Do najsłynniejszego pytania świata – być albo nie być, temu postawionemu na majowej sesji rady powiatu trochę brakuje. Inna sprawa, że nie wymyślił go Szekspir, lecz samo życie. Mimo to w dopiero co odnowionej auli te słowa zabrzmiały równie dramatycznie: czy mamy komendanta, czy nie mamy?
Niepokój Stefana Kraszewskiego, przewodniczącego Komisji Bezpieczeństwa, Ochrony Środowiska i Promocji Turystyki, dotyczył szefa powiatowej policji. A właściwie zajmowanego przezeń stanowiska. Wszystko z powodu szerzących się w pewnych kręgach pogłosek o rychłym odwołaniu inspektora Waldemara Perdiona.
Za mundurem plotki sznurem
– Nawet policjanci nie wiedzą, nie wiedzą ludzie, nie wiedzą osoby współpracujące z Komendą Powiatową Policji – nie wie nikt. Nie ma go w pracy, jest na jakimś wolnym i to jest po prostu niesprzyjające – alarmował Kraszewski. Staroście, jak wyszło na jaw, też coś w sprawie komendanta obiło się o uszy. – Rzeczywiście, podobnie jak do pana, dotarła do mnie informacja dotycząca zmiany na stanowisku komendanta powiatowego policji. Dotarła ona jednak w nieoficjalny sposób. Nie mam żadnego pisma i żadnej informacji, która mogłaby to potwierdzić – odrzekł Robert Wróbel.
Wyraził on też niepokój, że taki ruch kadrowy mógłby odbyć się bez wiedzy lokalnych samorządowców. Kupując policji sprzęt i radiowozy oraz współuczestnicząc w akcjach edukacyjnych, czują się oni bowiem jej pełnoprawnymi partnerami. Uprawniają ich do tego również odpowiednie zapisy zawarte w ustawie o samorządzie powiatowym. – Chcielibyśmy mieć pewność, że to, o czym wspólnie tu decydujemy, te środki, które przeznaczamy, trafiają we właściwe, odpowiedzialne ręce i mamy jakąkolwiek ciągłość tej współpracy. To dla mnie bardzo niepokojące, że po pierwsze, ta informacja pojawia się gdzieś poza formalnym obiegiem, a po drugie, że może być informacją prawdziwą – powiedział starosta. – Ja lubię jasne sytuacje: jest albo nie ma. Jak jest odwołany, idzie na urlop, ktoś pełni jego obowiązki i jest mianowany nowy. Teraz sytuacja jest co najmniej dziwna. Cieszę się, że tam jest jeszcze zastępca, który jakoś sprawuje funkcję. Na spotkanie naszej komisji przyjechał drugi zastępca, ale też nie umiał nic konkretnego powiedzieć – wtórował mu przewodniczący komisji bezpieczeństwa.
Stołeczny prawdę im powie?
W poszukiwaniu konkretów radny Kraszewski obiecał nawet osobiście udać się do komendanta stołecznego. O ile wcześniej języka nie zasięgnie sam starosta. – Nie chciałbym, żeby to był nietakt w stosunku do komendanta stołecznego, ale wiele osób wie, nawet komendanci rejonowi, powiatowi, a starosta nie wie. Może jednak wypadałoby spytać pana komendanta stołecznego, jaki jest stan prawny i jaka jest sytuacja. Bo ona jest co najmniej dwuznaczna. Na takie dictum Robert Wróbel odrzekł: – Nie wydaje mi się, aby należało zajmować się plotkami, a tak traktuję informacje dotyczące zmiany komendanta. No bo dopóki nie mają one żadnego formalnego wymiaru, tak chyba trzeba je traktować. Natomiast zgadzając się z panem co do powagi tej sprawy, taki kontakt podejmiemy, z zapytaniem, czy to jest informacja, z którą należy się już wiązać.
Tak czy inaczej, perspektywa kolejnej zmiany na fotelu dowódcy KPP zelektryzowała salę. – Jeśli mamy wątpliwości, czy komendant jest, czy nie jest, to trzeba je natychmiast wyjaśnić. Bo nie daj Bóg jakieś zdarzenie, gdzie trzeba będzie podjąć działania, i my musimy wiedzieć, z kim współpracujemy. Szczególnie starosta, który jest szefem obrony cywilnej – apelował wiceprzewodniczący rady Wiesław Smoczyński.
Nie mając pewności, jak szybko dyskutanci zgłębią temat, postanowiliśmy zasięgnąć informacji u źródła. Oficjalnie oraz przy użyciu alternatywnych kanałów komunikacji. Według tych drugich insp. Waldemar Perdion pojawia się ostatnio w pracy. Ale już odpowiedź, jaka nadeszła z komendy powiatowej, wygląda dość enigmatycznie i mogłaby służyć za wzór resortowej zwięzłości. Sęk w tym, że zbyt wiele nie wyjaśnia, zaś zwolenników teorii o kadrowych roszadach w KPP utwierdzi zapewne w przekonaniu, że coś jest na rzeczy: „…jak wynika z bieżących informacji, które widnieją na stronie internetowej Komendy Powiatowej Policji w Legionowie, komendantem powiatowym jest inspektor Waldemar Perdion”.
– To służba hierarchiczna. Podejmuje się tam decyzje w taki sposób, w którym samorządu policja o zdanie nie pyta. Czy tak powinno być? W mojej ocenie nie – przyznał starosta Wróbel. Jedno jest pewne: prędzej czy później personalna tajemnica z komendantem w roli głównej się wyjaśni. Oby z korzyścią dla niego oraz tych, których jego podwładni chronią.