Pierwszoligowe rozgrywki KPR Legionowo rozpoczął od wyjazdowej porażki z rezerwami Orlenu Wisły Płock. Dlatego w niedzielnym debiucie przed własnymi kibicami szczypiorniści z Areny im oraz sobie mieli coś do udowodnienia.
Już początek starcia z KSZO Odlewnią Ostrowiec Świętokrzyski zdawał się to potwierdzać. Dynamiczne ataki i zacięta gra w obronie zwiastowały szybkie zbudowanie bezpiecznej przewagi nad gośćmi. Tak się jednak nie stało. Gra była ostra, wyrównana i żadna z ekip nie mogła odskoczyć na więcej niż jedną bramkę. Zwłaszcza że szwankowała też skuteczność. W dziesiątej minucie był remis. Chwilę później KPR przegrywał 6:7. Trwała wymiana ciosów i prawie do końca pierwszej połowy trudno było ocenić, kto zejdzie na przerwę w lepszych nastrojach. Obraz gry zmienił czas wzięty przez trenera Marcina Smolarczyka w 25 minucie. Po wznowieniu gry Michał Ignasiak trafił na 11:9, a najskuteczniejszy na boisku Michał Prątnicki dorzucił dwunastego gola. Czas, o jaki poprosił trener gości, nic już nie zmienił. KPR trafił jeszcze dwa razy i po pierwszej części meczu prowadził 14:10.
Na drugą połowę gospodarze wyszli pewni swego. Wspomagani przez żywiołowy klub kibica, ani razu nie dali się dojść na mniej niż trzy bramki. Mimo to zawodnicy obu drużyn nie odpuszczali, dlatego żółte kartki i rzuty karne oglądano w Arenie bardzo często. Dochodziło też do ostrych starć. Po jednym z nich, w 34 minucie, zawodnik KSZO Grzegorz Hubka przez dłuższy czas leżał na parkiecie. Kilkanaście minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego KPR zaczął powiększać przewagę. Mimo że w wyniku gradacji kar boisko musieli opuścić Paweł Gawęcki i Franci Brinovec, po każdej kolejnej stracie gola z gości schodziło powietrze. W 58 minucie drużyna KPR prowadziła dziesięcioma bramkami. I gdyby wykorzystała karnego, jakiego strzelała już po końcowej syrenie, tę przewagę by utrzymała. Ale wynik i tak mówił sam za siebie. Niedzielne spotkanie z ekipą z Ostrowca Świętokrzyskiego gospodarze wygrali 32:23.
KPR Legionowo – KSZO Odlewnia Ostrowiec Świętokrzyski 32:23 (14:10)