Kiermasze Sztuk Różnych legionowianie mają tylko od święta, a właściwie od świąt: Wielkanocnych i Bożego Narodzenia. Ten, który w grudniu odbył się z tej drugiej okazji, znów przyciągnął kilkudziesięciu twórców. I o wiele więcej mieszkańców miasta i powiatu.
Jak podkreślają organizatorki kiermaszu z Pracowni Sztuk Różnych, około 80 proc. wystawców było lokalnego, powiatowego chowu. – Ale jest i Warszawa, Pomiechówek, Nowy Dwór, Czosnów. Byli też państwo z Białegostoku i Łodzi, więc mamy nadzieję, że stanie się o nas głośno w całym kraju – śmieje się Izabela Kowalska-Dymek. Oczywiście jest na to szansa. Dla niej i jej koleżanek ważniejsze jest jednak to, że udało się skrzyknąć lokalnych artystów i pokazać ich dzieła mieszkańcom. Ci zaś od ręki i z pierwszej ręki mogąc je kupić, chętnie z tej okazji korzystają. – Można nabyć tutaj bardzo niebanalny prezent, bo stworzony wyłącznie w jednym egzemplarzu i przez artystę, którego znamy, spotykamy, widzimy jego twarz i ręce. Człowieka, który tworzy z pasją – podkreśla pani Iza. – Ceny tych produktów nie są zbyt wysokie i zdecydowanie niższe niż w sklepach internetowych, w których większość naszych rękodzielników sprzedaje swoje produkty. U nas robią to bez marży – dodaje Ania Matusik z Pracowni Sztuk Różnych.
Wyjątkowość oraz jakość kiermaszowej oferty sprawiły, że przez całe dwa dni miejski ratusz tętnił życiem. Co dla sprawczyń tego świątecznego zamieszania znów było powodem do dumy. A przy okazji kolejnym wymownym potwierdzeniem potrzeby istnienia ich imprezy. – Pomysł podsunęli nam chyba sami rękodzielnicy. Oni chcieli się spotykać, nie było gdzie, no i wynajęłyśmy z Izą – dzięki uprzejmości urzędu miasta – przestrzeń i próbujemy pomóc im pokazać ich prace. A jest nas tutaj bardzo, bardzo dużo – zapewnia Ania Matusik. Nie tając radości z frekwencji, organizatorki kiermaszu dziękują za wsparcie samorządowcom oraz lokalnym przedsiębiorcom. I obiecują, że ciąg dalszy nastąpi.