Trudno jeszcze mówić o pladze, coś jednak jest na rzeczy. Do administracji osiedla Sobieskiego coraz częściej docierają ostatnio sygnały o krążących tam szerszeniach. Dzwonią głównie mieszkańcy „setek”, sygnalizując aktywność groźnych owadów zarówno w ciągu dnia, jak i po zapadnięciu zmroku.
Pracownicy SMLW takich informacji nie mogli zignorować. – Zbadaliśmy sprawę, ale nie udało nam się niestety ustalić położenia ich gniazda. Poznaliśmy jednak zwyczaje tych owadów. Dowiedzieliśmy się między innymi, że szerszenie są aktywne przez całą dobę – mówi Monika Osińska-Gołaś, kierownik adm. os. Sobieskiego. Jak łatwo zgadnąć, ich „naloty” na bujną osiedlową zieleń nie są przypadkowe. Korzystając z obecności licznych smakołyków, po prostu się tam stołują. – W dzień mogą pojawiać się przy młodych pędach wierzb, z których spijają soki. Mają na tyle silne szczęki, że są w stanie rozerwać wierzchnią powłokę drzewa i się do nich dobrać. Interesują się też lilakami, czyli popularnymi bzami. W nocy ich aktywność również jest zachowana, z tego względu, że larwy szerszeni są mięsożerne, więc dorosłe osobniki łowią wtedy dla nich pożywienie.
Kłopot w tym, że przyciąga je wtedy światło. Mając przed sobą otwarte okno, mogą złożyć komuś wizytę. Chociaż nie musi to stanowić zagrożenia, lepiej być ostrożnym. – Jeśli w jakiejś lokalizacji szczególnie występują lilaki lub wierzby, myślę, że nie jest to powód, aby wycinać te drzewa, ale warto zainwestować w siatki ochronne na okna, które z pewnością zabezpieczą przed pojawieniem się tym owadów w mieszkaniu – radzi administratorka. Przede wszystkim warto jednak zaufać fachowcom. I w razie stwierdzenia ewentualnego zagrożenia, pozwolić im działać. – Gdy zlokalizujemy gniazdo szerszeni czy os, to oczywiście jest się czego obawiać, bo przy jakiejkolwiek ingerencji w sąsiedztwie gniazda te owady robią się agresywne. Uważać powinny zwłaszcza osoby uczulone na jad, u których może wystąpić silna reakcja alergiczna. Dlatego lepiej się do takich gniazd nie zbliżać. My sami, jako pracownicy administracji, też tego nie robimy. Posiłkujemy się w takich przypadkach strażą pożarną, która jeszcze nigdy nie odmówiła nam pomocy w eliminacji tych owadów – twierdzi Monika Osińska-Gołaś.
Warto o tym pamiętać. Z dwojga złego lepiej bowiem narazić na szwank ich gniazdo niż własne zdrowie.