Kiedy nastały chłodne noce, na legionowskim osiedlu Sobieskiego zrobiło się gorąco. Niestety nie, jak chcieliby mieszkańcy dziesięciu spółdzielczych budynków, w ich domach. Znienacka w pobliżu zjawili się bowiem robotnicy, którzy rozkopali teren i odcięli lokatorom dopływ ciepła.
Od strony spółdzielni sprawa wyglądała następująco: – PEC zdecydował się na to posunięcie z tego względu, że podczas mroźnej zimy – czego baliśmy się również my – instalacja mogłaby ulec awarii, przez co mieszkańcy zostaliby pozbawieni ciepła i ciepłej wody, wtedy gdy na zewnątrz byłaby temperatura minusowa – mówi Agnieszka Borkowska, pełnomocnik zarządu SMLW. Co rzecz jasna ludzie przyjęliby chłodno.
Jedno trzeba ciepłownikom przyznać: na spóźnionych „wykopkach” pracowali bez wytchnienia. Miało to jednak, jak we wtorek zauważył szef SMLW, także złe strony. – Wieczorem tu byłem i sugerowałem im, żeby przerwali, bo po pierwsze, bałem się wypadku, a po drugie, niedokładności. Bo w nocy próba precyzyjnego spawania niekoniecznie musi dać dobry efekt. No i prezes PEC zadecydował o przerwaniu prac, uznając, że lepiej dokończyć je za dnia i nie ryzykować żadnej wpadki, gdy w środku zimy nam coś strzeli – relacjonował Szymon Rosiak. Ponieważ pańskie oko konia tuczy, odwiedził on plac ciepłowniczego boju także dzień później. Sytuacja wciąż była dynamiczna. – Na miejscu to wygląda nieciekawie, bo mieszkaniach jest w granicach 17 stopni, co stanowi duży dyskomfort. Na szczęście mieszkańcy rozumieją, że trzeba to przecierpieć. No ale chodzi aż o 10 budynków – narzekał prezes SMLW.
Przedstawiciele PEC-u zapewnili, że do czterech bloków ciepło popłynie jeszcze w środę. W pozostałych kaloryfery miały być rozgrzane do końca tygodnia. Przewidywania synoptyków dawały zaś nadzieję, że mieszkańcy nie będą przez ten czas szczękać zębami. Pozostaje pytanie, dlaczego za modernizację instalacji wzięto się tak późno? Główny powód zdradza szef legionowskiej spółdzielni. – Z tego , co wiem, procedury, które PEC realizował, zostały tak rozciągnięte – z przyczyn częściowo prawnych, częściowo finansowych – że nie można było wcześniej. My w zeszłym roku mieliśmy już przykre doświadczenia i sugerowaliśmy, by zrobili to wcześniej, ale mieli jakieś problemy finansowe. Gdyby się do nas zwrócili, to byśmy ich wspomogli, no ale jakoś się nie dogadaliśmy – żałuje prezes Rosiak.
Za zaistniałą sytuację Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej oraz SMLW – choć jest bez winy – gorąco mieszkańców przepraszają. Apelując zarazem o rozsądek w korzystaniu z dobra, które jak się okazuje, potrafi być tak bardzo ulotne. Bo pomijając troskę o środowisko, wraz z nim uciekać będą też pieniądze.