Legionovia KZB Legionowo coraz wygodniej rozsiada się w fotelu lidera grupy pierwszej 3 Ligi. Po dwóch kolejnych kolejkach, w których podopieczni Bartosza Tarachulskiego najpierw pokonali u siebie Huragan Morąg, a następnie zremisowali na wyjeździe z Bronią Radom, Legionovia ma co prawda tyle samo punktów co drugi w tabeli Sokół Aleksandrów Łódzki, ale lepszy bilans bramkowy.
Pierwsze z dwóch ostatnich spotkań rozegrano w środę (5 września) na boisku przy Parkowej. Rywal Legionovii, czyli Huragan Morąg przed tym meczem zajmował dopiero 13 miejsce w tabeli i miał aż o siedem punktów mniej niż drużyna z Legionowa. Tę różnice miejsc w tabeli dało się zauważyć od samego początku środowego spotkania. Od pierwszych minut podopieczni Bartosza Tarachulskiego wyraźnie przeważali i często tworzyli sobie dogodne sytuacje podbramkowe. Niestety nie potrafili ich wykorzystać, bo albo bramkarz gości kapitalnie interweniował, lub też zwyczajnie brakowało odrobiny szczęścia. Wyraźne zdominowani goście zagrożenie pod bramką Legionovii stwarzali głównie po stałych fragmentach gry. Na szczęście dla legionowian, byli nieskuteczni. Gracze z Morąga mieli też jednak i kilka groźnych sytuacji z gry, które gdyby nie świetna obrona golkipera Legionovii, Jakuba Stefaniaka, mogły dać im prowadzenie. Pierwsza połowa zakończyła się więc bezbramkowym remisem.
W drugich 45 minutach meczu obraz gry wiele się nie zmienił. Legionovia ciągle przeważała, ale nie potrafiła przekuć tej przewagi na zdobycz bramkową. Huragan z kolei co jakiś czas potrafił groźnie skontrować. Niemoc strzelecką podopieczni Bartosza Tarachulskiego przełamali dopiero w 67 minucie meczu. Po dośrodkowaniu Marcina Burkhardta z rzutu rożnego, strzałem głową piłkę w siatce gości umieścił Sebastian Weremko. Jak się okazało była to bramka na wagę trzech punktów, która dała Legionovii piąte zwycięstwo z rzędu.
Cztery dni później, czyli w niedzielę (9 września) legionowianie rozegrali trudne spotkanie wyjazdowe z Bronią Radom. Mecz nie należał do najładniejszych. W pierwszej połowie większość gry toczyła się w środku pola i obie drużyny miały spore problemy ze stworzeniem sobie sytuacji podbramkowych. Gdy już do nich dochodzili to nie potrafili ich wykorzystać. Druga połowa spotkania była już nieco lepsza, głównie w wykonaniu Legionovii. Podopieczni trenera Tarachulskiego coraz śmielej atakowali i wydawało się, że bramka jest tylko kwestią czasu. I rzeczywiście tak się stało. W 76 minucie po podaniu Piotra Krawczyka, piłkę do pustej bramki skierował Kacper Górski i było 1:0 dla gości.
Legionowianom nie udało się jednak dowieźć tej jednobramkowej przewagi do ostatniego gwizdka arbitra. Końcówka spotkania była bardzo nerwowa. W 79 minucie meczu na boisku doszło do przepychanki, po której po czerwonej kartce zobaczyli Luka Jankovic z Legionovii i Adam Imiela z Broni. Cztery minuty później sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy, który na wyrównującego gola zamienił Kamil Czarnecki. Spotkanie w Radomiu zakończyło się podziałem punktów.
W następnej kolejce Legionovia KZB Legionowo zmierzy na własnym boisku z Mazurem Ełk. Spotkanie to zostanie rozegrane w sobotę 15 września o godzinie 16.30.
fot. Bartłomiej Bator