Skoro jest problem, trzeba mu przeciwdziałać. Tak właśnie postanowili specjaliści z legionowskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, organizując w miejskim ratuszu konferencję pod hasłem „Dziecko zagrożone niedostosowaniem społecznym”. W intencji pomysłodawców ma ona stanowić wstęp do szerszej dyskusji na ten temat.
W ciągu zaledwie pięciu lat liczba orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego z uwagi na zagrożenie niedostosowaniem społecznym wzrosła w mieście i powiecie trzykrotnie. Od dwóch lat legionowska poradnia wydaje ich rocznie po 45. I to często dla coraz młodszych dzieci. W PPP nie chcieli na to patrzeć z założonymi rękami. Stąd też do udziału w konferencji zaproszono praktyków znających mechanizmy powstawania zjawiska niedostosowania społecznego. I co ważne, potrafiących z nim walczyć. – Z pewnością bardzo dużym uwarunkowaniem było powstanie gimnazjów. Dzieci wychodziły ze swoich środowisk do całkiem obcych i czymś musiały zaimponować. Wtedy to się wzięło, trochę z zagubienia w nowym środowisku, trochę z tego, że one po prostu same się bały – diagnozuje przyczyny kłopotów wychowawczych Paweł Piotrowski z ośrodka Wspólny Dom w Wildze. Według znawców tematu dawny model szkoły, która nie tylko uczyła, ale i wychowywała, odszedł do lamusa. Dziś priorytetem jest realizacja programu nauczania. Nawiasem mówiąc, zbyt często i bez wyraźnej potrzeby zmienianego. A i w domach, gdy rodzice skupiają się na pogoni za pieniędzmi, też wieje wtedy emocjonalnym chłodem.
Liczby wskazują, że problem z niedostosowaniem społecznym dzieci narasta. W trakcie dyskusji próbowano odpowiedzieć na pytanie, jak można temu zaradzić? – Pierwszym czynnikiem, za który się zabieramy mając pacjenta z zaburzeniami zachowania, jest nawiązanie współpracy: z nim, jego rodziną oraz instytucjami, w których pacjent przebywa. A dopiero później jest możliwe podjęcie oddziaływań terapeutycznych – mówi psycholog Anna Resler. Rodzice powinni zdawać sobie sprawę z jednego: nie mogą one polegać na karaniu. – To ma być konsekwencja, która będzie dla dziecka informacją, refleksją i zachętą do zmiany zachowania. Ona obudzi w nim motywację wewnętrzną, dodaje terapeutka z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie.
Jedno jest pewne: stabilnego emocjonalnie dziecka nie da się wychować na odległość. – Warunkiem zaspokojenia jego potrzeb jest obecność i uwaga dorosłych, jego opiekunów. W związku z tym staje się ona fundamentalnym czynnikiem, o który dziecko walczy – podkreśla Marek Liciński, terapeuta Towarzystwa Psychoterapeutycznego. Warto o tym pamiętać.