Rzekomi spadkobiercy hrabiego Maurycego Potockiego – rodzina Herakliusza Lubomirskiego, na gwałt wyprzedają leśne działki na terenie Legionowa. I to praktycznie za bezcen. Byle szybciej, byle więcej. Nadleśniczy Stefan Traczyk nie korzysta jednak z przysługującego mu prawa pierwokupu. Zamiast tego zajęty jest wycinaniem lasu przy ul. Prymasowskiej. Milczy też na temat liczby drzew, które na jego polecenie poszły pod topór. O co chodzi? – pytają mieszkańcy.
Od kilkunastu miesięcy Prokuratoria Generalna prowadzi postępowania w sprawie próby przejęcia spadku – kilkuset działek na terenie powiatu legionowskiego. Działki te należą do Skarbu Państwa. W przeważającej większości są niezabudowane, większość z nich jest zalesiona. Lubomirski na gwałt wyprzedaje te tereny. Nadleśnictwo Jabłonna mogłoby korzystać z przysługującego mu prawa pierwokupu, ale ze znanych sobie tylko powodów tego nie robi. Widocznie nadleśniczy Traczyk zajęty jest wyrąbywaniem zalesionych terenów przy ul. Prymasowskiej. Wprowadzona w ekspresowym tempie przez posłów Prawa i Sprawiedliwości nowelizacja ustawy o ochronie przyrody ministra Jana Szyszko umożliwia praktycznie niczym nieograniczoną wycinkę.
Czy sprawa ma drugie dno?
Zaniepokojeni mieszkańcy grzmią: – Co to ma znaczyć?! Taki piękny teren, zwany zielonymi płucami Legionowa, gdzie dotychczas spacerowałem z rodziną. Teraz to tylko sterczące z ziemi kikuty. To skandal! Kto na to pozwolił? Gdzie jest nadleśniczy? – pyta mieszkający na Ludwisinie pan Marek. Wtóruje mu na jednym z portali internetowych pani Kasia: – Firma, która została wynajęta do wycinki, zostawiła las w katastrofalnym stanie. Mieszkam niedaleko i codziennie chodziłam do lasu na spacer z psem. W tej chwili po pierwsze, nie da się już tam wejść, a po drugie, stan lasu jest taki, że żal na to patrzeć. Wycinka wycinką, ale wycinać drzewa tylko po te, żeby traktor wjechał? Koszmar! Las został całkowicie zniszczony, dosłownie przeorany. Mnóstwo zdrowych drzew powycinano, drzew, które w niczym nikomu nie przeszkadzały.
Odpowiedzialny za wycinkę lasów Stefan Traczyk nie odpowiedział na zadane drogą mailową pytanie, ile drzew wyciął na terenie Legionowa i czy w ogóle zamierza jakieś posadzić w zamian? Ze źródeł zbliżonych do instytucji wiemy jednak, że pod topór trafiły tysiące drzew, a leśnik nie zasadził ani jednego.
Pozostaje pytanie, czy to z powodu zmasowanej wycinki był zbyt zajęty, aby chronić zalesione działki sprzedawane przez Lubomirskiego? Czy może był inny powód? Gdyby skorzystał z prawa pierwokupu, nie tylko ochroniłby drzewostan, ale także mógłby zarobić krocie dla Nadleśnictwa. Czy to przypadek, że z prawa nie korzysta? – Jak nie wiadomo o co chodzi, to zapewne chodzi o pieniądze. Czy przymknięcie oka na tak korzystne transakcje jest oznaką nieprawidłowości, czy może czegoś więcej w Nadleśnictwie Jabłonna? – pyta retorycznie jeden z legionowskich polityków.
Sprawie będziemy się przyglądać. Dziwi cisza wokół tego tematu. Nawet lokalny tygodnik, który wszczyna lament przy każdym przyciętym drzewie, tym razem milczy. Zapewne z powodu niekrytej sympatii dla osób reprezentujących jedynie słuszną opcję „Prawych i Sprawiedliwych”, do których należy Stefan Traczyk.
Igor Zieliński
Ta cała sprzedaż odbywa się tylko w tym celu aby nowi „właściciele -słupy” mogli wyciąć drzewa i następnie odsprzedać działki deweloperowi, który postawi tam bloki. Nowi właściciele i deweloper mają już pewnie spisane umowy sprzedaży a może nawet kupili ziemię za pożyczone od niego pieniądze. Zabezpieczeniem kredytu jest oczywiście przedmiotowa ziemia.
tak……kto kupił po zanizonej cenie, chyba tylko ci co mieli dostep do informacji o okazji