Podobnie jak wielu innych legionowian, ci z osiedla Sobieskiego dostrzegli możliwości oferowane przez inicjatywy lokalne. Niedzielne otwarcie siłowni plenerowej to dowód, że świetnie je wykorzystali.
Na czele sąsiedzkiej grupy inicjatywnej stanął Witold Bieliński. – Powstał pomysł, więc zrobiliśmy tu zebranie. A później, współpracując z administracją i radą osiedla, zaczęliśmy zbierać podpisy mieszkańców. I stąd to się wzięło – mówi mieszkaniec os. Sobieskiego. Od podpisów do konkretów droga jednak daleka. I tu przydały się determinacja oraz wpływy szefowej rady osiedla, a zarazem miejskiej radnej. Aby urzeczywistnić ideę mieszkańców, Danuta Ulkie wydeptała do legionowskiego ratusza solidną ścieżkę. Co zresztą docenił i za co podziękował jej obecny na miejscu zastępca prezydenta. – Gdyby nie jej zaangażowanie i, co tu kryć, częste wizyty w urzędzie, ta siłownia nie powstałaby pewnie tak szybko – przyznał Marek Pawlak. Ale to już historia. Ważne, że obiekt zaczął tętnić życiem na kilka dni przed oficjalnym otwarciem. A tym bardziej w niedzielę, kiedy była możliwość skorzystania z porad profesjonalnego trenera. – Serce się w głębi duszy raduje, jako że już od piątej rano można tu zobaczyć ćwiczące osoby. I tak do późnych godzin wieczornych. W przyszłym tygodniu zostanie tu założone oświetlenie, więc nawet późna nocką będzie można sobie przyjść i korzystać. Są to ciche urządzenia i nie będą nikomu zakłócały spokoju – zapewnia Danuta Ulkie.
Jak przystało na „full wypasioną” inwestycję, na bogato zorganizowano też jej oddanie do użytku. Najmłodsi zajęli się dmuchańcami oraz watą cukrową, dorośli częściej wybierali popcorn i kiełbasę z grilla. Dopisała nawet aura, choć jeszcze kilka godzin wcześniej pozostawiała wiele do życzenia. W powstaniu plenerowej siłowni na os. Sobieskiego swój udział miała też spółdzielcza administracja. Jej pracownicy zajęli się sporządzeniem dokumentacji technicznej oraz wniosków do ratusza. Zadbali również o dodatkową ławkę, a także przygotowanie terenu pod całą inwestycję.