Gospodarzem marcowego Konwentu Samorządowego Powiatu Legionowskiego był prezydent Legionowa. Ponieważ gminni włodarze spotkali się tuż przed świętami, podjął ich z iście staropolską gościnnością. Wiodącym tematem były wspólne działania w walce o czyste powietrze.
Legionowo, jako lokalny lider w tej materii, chciałoby, aby sąsiedzi brali z niego ekologiczny przykład. – Działań, które w tym zakresie robi miasto, jest bardzo dużo. Prowadzimy je na wielu płaszczyznach: edukacyjnych i rzeczywistych, zapobiegając dalszej emisji zanieczyszczeń. Ale sąsiednie gminy robią zdecydowanie mniej, a niektóre w ogóle nic nie robią. Dlatego dzisiejsze spotkanie ma charakter informacyjno-zachęcający – mówi prezydent Roman Smogorzewski.
Najlepsza zachęta to taka przeliczalna na złotówki. Popularność legionowskiego programu wymiany pieców potwierdziła, że mieszkańcy potrafią liczyć. I dlatego, przekonując ich do przejścia z węgla na gaz, najlepiej apelować do portfeli. Jednak w pojedynkę żaden samorząd wojny o czyste powietrze nie wygra. Co do tego dyskutanci byli zgodni. – Nie da się tego problemu ani ograniczyć, ani wyeliminować, działając punktowo. Ruch powietrza sprawia, że nie da się od smogu odizolować. Stąd też bardzo cenne są inicjatywy, mające charakter – jeśli już nie ogólnopolski – to przynajmniej ponadlokalny – uważa Sylwester Sokolnicki, burmistrz miasta i gminy Serock. – Wiadomo, że powietrze jest transgraniczne. Jesteśmy otoczeni zwartymi terenami zabudowy gmin Jabłonna, Wieliszew i Nieporęt. Chcemy pokazać to, co robimy, i zachęcić wójtów oraz burmistrza, żeby też takie działania podjęli. Bo powietrze jest przecież wspólnym dobrem – dodaje prezydent Legionowa.
Gospodarz gminy Serock zapewnia, że na jego włościach od dawna się o tym pamięta. I aby nie być gołosłownym, sypie konkretami. Wspomina o dopłatach do nowych pieców, programie poprawy efektywności energetycznej w budynkach użyteczności publicznej oraz wymianie oświetlenia ulicznego. – Działania w zakresie ograniczenia uciążliwości smogowych podzieliłbym na trzy grupy. Pierwsza sfera to działalność edukacyjno-wychowawcza. Często mamy bowiem do czynienia z brakiem świadomości podejmowania czynności szkodzących nam wszystkim. Druga sfera to ograniczanie emisji spalin poprzez dofinansowanie wymiany pieców na bardziej ekologiczne. Trzecia zaś to działania administracyjno-represyjne, czyli sankcje wobec osób, które notorycznie łamią wszelkie reguły przyzwoitości.
Skoro już o nich mowa, uczestnicy konwentu byli nieco zawiedzeni postawą wójta gminy Jabłonna. Mając, jak każdy z uczestników, taką możliwość, Jarosław Chodorski najpierw poprosił o dodanie do porządku obrad punktu dotyczącego wydawania pozwoleń na budowę. Na spotkaniu się jednak nie pojawił, nie wysłał też do legionowskiego ratusza nikogo w zastępstwie.
Obecny był za to starosta, który podzielił się informacjami na temat bieżącej kondycji miejskiego ambulatorium. – To usługa, którą przed laty mieszkańcy mieli oferowaną w Legionowie. W razie stłuczeń, złamań niewymagających poważnej interwencji chirurgicznej, szycia ran, mogli być zaopatrzeni na miejscu. Tego oczekiwali od samorządu – mówi Robert Wróbel. I te oczekiwania lokalni włodarze spełnili. Mając oczywiście świadomość, że ludziom marzy się coś więcej niż tylko ambulatorium i przychodnia. – Ideałem byłoby, gdyby po uruchomieniu szpitala w Legionowie ta usługa była oferowana łącznie z funkcjonowaniem izby przyjęć. Do tego dążymy. Ambulatorium jest pewnego rodzaju zastępczym rozwiązaniem, które do tego czasu, mam nadzieję, będzie funkcjonowało. Chcemy, aby mieszkańcy powiatu legionowskiego czuli się bezpiecznie i doznając drobnych urazów, i w sytuacjach prawdziwego zagrożenia życia – dodaje starosta.
Jednego można być pewnym: z czego jak z czego, ale z chęci posiadania szpitala legionowian oraz ich sąsiadów żadna władza nie wyleczy.