Legionowo po raz drugi gościło niedawno przedstawicieli regionalnej spółdzielczości mieszkaniowej. Prawie 160 jej liderów z Warszawy i Mazowsza znów odwiedziło ratusz z tego samego powodu.
Gdyby użyć terminologii sportowej, spółdzielcy urządzili sobie na Piłsudskiego 41 zgrupowanie przed ważnym meczem. – W tym roku odbędzie się VI Krajowy Kongres Spółdzielczości. Ponieważ w Polsce mamy ponad 9,5 tys. spółdzielni, warunkiem jego zorganizowania jest wybranie delegatów. Wybieramy ich 600 ze wszystkich branż, w tym 217 ze spółdzielczości mieszkaniowej – tłumaczy Szymon Rosiak, prezes SMLW w Legionowie. – Jak zwykle dużo emocji będzie przy wyborach, bo to naturalna rzecz. Ale porozmawiamy też o tym, co według nas powinno być przedmiotem obrad kongresowych, a w konsekwencji uchwałą programową, która wytyczy nasze działania na kolejne cztery lata – dodaje Jerzy Jankowski, prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP.
Chociaż krajowi spółdzielcy starają się mówić jednym głosem, w praktyce bywa to trudne. Często nawet niemożliwe. Dlatego ludzie z „mieszkaniówki” mieli ważne zadanie: pomyśleć, co zrobić, aby ich sprawy nie utonęły w morzu innych postulatów. – Musimy wymienić poglądy na temat tego, z czym idziemy na kongres, ponieważ interesy tych 13 branż są czasami przeciwstawne. Zupełnie inne problemy dotyczą spółdzielczości mieszkaniowej, a zupełnie inne rolniczej, PSS „Społem”, czy banków spółdzielczych. Ale mam nadzieję, że sam system organizacji spółdzielczej nas zjednoczy – mówi prezes Rosiak.
Przez 200 lat istnienia spółdzielczości na ziemiach polskich funkcjonowała ona z różnym powodzeniem. Także ta mieszkaniowa. Ostatnio wygląda na to, że znów władza chce iść z nią pod rękę. Rząd opracowuje właśnie program mający ułatwić ludziom dostęp do własnego „M”. Własnego, choć niekoniecznie na własność. Jedno jest pewne: spółdzielczość mieszkaniowa tylko czeka na wcielenie rządowego planu w życie.