Lokalne i ogólnopolskie media rozpaliła w ostatnich tygodniach historia pana Bolesława, mieszkającego w komórce nieopodal torów. Jak to zwykle bywa, posypały się gromy na urzędników, którzy pozwalają biednemu staruszkowi mieszkać w takich warunkach. Zebrała się też grupa chętnych, którzy poświęcali własny czas i energię, a często także pieniądze, żeby pomóc biednemu mężczyźnie. W miniony piątek od tej pomocy się jednak odwrócili. Co się stało?
Lokalne i ogólnopolskie media rozpaliła w ostatnich tygodniach historia pana Bolesława, mieszkającego w komórce nieopodal torów. Jak to zwykle bywa, posypały się gromy na urzędników, którzy pozwalają biednemu staruszkowi mieszkać w takich warunkach. Zebrała się też grupa chętnych, którzy poświęcali własny czas i energię, a często także pieniądze, żeby pomóc biednemu mężczyźnie. W miniony piątek od tej pomocy się jednak odwrócili. Co się stało? 74-letni pan Bolesław w 2015 roku został pozbawiony swojego udziału w mieszkaniu. Został także z lokalu sądownie eksmitowany. Jak mówią jego byli sąsiedzi z os. Batorego – za długi. Zamieszkał najpierw w piwnicach, potem w komórce przy torach kolejowych. Po blisko 10 miesiącach, w listopadzie 2015 roku, kiedy realna stała się groźba spędzenia zimy w nieogrzewanej konstrukcji, złożył w urzędzie wniosek o przydział mieszkania. Brakowało jednak najważniejszego dokumentu. – Do wniosku nie dołączono wyroku sądu orzekający eksmisję. A był to warunek konieczny, aby mężczyzna mógł ubiegać się o mieszkanie od gminy. Poprosiliśmy o jego dostarczenie. Dopiero gdy sprawą zainteresowały się media, po ponad 1,5 roku wyrok został do urzędu dostarczony. W międzyczasie pan Bolesław do nas się nie zgłaszał – mówi rzeczniczka ratusza Tamara Mytkowska. Był on jednak klientem Ośrodka Pomocy Społecznej. OPS nie tylko wypłacał mu stały zasiłek, ale także dostarczał codziennie obiady, z których mężczyzna zrezygnował, ponieważ mu nie smakowały. Odmówił miejsca w noclegowni oraz w Domu Pomocy Społecznej. Nie pomagało także żadne z czwórki dzieci, które wraz z matką także mieszkają w lokalu otrzymanym od miasta. Gdy sprawą zainteresowały się media, o panu Bolesławie usłyszały wolontariuszki, które chciały mężczyźnie pomóc. Jedna z nich uzyskała wyrok sądu i dostarczyła go do urzędu. Nie wpadł na to dziennikarz „Mazowieckiego To i Owo”, który teraz przypisuje sobie wszem i wobec „sukces”, jakby co najmniej on sam panu Bolesławowi wybudował mieszkanie socjalne. A prawda jest taka, że dopiero po otrzymaniu dokumentu można było zacząć procedurę. I to tylko dzięki „furtce” w uchwale rady miasta, dotyczącej zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu gminy. – Pan Bolesław nie spełniał warunków koniecznych do ubiegania się o lokal socjalny. Ale z uwagi na jego wiek i stan zdrowia komisja zastosowała paragraf 3 ust. 5 uchwały mówiący o tym, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach lokale mieszkalne z zasobu gminy Legionowo mogą być także wynajmowane na rzecz osób znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej uzasadnionej względami społecznymi, a które nie spełniły kryteriów – dodaje Tamara Mytkowska. Na szczęście jeden z położonych na parterze lokali socjalnych się zwolnił i po gruntownym remoncie mógł zostać zaproponowany panu Bolesławowi. Podszedł on jednak do przydziału bardzo sceptycznie. – Żadnej umowy nie podpisuję, muszę najpierw obejrzeć mieszkanie. Najważniejsze to sąsiedzi. Jak zaczną mi dokuczać, to się wyprowadzę. Zobaczymy jak będzie. Jak będzie źle, to wrócę z powrotem – mówił, gdy pracownik spółki KZB zabierał go do nowego mieszkania na osiedlu Kozłówka. – Pokazaliśmy lokal, który został przydzielony. Jadąc tam, pan Bolesław nie był pewien, czy go przyjmie, stawiał pewne warunki, ale widać, że kiedy go obejrzał, to lokal bardzo mu się spodobał – mówi Kazimierz Żmijewski z KZB, dodając, że na miejscu podpisał umowę. – Lokal został w całości wyremontowany, włącznie z oddzielnym WC do dyspozycji pana Bolesława. Jeśli będzie potrzeba jakichś innych prac, zostaną one wykonane – dodał przedstawiciel KZB. Kiedy wolontariusze robili w internecie listę rzeczy, które mogą dostarczyć do nowego lokum, jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że akcja odwołana, bo pan Bolesław jednak nie przyjmuje mieszkania. „Kochani! Cała akcja przewożenia rzeczy dla Pana Bolesława jutro jest nieaktualna. On nie chce mieszkać w tym lokalu, próbuje załatwić lepszy. Zaraz odwołam transport mebli, poinformuję kogo się da, że jutro nic nie przewozimy, proszę informować osoby, które chciały być jutro na Kozłówce. Ja całkowicie wycofuję się z pomocy panu Bolesławowi. Trudno, ręce mi opadają i nic więcej zrobić dla niego nie mogę i już nawet nie chcę…” – napisała jedna z pań.Od razu posypały się komentarze: „Można podziękować pismakom!” – mówi pani Wiesława. A pani Aleksandra dodała: „Ale tam jest lepiej niż w altance. Czego brakuje? Przecież to lokal socjalny, nie ma luksusów…”. Pani Agnieszka retorycznie pytała: „Mieszkanie 2 pokoje na strzeżonym osiedlu? Bez jaj. Tyle ludzi chciało mu pomóc? Coś mi tu nie pasi?” Pani Ewa dodała: „No sorry ale i tak uważam i chyba on też to wie że lepszy taki jak altanka…. Nie dostanie willi..”. Pan Adam: „Woli znów czekać na mieszkanie o lepszym standardzie kilka lat zamiast wziąć cokolwiek co jest lepsze od nieogrzewanej altanki bez światla i gazu.”. Pani Agnieszka dodała: „pewnie To i Owo znowu próbuje uderzyć w urząd”. Pani Sylwia podsumowała: „Dokładnie tak, nic nie docenił, nic ! Teraz „To i Owo” niech p. Bolesławowi pałac buduje i niech płaci rachunki, wszystko daje od siebie! Skoro pomocy nie docenia od urzędów i ludzi, którzy wszystko na tacy dawali, to teraz niech Ci, którzy mącą w głowie temu Panu, niechaj wybudują pałac, kurde żenada”.
W rozmowie z naszą redakcją pan Bolesław wyrażał obawę o wysokość rachunków, które miałby płacić za mieszkanie. Jak udało nam się ustalić, czynsz wynosi około 8 zł miesięcznie, do tego opłaty licznikowe za wodę i prąd. Jak wyliczyło KZB, dla takiego lokalu to mniej więcej 60 zł. Opłaty uiszczałby pan Bolesław, ale z pieniędzy otrzymanych od OPS, który także może zaproponować dodatek mieszkaniowy. Jego obawy były zatem całkowicie bezpodstawne, a już na pewno zbyt wczesne. OPS także zorganizował zbiórkę mebli i wyposażenia lokalu dla mężczyzny.
Z ostatnich informacji, jakie otrzymaliśmy, pan Bolesław postanowił jednak przyjąć mieszkanie.
IgZ
Dla takich starych dziwaków jest nie jedno miejsce, w którym by miał ciepło, miał by całodobową opiekę medyczną, jedzonko pod nos podsunięte – ten lokal to szpital psychiatryczny. W du**ch się tym ludziom przewraca. Za długi stracił poprzednie mieszkanie, a to za co utrzyma? w totolotka w międzyczasie wygrał? Obiadki ma pod nos podsuwane to mu nie smakowały, mieszkanie zamiast biednej rodzinie z dziećmi przekazać to staremu grzybowi chcą dać , a ten jeszcze wybrzydza? Albo bierze, albo niech spada i dać komuś innemu.
Z mieszkania na Batorego śmietnik zrobił.
Może król Roman odpali mu z 500 tysi ze swoich milionów na lepsze mieszkanie?
pogonić go w pizdu i dać mieszkanie komuś kto będzie chciał…
Druga sprawa z jakiej racji komuś kto nie płącie rachunków trzeba dawać za free mieszkania…
Ja muszę na swoje zapierdalać latami a taki ma za darmo i jeszcze wydziwia.