Jeszcze w tym roku w pobliżu chotomowskiej podstawówki pojawi się pasieka edukacyjno – szkoleniowa. To pierwsza i zarazem sztandarowa inicjatywa powstałego niedawno Stowarzyszenia Sympatyków Pszczelarstwa Nasze Pszczoły. Jego „brzęczący” projekt wsparły finansowo lokalne samorządy.
Na czele organizacji stanął znany pasjonat i popularyzator pszczelarstwa, Marek Dudek. – Teren będzie ogrodzony. To działka przy lesie, którą od czasu do czasu odwiedzają dziki i nie chcielibyśmy, by ule zostały przewrócone. Stanie tu pięć rodzin, domek narzędziowy, jakaś altana, gdzie będzie można skryć się przed deszczem czy słońcem i w przyjaznej atmosferze porozmawiać na tematy pszczelarskie – snuje plany prezes. Wiele wskazuje na to, że będzie tam gwarno jak w ulu. Tylko w ciągu trzech ostatnich lat liczba okolicznych pszczelarzy wzrosła dwukrotnie: z około 50 do ponad stu. Większość z nich stanowią młodzi ludzie, dopiero raczkujący w produkcji miodu. Są tacy, co pszczelego bakcyla złapali na przykład… w Nowej Zelandii. – Będąc w podróży poślubnej, poznaliśmy wielu pszczelarzy. Wtedy nic nie wiedzieliśmy o pszczelarstwie, ale okazało się, że są oni bardzo otwartymi ludźmi i zaczęli nam opowiadać o swej pasji. I doszliśmy do wniosku, że praca, którą do tej pory wykonywaliśmy – w dużych firmach, przy komputerze, to nie jest styl życia, który nam odpowiada. A bardziej ten związany z przyrodą i naturą – mówi mieszkanka Chotomowa Gaba Krzyżanowska.
Mając na względzie dobro środowiska, budowę chotomowskiego „poligonu doświadczalnego” dla pszczelarzy chętnie zasiliły gotówką władze powiatu. Pomogła też gmina Jabłonna. – To inicjatywa szczególnie cenna, bo łączy walory edukacji ekologicznej i ochrony przyrody. Dlatego powiat legionowski zdecydował się wesprzeć tę inicjatywę i w niemal połowie sfinansował przedsięwzięcie polegające na stworzeniu pasieki o charakterze edukacyjnym, która będzie uczyła początkujących pszczelarzy, jak założyć przydomową pasiekę, ale też informowała o zagrożeniach łączących się z jej prowadzeniem – podkreśla starosta Robert Wróbel.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że na okolicznych ziemiach pszczelarstwo ma bardzo długą tradycję. Ta zaś, jak wiadomo, zobowiązuje. – Są zapiski, że na terenie gminy Jabłonna już od 700 lat działają pszczelarze. W 1369 roku dostarczyli do biskupstwa w Płocku kilkanaście donic miodu. I te tradycje chcemy kontynuować. My, ale co bardzo cieszy, również osoby o wiele młodsze od nas – mówi Marek Dudek. – Zaczęliśmy bardzo intensywnie, od praktyk pszczelarskich za granicą. Natomiast kiedy mówiliśmy znajomym pszczelarzom, że chcemy uczyć się od innych, to od razu każdy chciał nas brać do swojej pasieki i coś doradzić. To środowisko jest bardzo pomocne. Problemy, jakie napotykamy, są głównie natury finansowej, bo to po prostu drogie hobby – dodaje Gaba Krzyżanowska. Tam, gdzie w grę wchodzi ludzkie życie, trudno jednak przejmować się pieniędzmi. Tak się bowiem składa, że w dużej mierze zawdzięczamy je producentkom miodu. – Jeśli pszczoły zginą, to w ciągu czterech lat także i ludzie. Dzięki pszczołom mamy 70 proc. produktów spożywczych obecnych na naszych stołach. Tego nie widać, nad tym na co dzień się nie zastanawiamy, ale taka jest prawda. W momencie, gdy pszczoły zginą, będzie już za późno – ostrzega prezes Dudek. Na szczęście w powiecie legionowskim im to nie grozi. Jeśli wszystko pójdzie po myśli członków Stowarzyszenia, ich szkoleniowa pasieka zacznie działać jeszcze tej jesieni. Duży rój jej gości oraz użytkowników będzie mile widziany.