O seksie mówi się w mediach wiele. Jednak słowo to zazwyczaj występuje w jednym zdaniu z określeniem takim jak młodość. A co z seniorami? Ich życie seksualne wciąż pozostaje tematem tabu. Tymczasem okazuje się, że większość osób po 60-tce wciąż uprawia seks, a niektórzy robią to w sposób, który wielu może oburzać. Bowiem  zdrady czy przygodne zbliżenia nie mają określonego wieku.

 

Pomimo tego, że społeczeństwo wcale nie młodnieje, w mediach i popkulturze wciąż dominuje kult młodości. Nieustannie spotykamy się z seksem nie tylko na ekranach telewizorów czy w internecie, ale także w kolorowej prasie, jednak rzadko temat ten poruszany jest w kontekście osób starszych. A jeśli już to w sposób prześmiewczy, wspominając o słynnych niebieskich tabletkach, albo wyłącznie w korelacji z zaburzeniami czy chorobami czy też w kontekście menopauzy i spadku libido u kobiet. Owszem mówi się dużo o tzw. kryzysie wieku średniego, jednak co dalej? Czy po 60-tce a nawet później seks jest już tylko miłym wspomnieniem? Okazuje się, że wcale nie. Dowodem na to są nie tylko raporty seksuologów, ale także anonimowe zwierzenia naszych czytelników.

 

Chcesz dobrego seksu? Jedź do sanatorium!

 

Pan Kazimierz ma 68 lat. Odwiedza uzdrowiska dwa razy w roku. Jak sam przyznaje, takie miejsca jak Ciechocinek czy Nałęczów zna jak własną kieszeń. Wie gdzie się wybrać, aby zwiększyć swoją szansę na miłosne doznania. A te bywają naprawdę mocne. – Wchodząc do pałacu w Nałęczowie czy do stodoły (inaczej Bristol – jedno z najbardziej znanych miejsc w Ciechocinku – przyp. Red.).

zapominam o wszystkim co mnie trapi i po prostu się bawię. Większość przyjeżdża tu w podobnym celu. Nie trzeba tu długo uwodzić, jest wiele chętnych kobiet. Często nawet sporo młodszych. Raz trafiło mi się tak, że noc spędziłem z dwiema kuracjuszkami. Czy czuję się z tym źle? Wręcz przeciwnie. Nikomu nie robię krzywdy, jestem sam. Moja żona zmarła trzy lata temu. Długo byłem załamany, ale ile tak można żyć? Tymbardziej, że niewiele mi zostało- wyznaje pan Kazimierz.

Zdarza się również tak, że kuracjusze pragnący seksu na turnusie pozostawiają w domu partnera. Tak było w przypadku pani Zofii, która w zeszłym roku w Krynicy Zdrój straciła głowę dla Tadeusza. – To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie planowałam zdrady, choć przyznam, że z mężem już dawno nie współżyję. On wciąż ogląda się za młodymi. Choć jest ode mnie starszy o 5 lat to nie akceptuję tego, że mam 59 lat i moje ciało nie jest już tak apetyczne jak kiedyś. Ciągle  mi dogryza. Zdradzał mnie właściwie od początku małżeństwa, ale była, zaślepiona, a później to już byliśmy ze sobą, jak to się mówi dla dobra dzieci. Choć może to niemoralne to nic dziwnego, że wkońcu odezwało się we mnie moje kobiece ja. Też mam swoje potrzeby, które skrywałam przed soba latami, a Tadeusz tylko je ze mnie wydobył – tłumaczy Zofia. Seniorzy zgodnie podkreślają też, że na turnusach oprócz tego, że łatwiej kogoś poznać to w dodatku wszystko zostaje w tajemnicy. Choć wielu z kuracjuszy jest samotnych to większość nie decyduje się na podobne wyskoki w swoich miastach. Dlaczego? – Wie pani co by rodzina o mnie pomyślała? Że już całkiem mi odbiło na stare lata. A sąsiedzi to już w ogóle by żyć nie dali, że jak to babę sobie wziąłem po śmierci żony – żali się pan Kazimierz.

 

Rom@ns w sieci

Choć wydaje się, że internet został opanowany przez młodych to wielu seniorów nie stroni od kontaktu z technologią. Sieć wykorzystują nie tylko do śledzenia newsów ze świata, ale także do nawiązywania nowych znajomości. Tak właśnie było w przypadku Pani Teresy, którą mąż zostawił kilka lat temu dla młodszej kobiety. Jak mówi internetowa znajomość okazała się dla niej panaceum na złamane serce. – Długo nie potrafiłam sobie wytłumaczyć dlaczego to zrobił. Byliśmy szczęśliwym małżeństwem z 30-letnim stażem.Nie stroniliśmy od seksu. W końcu gdy miałam 58-lat on zakomunikował mi, że się zakochał…w 30-latce. Rozpaczałam, wpadłam w depresję, nic mi się nie chciało. Przyjaciółka namówiła mnie w końcu abym spróbowała poczatować trochę w sieci. Na początku ją wyśmiałam, ale przyszedł taki dzień, że się przełamałam i tam poznałam Stanisława. Co prawda, Staś czatował ze mną z Los Angeles, ale to nam nie przeszkadzało, bo od pierwszego spotkania z kamerką poczuliśmy, że rozumiemy się bez słów – opowiada pani Krystyna. Znajomość szybko okazała się być nie tylko platoniczna. Pani Krystyna odkryła dzięki nowo poznanemu mężczyźnie swoją kobiecość na nowo. – Zaczęliśmy już nie tylko rozmawiać o codziennych troskach, ale także otwierać się przed sobą, no wie Pani o czym mówię (śmiech). Zapomniałam o tym co zrobił mi były już mąż i dałam się ponieść. Rozbieraliśmy się przed kamerą i opowiadaliśmy sobie czułe lecz namiętne słówka – mówi nieśmiało pani Krystyna. 58-latka ma się spotkać z przyjacielem zza oceanu już w najbliższe święta. Jak mówi dzięki tej znajomości odzyskała chęć do życia, a także utraconą przez odejście męża pewność siebie. – Dzieci się ze mnie trochę śmieją, że flirtję przez internet, ale tak naprawdę cieszą się z tego, że znów jestem sobą. A nie wiecznie zapłakaną, chodzącą jak zombie Kryśką – podsumowuje 58-latka.

 

Seks dobry na wszystko

 

Oczywiście, prócz przytoczonych czasem dość pikantnych historii, są te o szczęśliwych małżeństwach, które pomimo upływu lat prowadzą udane życie seksualne. Tak jest w przypadku pani Aliny i pana Krzysztofa, którzy poznali się mając 19-lat i są ze sobą już prawie 50 lat. – Dla wielu młodych nasza relacja jeśli chodzi o te sprawy zdaje się zapewne abstrakcją. Media wytworzyły jakiś krzywdzący stereotyp, że starszym to już się nie chce, a nawet jeśli się chce to pozostaje tylko sobie powyobrażać, bo już z pewnością nie można. A jak się o siebie dba to wszystko można – mówi pan Krzysztof, który codziennie uprawia sport i zdrowo się odżywia. Wtóruje mu żona Alina, która natomiast ubolewa nad losem swoich koleżanek. – One patrzą się na nas jak na odmieńców. Pozamykały się w sobie, bo twierdzą, że już nie wypada się kochać i być szczęśliwą w łóżku, że to jest dla młodych. Przez to ciągle tylko gadają o chorobach, a żadnej nic takiego w sumie nie dolega. Ja naprawdę czuję się młodo, mimo swojego peselu i wiem, że wpływ ma na to miłość, ale i seks! – tłumaczy pani Alina. I trudno się z tym nie zgodzić. Bowiem seks niesie za sobą szereg reakcji chemicznych w naszym organizmie, a te mogą wpływać na polepszenie parametrów zdrowotnych. Badacze z University of Rochester przekonują, że miłość fizyczna wzmacnia układ odpornościowy. Stwierdzono, że osoby odbywające stosunek płciowy przynajmniej raz w tygodniu, miały wyższy poziom immunoglobuliny A (IgA) w ślinie niż ludzie rzadziej podejmujący współżycie. IgA zaś ma istotny wpływ na naszą odporność. Seks może także złagodzić ból i ułatwić zasypianie. Ponadto udowodniono, że regularne współżycie zmniejsza ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, a także po prostu pomaga radzić sobie z nadmiernym stresem. Jak wiadomo, ten ostatni jest istotnym czynnikiem w generowaniu wielu chorób.

 

KejT