Jak twierdzą spece od przeszłości, przed dwoma tysiącami lat Jerozolimę nawiedzały istne tabuny proroków pragnących werbalnie uwieść lud, a następnie sformować armię wiernych ich naukom fanów. I chociaż każdy robił, co mógł, tylko o poświęceniu jednego świat pamięta. Odkładając na bok religijne konotacje, z werbunkiem mas, które przy urnach padną krzyżykiem przed kolejnym prezydentem Legionowa, jest ciut podobnie. Ledwie jeden kandydat dowiódł dotąd, że potrafi obywatelom zrobić dobrze. Pozostałym tylko się wydaje. Również ich apologetom, wspierającym bossów drukowanym słowem, czarno na białym mamiącym, jak to pod ich rządami zrobi się kolorowo.
Pierwszy z brzegu, pan Sławek, sposób wykombinował prosty – wszystko powinno być tańsze! I wylicza: woda, komunikacja, podatki… Aż dziw, że nie dorzucił prezerwatyw. Wtedy, wpychając szmal do kieszeni mieszczan, może by ich jakimś cudem rozmnożył…? Tajemnicę, skąd na jego pomysły wziąć kasę, ów bóg ekonomii zostawił jednak dla siebie. Inni z kolei chcą, by o każdej wydawanej przez miasto złotówce decydował każdy jego mieszkaniec. – Oto demokracja w najczystszej postaci – pieją z zachwytu. I nie wiedzą, że wcielając swój pomysł w życie, za życia zgotowaliby ludziom piekło. Wszak gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. A gdy chodzi o forsę, to i z osiem. Trafił się też np. wróg sieciowych marketów, gdyż jak twierdzi, odsunęły od kasy drobnych kupców. Fakt, kilku, może kilkunastu. Ale już zdanie tysięcy klientów tych świątyń handlu bazarowy guru uznał za przeterminowane. Bo mogłoby się okazać, że od jego reklamowej ulotki ludzie wolą promocję na banany.
Ogólnie rzecz piorąc, brudy, brudy, brudy. Jak to w polityce. Tu zawsze znajdą się tacy, co bardzo chcą wjechać gdzieś na osiołku z dobrą nowiną, a nie mają pojęcia, że pod pewnymi względami łatwo ich z owym stworzeniem pomylić.