Legionowscy miłośnicy broni, munduru, a przede wszystkim historii, już po raz czwarty dzięki imprezie „Niedziela z wojskiem”, zorganizowanej przez Muzeum Historyczne w Legionowie, mieli swoje małe święto. Rodzinny piknik wojskowy tradycyjnie już zorganizowano na terenie przy filii „Piaski” legionowskiego muzeum i Szkole Podstawowej nr 8.
– Główną ideą tej imprezy jest chęć przypomnienia, że Legionowo ma ogromne tradycje wojskowe. Nasz garnizon istniał ponad sto lat i szczyci się sporymi osiągnięciami. To stąd w 1920 roku wyruszyła pod Radzymin 10. Dywizja Piechoty, która zmieniła losy Bitwy Warszawskiej. Trzeba też pamiętać, że w Legionowie przez ponad 66 lat stacjonowała 1. Warszawska Dywizja Zmechanizowana im. Tadeusza Kościuszki, z którą było związanych wielu mieszkańców miasta i wiele instytucji –tłumaczy dr hab. Jacek Szczepański, dyrektor Muzeum Historycznego w Legionowie. I to właśnie jej likwidacja stała się bezpośrednim bodźcem do powstania inicjatywy zatytułowanej „Niedziela z wojskiem”. – Wtedy właśnie postanowiliśmy, że odbudujemy budynek dawnego kasyna wojskowego i że w tym budynku będziemy przypominać te tradycje wojskowe. Poza wystawami stałymi, które cały czas można oglądać, postanowiliśmy też organizować tu cykliczne wydarzenia plenerowe, tak jak właśnie „Niedziela z wojskiem”, czy „Noc Muzeów” – dodaje Jacek Szczepański.
Tegoroczne spotkanie z bronią, mundurem i historią, które – co trzeba podkreślić – przyciągnęło wyjątkowo wielu mieszkańców, było ściśle związane z przypadająca w tym roku 100. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Ideą organizatorów było to, aby poprzez zaproszone na imprezę grupy rekonstrukcyjne, pokazać drogi Polaków do wolności. Na pikniku byli więc i żołnierze napoleońscy, i lansjerzy nadwiślańscy, i powstańcy listopadowi oraz styczniowi i w końcu żołnierze 1918 roku.
Szczególnie ci ostatni robili spore wrażenie, bo na legionowską „Niedzielę w wojskiem” przywieźli ze sobą replikę pojazdu pancernego „Chwat”, który walczył na terenie Przemyśla i miał swój mały udział w odzyskaniu Kresów Wschodnich. – Ten pojazd został stworzony w ciągu trzech dni przez braci Górniaków. Oni prawdopodobnie byli właścicielami zakładu, który produkował elementy dla statków rzecznych pływających po Sanie. Dysponowali więc oni na pewno jakimś samochodem ciężarowym, który mogli zamienić w taki właśnie pojazd opancerzony. Dokładnie tego jednak nie wiemy, bo nie zachowały się prawie żadne źródła na ten temat. Dysponujemy tylko jedną fotografią i kilkoma wzmiankami o udziale tego wozu w walkach. Rekonstrukcja nastręcza więc pewne trudności – wyjaśnia Piotr Niedbalski z grupy rekonstrukcyjnej „Szare Szeregi”. Jego głównym zadaniem było pilnowanie linii demarkacyjnej ustanowionej na rzece San, między stroną polską a ukraińską. Linia ta była bowiem często przerywana przez oddziały ukraińskie, które na polską stronę Sanu przechodziły zazwyczaj po to, aby grabić. „Chwat”, który z jednej strony miał być ruchomym punktem ogniowym, a z drugiej zapewnić szybki transport grupy szturmowej w miejsce działań zbrojnych, powstał głównie po to, aby bronić ludności cywilnej. – Ten pojazd był zaskoczeniem dla Ukraińców, którzy w pewnym momencie przekonali się, że mają problemy z przekroczeniem linii Sanu. „Chwat” oddał na tym polu ogromne usługi stronie polskiej. On służył prawdopodobnie przez kilka miesięcy i tak naprawdę nie wiemy co się z nim później stało. W trakcie odsieczy Lwowa, organizowanej właśnie w Przemyśli, prawdopodobnie gdzie z przyczyn technicznych utknął i przepał bez wieści – mówi Niedbalski.
Poza historycznymi formacjami, w trakcie pikniku „Niedziela z wojskiem” można było też obejrzeć i te całkiem współczesne mundury i wyposażenie wojska polskiego. Jedną z głównych atrakcji był tu najnowocześniejszy w tej chwili czołg będący na wyposażeniu naszej armii, czyli Leopard 2.