Sąd Apelacyjny w Warszawie, w prawomocnym postanowieniu z 2 października, nakazał Januszowi Baranowskiemu i Stowarzyszeniu Nasze Miasto Nasze Sprawy zmieszczenie sprostowania kłamstw, jakie znalazły się w „specjalnym wydaniu” gazetki NMNS i dotyczyły nieistniejącej „afery mieszkaniowej”. Sprostowanie miało ukazać się na pierwszej stronie wczorajszego To i Owo. Stowarzyszenie zignorowało polecenie sądu.
To nie jedyny przypadek ignorowania prawa przez kandydata na prezydenta Legionowa Bogdana Kiełbasińskiego i jego kolegów. Na jaw wychodzą także inne sprawy.
Sprzeciwiają się decyzji sądu
W związku z niewykonaniem przez Janusza Baranowskiego i Stowarzyszenia Nasze Miasto Nasze postanowienia Sadu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 2 października 2018 r. nakazującego opublikowanie sprostowania nieprawdziwych informacji w artykule „Afera Mieszkaniowa” Komitet Wyborczy Porozumienia Samorządowe na postawie art. 111 par. 5 Kodeksu wyborczego podjął czynności zmierzające do opublikowania prostowania w trybie egzekucyjnym, na koszt zobowiązanych.
– To skandal, że ignoruje się prawomocne postanowienie sądu. Nasze Miasto Nasze Sprawy w swojej gazetce napisało kłamstwa, które sąd nakazał im sprostować. Dostali dokładne wytyczne jakie ma mieć wymiary, jaka ma być zastosowana czcionka. Postanowili świadomie nie wykonać tego postanowienia. To już nie tylko brudna kampania w wykonaniu NMNS, to gwałcenie obowiązującego w Polsce prawa – mówi pełnomocnik wyborczy Porozumienia Samorządowego.
Zarobił na lokalu spółdzielczym
Kandydat tego ugrupowania na prezydenta Legionowa, Bogdan Kiełbasiński, kampanię wyborczą oparł o hasło „stop dogęszczaniu”. A jak przypominają zapytani przez nas samorządowcy, w czasach, kiedy jego matka była zatrudniona na wysokim, kierowniczym stanowisku w Urzędzie Miasta Legionowo, nie sprzeciwiał się zmianom planu miejscowego i głosował zgodnie z koalicyjnymi kolegami za wszelkimi zmianami umożliwiającymi budowę kolejnych bloków. Dopiero po przejściu matki na emeryturę, z dnia na dzień postanowił przejść do opozycji, rozwalając przy okazji od środka swoje ugrupowanie. To właśnie wtedy z Naszego Miasta odeszła część członków, a klub w radzie miasta się rozpadł. Z ugrupowania Kiełbasińskiego został jeden samotny radny, który wkrótce też zrezygnował.
Pytanie brzmi co spowodowało tak nagłą zmianę podejścia Kiełbasińskiego do budowanych przez spółdzielnię bloków. Przecież to właśnie w nowym, spółdzielczym budynku kupił po kosztach mieszkanie z miejscem w garażu podziemnym, na którego sprzedaży zarobił blisko 300.000 zł. Czyżby spółdzielnia nie chciała mu sprzedawać więcej mieszkań w tak dobrej cenie? Czy z tego powodu przeprowadził się na granice z Józefowem, z dala od okręgu wyborczego, z którego kandyduje do rady miasta?
IgZ