Na polu upowszechniania ich dorobku miejscy muzealnicy mają wielkie zasługi. W drugą niedzielę grudnia postanowili znów o wyjątkowym małżeństwie Centkiewiczów przypomnieć. Wyjątkowa była też ku temu okazja: 110. rocznica urodzin Aliny Centkiewicz, 85. rocznica wyruszenia z Legionowa pierwszej polskiej wyprawy polarnej oraz pięciolecie wystawy „W krainie lodu i książek. Rzecz o Alinie i Czesławie Centkiewiczach”.
Honorowymi gośćmi spotkania byli Temenużka i Janusz Wdowczykowie – przyjaciele bohaterów wieczoru. Dobrze znając ich osobiście, mogli opowiedzieć legionowianom o tym, czego w książkach przeczytać się nie da. – To byli niezwykli ludzie, ludzie z ogromną kulturą. Mieli czarujący sposób bycia. Kiedy się z nimi rozmawiało, człowiek czuł ich szacunek, nieważne, czy był profesorem, czy kimś zupełnie zwyczajnym – wspomina Temenużka Wdowczyk, tłumaczka książek i przyjaciółka Centkiewiczów. – Staramy się przypominać ich twórczość i dorobek podróżniczy, ponieważ od 2012 roku są Honorowymi Obywatelami Miasta Legionowo. Chciałbym podkreślić, że w ciągu pięciu lat naszą wystawę odwiedziło ponad 17 tysięcy osób. Szczególnie chętnie przychodzą tu uczniowie przerabiający właśnie w szkole lektury napisane przez Centkiewiczów – dodaje dr hab. Jacek Szczepański, dyr. Muzeum Historycznego w Legionowie.
W odpowiedzi na zainteresowanie mieszkańców muzealnicy przygotowali dla nich kilka niespodzianek. Jedna z nich na imprezę dotarła, co ciekawe, na czterech łapach. – Zdobyliśmy nowe, niezwykle cenne i ciekawe pamiątki związane z Centkiewiczami, m.in. polarne bury pana Czesława. Przypominamy też dzisiaj pierwszą polską wyprawę polarną i pokazujemy zdjęcia Roberta Pogorzelskiego ze Spitsbergenu. Ma także być u nas pies Biegun, który właśnie tam się urodził – dodaje dyrektor muzeum. Miał być i był. Odrobinę znudzony, nie zabawił w nim jednak długo. Pierwsi polscy polarnicy, o czym podczas prelekcji przypomniała Malwina Piorun, takiego komfortu nie mieli. Bułgarska przyjaciółka rodziny Centkiewiczów szczegóły ich mroźnej wyprawy zna jak mało kto. I to z pierwszej ręki. – Przewidziano, że pojedzie 12 osób, ale nie było pieniędzy i pojechały trzy, które musiały wykonywać pracę przeznaczona dla tych 12. Sami musieli znaleźć sobie ubrania i utrzymanie. I Czesław Centkiewicz ze swoimi kolegami tego dokonał – podkreśla Temenużka Wdowczyk. Doceniając wysiłek pionierskich badaczy, warto o tym pamiętać.