„Głupia, brzydka, idiotka, siano we łbie” – coraz częściej czytamy takie komentarze w internecie. Upowszechnienie dostępu do sieci stworzyło nową kategorię użytkowników – hejterów. Jak ostatnio dowiedli naukowcy, są to często osoby o skłonnościach sadystycznych i psychopatycznych.
Anonimowość i powszechność internetu uaktywniły w niektórych użytkownikach wyjątkowo wrogą i agresywną postawę, nagminne stało się obrażanie i upokarzanie innych. Niektórym sprawia to wręcz przyjemność – to właśnie ich nazywamy trollami lub hejterami. Zrozumieniem ich zachowań zajęli się psychologowie. Uczeni z trzech kanadyjskich uczelni doszli do wniosku, że u trolli internetowych widać oznaki sadyzmu i psychopatii. Nazwali to „destrukcyjnymi zachowaniami w środowisku społecznym internetu”, których celem jest czerpanie własnej przyjemności z upokarzania innych.
Zarówno hejterzy, jak i trolle kierują się pogardą i chęcią okazania dominacji, różnią ich jednak używane techniki: trolle stosują bardziej wyszukane, podczas gdy hejterzy, kierowani skumulowanymi pokładami agresji, od razu przechodzącą do najostrzejszych obelg. Trolli od hejterów różni też to, że ci pierwsi chcą zwrócić na siebie uwagę poprzez prowokacyjne zachowanie, podczas gdy ci drudzy po prostu czerpią przyjemność z obrażania i poniżania innych, często osób publicznych.
Definicji hejtera jest kilka. Zgodnie z „Miejskim słownikiem slangu i mowy potocznej” hejter to: „Zazdrosny koleś, który nie potrafi cieszyć się sukcesem kogoś innego, dlatego próbuje wytknąć w nim wszystkie możliwe wady”. „To anonimowy lamus, który ukrywa się pod nickiem, dogryzając wszystkim, najczęściej ludziom popularnym”. To także „wiecznie niezadowolony osobnik czerpiący przyjemność z nienawidzenia wszystkich i wszystkiego”. „Człowiek, który obraża kogoś lub coś, nie podając żadnych argumentów”.
„Jest głupia i ma siano we łbie”
– W pewnym momencie w sieci pojawiły się wpisy, mówiące że jestem głupia, że nie znam się na mojej pracy, sugerujące że znalazłam się tam gdzie jestem, bo z kimś sypiam – mówi nam Ewa*. – Na początku przejmowałam się tym, zwłaszcza, że człowiek, który to pisał, podpisywał się swoim nazwiskiem. Ile ja czasu zmarnowałam próbując sobie przypomnieć, gdzie mogłam go poznać! Ale w życiu człowieka nie widziałam. W końcu napisał gdzieś, że widuje mnie w szkole. I bingo! Okazało się, że mamy dzieci w tej samej klasie. Nigdy nie zamieniliśmy słowa, ale powód jego zachowania zrozumiałam dopiero, kiedy stanęłam z nim twarzą w twarz. Okazało się, że facet ma niewiele ponad 160 cm wzrostu, nic więc dziwnego, że ma ogromne kompleksy. A dlaczego akurat mnie nienawidzi? Rzucam się w oczy, bo mam blisko 20 cm więcej od niego. Być może kiedyś krzywo na niego spojrzałam, nie odpowiedziałam na „dzień dobry” i to wystarczyło, aby uruchomić w nim falę nienawiści. Dzisiaj, kiedy go spotykam, uśmiecham się z politowaniem, bo jest mi po prostu żal tego człowieczka, który jest mocny za ekranem komputera, a spotkany na ulicy robi się malutki i wstydzi się spojrzeć mi w twarz.
W dobie anonimowości internetu hejterem może stać się każdy. Anna opowiada historię koleżanki z pracy, która była bardzo kiepskim pracownikiem i w końcu została zwolniona. Obecnie zupełnie sobie nie radzi, nie wychodzą jej kolejne biznesy, została wykluczona z życia społecznego. – Publikuje w sieci kolejne pełne nienawiści wpisy pod adresem byłych kolegów i szefa. Co prawda robi to z różnych fałszywych kont, ale to, co pisze i w jaki sposób, nie pozostawia żadnych złudzeń co do autora wpisów. Chciałoby się powiedzieć: minęły 2 lata, odpuść, zacznij żyć własnym życiem, to może w końcu i tobie się zacznie układać. Ale to chyba taka natura – mówi z uśmiechem Anna, podkreślając, że pomimo fali hejtu, jaka spłynęła także na nią, nie żałuje, że koleżanka – hejterka została zwolniona. Atmosfera w pracy znacznie się poprawiła, teraz w końcu panuje spokój i harmonia – mówi.
Są także hejterzy, którzy nienawidzą bez żadnego powodu, ale tą nienawiść próbują przekłuć na sukces finansowy. Znany jest w sieci hejter, który krytykuje wszystko, co dzieje się w sąsiedniej miejscowości. Nic mu się nie podoba, wymyśla coraz to nowe powody do obrażania władz i mieszkańców. Okazuje się, że przykrywką jego działań prospołecznych jest tak naprawdę chęć zysku. Jest to forma promocji zapewne kulejącego biznesu.
Hejt w sieci może być także formą szantażu. – Jeden z hejterów, notoryczny dłużnik i naciągacz, chciał wymusić coś na mojej szefowej. Obrażał, kłamał, oskarżał, szantażował mediami. Myślał, że szefowa się ugnie pod taką presją, ale wyszliśmy z założenia, że jak raz się poddamy, to potem przyjdą następni, albo ta sama osoba będzie wysuwała kolejne, jeszcze większe roszczenia. Przetrzymaliśmy i się uspokoił. Co jakiś czas coś napisze, ale nawet dla osób, które mu początkowo przyklaskiwały, stał się niewiarygodny – mówi Adam.
Nie karmić trolla
Cisza i ignorowanie to najgorsze, co może spotkać hejtera i trolla. Z badań wynika, że większość osób o skłonnościach do trollowania innych w internecie charakteryzuje się osobliwym sadyzmem. Jeśli ktoś zaczyna reagować na chamskie zaczepki, trollowi daje to fizyczną przyjemność i zwiększa swoje wysiłki. Jest to tzw. „karmienie trolla”. Głodny troll traci moc, brakuje mu argumentów i zmienia obiekt zainteresowań.
Psychopata – sadysta
Już kilka lat temu naukowcy odkryli, że w mózgu psychopatów nie ma wystarczających powiązań pomiędzy ośrodkami odpowiedzialnymi za emocje i zachowania społeczne. Psychopatia to zatem typowe zaburzenie osobowości, a sieć stała się kolejnym obszarem działania takich osób. – Pełne nienawiści publikacje wywołują niestety duże zainteresowanie. Przyzwolenie społeczne na hejt, obniżenie standardów wypowiedzi publicznej oraz poczucie anonimowości w internecie sprawia, że zjawisko to staje się coraz częstsze, a hejterzy coraz bardziej agresywni. Sytuacja zmienia się jednak, gdy inwektywy dotykają nas osobiście. Najlepszym sposobem na hejtera jest zatem ignorowanie go. A jeśli przekracza pewne granice – zgłoszenie sprawy na policję. Jednym z możliwych działań jest bezpośrednia konfrontacja lub ośmieszenie. To zwykle pomaga, bo hejter i troll są istotami aspołecznymi, mocnymi tylko w zaciszu swoich czterech ścian i schowanymi za ekranem komputera. Wywołani do tablicy, nikną w oczach, schodzi z nich całe powietrze. Hejter postawiony przed atakowanym przez niego obiektem staje się malutkim i grzecznym człowiekiem – mówi psycholog Agata Kowalska.
IgZ
*imiona zostały zmienione