W starciu z ostatnią drużyną grupy, mającą na koncie cztery przegrane mecze z rzędu, KPR Legionowo był uważany za faworyta. Zwłaszcza na swoim terenie. Niestety, kolejny raz potwierdziło się, że to bardzo niewdzięczna rola. W niedzielę (4 marca), po zaciętym meczu, gospodarze pozwolili graczom Sandry SPA Pogoni Szczecin wywieźć z Areny komplet punktów.
Dla obu drużyn było jasne, że niedzielna potyczka to dobra szansa na przełamanie kiepskiej ostatnio passy. Statystyki przemawiały za ekipą gości, która pokonała KPR w sześciu z dziewięciu rozegranych do tej pory spotkań. W pozostałych górą byli legionowianie. Teraz mieli możliwość za jednym zamachem poprawić i wzajemny bilans pojedynków, i swoją pozycję w PGNiG Superlidze.
Stosunkowo wysoka stawka meczu sprawiła, że od początku na boisku było nerwowo. Pierwsza bramka padła dopiero w 5 minucie. Zdobył ją dla gości Dawid Krysiak. Mniej więcej od tego momentu gracze obu teamów zaczęli się rozkręcać i szybko weszli na wysokie obroty. Miało to przełożenie między innymi na sporą liczbę kar i wykluczeń, choć wynikały one raczej z determinacji w grze niż były efektem zamierzonej złośliwości. Mimo dużych wysiłków żadna z drużyn nie mogła odskoczyć rywalowi. W 17 minucie KPR prowadził 8:6 i dostał szansę na powiększenie przewagi, bo za faul w kontrze czerwoną kartkę zaliczył szczecinianin Roman Bierezhnyi. Nic z tego jednak nie wyszło, ponieważ zaledwie minutę później taką samą karę otrzymał Franci Brinovec. I chociaż goście nie wykorzystali wypracowanego w ten sposób rzutu karnego, później zaczęli grać skuteczniej, zdobyli 5 bramek z rzędu i wyszli na prowadzenie 11:8. Dopingowani przez kibiców gracze KPR zdążyli jeszcze przed przerwą zmniejszyć tę przewagę, dzięki czemu do szatni oba zespoły schodziły przy stanie 12:11 dla Sandry SPA.
Wyraźnie pokrzepieni takim obrotem sprawy, szczypiorniści ze Szczecina lepiej weszli w drugą część meczu. Pierwsi zdobyli bramkę, a w 40 minucie znów prowadzili trzema „oczkami”, tym razem 18:15. Ku radości zgromadzonych w Arenie widzów, zadziałało to na gospodarzy jak zimny prysznic. KPR ruszył do ataku i w kolejnych kilku minutach meczu zaaplikował rywalom 5 goli z rzędu. Chwilę później, w 48 minucie, goście przegrywali już 22:19 i wszystko wydawało się zmierzać do szczęśliwego dla legionowian finału. Wtedy ich przeciwnicy wzięli się jednak w garść i zaczęli gonić wynik. Niestety skutecznie. W 52 minucie doprowadzili do remisu 22:22, a od 57 minuty bramki zdobywali już tylko zawodnicy Pogoni. Przełożyło się to na nerwową atmosferę meczu. Kilka sekund przed ostatnim gwizdkiem czerwoną kartkę zaliczył Kacper Adamski. Ale wtedy rywalizacja była już praktycznie rozstrzygnięta. Jako ostatni trafił dla gości Paweł Krupa, ustalając wynik spotkania na 27:25 dla Sandry Spa. Tym samym doliczone już przez wielu kibiców do dorobku KPR trzy punkty pojechały do Szczecina.