Konflikty międzysąsiedzkie zdarzają się bardzo często. Bywa, że po wielu latach już nikt nie pamięta, co było przyczyną wojny, a jednak nienawiść kwitnie dalej. Tym razem chodzi o niesnaski w Chotomowie, gdzie przyczyną jest niewinnie wyglądające drzewko owocowe.
– Co mam zrobić z sąsiadem, który kradnie mi wiśnie? – pyta pani Małgorzata. – Na granicy działek, tuż przy płocie, rośnie moje drzewo. Co roku daje dużo owoców, z których robię pyszne konfitury. Kiedy jednak wyjechałam do córki na tydzień, okazało się, że podczas mojej nieobecności owoce zniknęły! Podejrzewam, że to sprawka rodziny mieszkającej za płotem. Jak mam powiedzieć sąsiadowi żeby się „odstosunkował” od mojej własności?
To nie ja, to szpaki!
Niechęć z obu stron płotu narasta z dnia na dzień. – Szpaki jej oskubały to wyleniałe drzewo – macha ręką sąsiad pani Małgosi. – Baba wymyśla i tyle. Czasem sięgnąłem po wiśnie, ale tylko po gałęzie, które wiszą po mojej stronie działki – przyznaje. Sprawa jest prosta, bowiem żeby udowodnić kradzież, trzeba mieć świadków. Należy jednak pamiętać, że nie można zrywać owoców, nawet gdy wiszą za płotem. Co innego, kiedy spadną na ziemię. Sąsiad się nie przejmuje. Twierdzi, że jeśli będzie miał jakieś nieprzyjemności, to wytnie gałęzie i korzenie ze swojego ogrodu.
Zgoda przy nalewce
Rzeczywiście, według prawa właściciel gruntu może obciąć i zachować dla siebie korzenie przechodzące z sąsiedniego gruntu. To samo dotyczy gałęzi i owoców zwieszających się z sąsiedniego gruntu. Powinien jednak uprzedzić sąsiadkę i wyznaczyć jej termin do ich usunięcia. Właściciel gruntu może też wejść na grunt sąsiedni w celu usunięcia zwieszających się z jego drzew gałęzi lub owoców, ale sąsiadka może jednak żądać naprawienia wynikłej stąd szkody. Niuansów prawnych jest wiele. Najważniejsza jest jednak dobra wola z obu stron, by się porozumieć. – Przy nalewce z wiśni mogę się pogodzić – śmieje się sąsiad.