– Czy woda zdrożeje? – pytają mieszkańcy. Mówi się o pracach nad nową ustawą o prawie wodnym. Możliwe są drastyczne zmiany w opodatkowaniu firm. Przedsiębiorcy boją się nowych podatków, a mieszkańcy podwyżek. Czy woda w Legionowie będzie droższa? – Jeżeli nic szczególnego się nie wydarzy w naszym prawodawstwie, ja nie przewiduję żadnych podwyżek – zapewnia prezes PWK Legionowo Grzegorz Gruczek.
Ministerstwo Środowiska pracuje nad ustawą o prawie wodnym. Pod uwagę brane jest stworzenie Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie” oraz co istotne dla mieszkańców wzrost opłat za pobór wody. Pomimo planów powołania krajowego regulatora cen wody Polacy obawiają się podwyżek.
Firmy drżą
Nowe podatki mogą obciążyć firmy, które pobierają więcej niż 5 m3 wody dziennie, a nawet rolników. Uderzenie trafi w firmy, które potrzebują do produkcji wodę np. wytwarzających soki i napoje, ale także w mniejsze przedsiębiorstwa i firmy wodociągowe. Jak szacują eksperci, narzucone opłaty według maksymalnych stawek oznaczają katastrofę dla niektórych firm i mimo zapewnień oznaczają pośrednie uderzenie w Polaka. Można bowiem przypuszczać, że te firmy, które nie udźwigną 100-krotnych podwyżek przeniosą koszty na klienta.
100 razy więcej?
W nowej uchwale pod uwagę brane jest też podniesienie opłat za pobór wody przedsiębiorstwom wodno-kanalizacyjnym. Jako przykład można dać PWK Legionowo. W skali roku ze studni głębinowych spółka pobiera 1 900 000 m3 wody, którą filtruje i pompuje wprost do kranów legionowian. Tak jak każda inna firma, musi posiadać pozytywną decyzję wodno-prawną oraz wykonać stosowne opłaty. – Teraz podatek za samo wypompowanie wody z podziemnych pokładów to około 200 tysięcy złotych – mówi jeden z pracowników legionowskich wodociągów. Ale jak wzrośnie 100-krotnie to zapłacą 2 lub 2,5 mln podatku co rok…
Szukają kasy?
Zmian się boją wszyscy, zarówno mieszkańcy jak i właściciele firm. W tym trudnym czasie pewne jest jedynie to, że jeśli prawo się zmieni niektóre przedsiębiorstwa mogą być zmuszone do podwyżek cen wody, oszczędności na remontach, na pracownikach, czy podwyżki cen produktów. To przykład na to jak w białych rękawiczkach wypompować kasę wprost z kieszeni mieszkańców i jeszcze winić za to kogoś innego…