszej pomocy, skończyć by się mogło na poważnych powikłaniach – relacjonuje poszkodowany. Pan Marcin dodał też, że sam musiał sobie założyć opatrunek i zorganizować transport na ostry dyżur. Na szczęście obyło się bez zszywania.
Do sprawy odniósł się prezes Legionowskiego WOPR, Krzysztof Jaworski. Jak zapewnił, ratownicy pełniący tego dnia dyżur na serockiej plaży są osobami doświadczonymi, które w podobnych przypadkach wielokrotnie już udzielały pomocy poszkodowanym. Dodał też, a potwierdzili to ratownicy, ranny mężczyzna został przez nich profesjonalnie opatrzony. WOPR-owcy uznali również, że rana nie była na tyle głęboka, aby wymagała szycia i wezwania na miejsce pogotowia. Jak zapewnia prezes WOPR, w takim przypadku do poszkodowanego natychmiast przybyłaby karetka wodna.
Ratownicy informują też, że przed dopuszczeniem plaży do kąpieli, zarówno dno jak i wszystkie bojki oraz ich olinowanie są dokładnie sprawdzane pod kątem obecności niebezpiecznych przedmiotów. Po incydencie WOPR-owcy jeszcze raz obejrzeli wskazaną przez pokrzywdzonego bojkę i znaleźli tam krótki, zagięty drut. Jak zapewniają, rano go tam nie było i pojawił się prawdopodobnie dopiero w trakcie ich dyżuru. – Nie mam jednak pewności, że to właśnie ten drut był powodem rozcięcia palca – powiedział kierownik kąpieliska.