Bez szumnych haseł czy reklamy państwo Elżbieta i Tadeusz Kaczyńscy od ponad dekady pomagają rodakom ze Wschodu. Najpierw sami, a z czasem wspierani przez legionowian o równie wielkich sercach. W ubiegłym tygodniu znów znalazło to swój namacalny, liczony w szczęściu i uśmiechach wyraz.
Zaczęło się od wizyty w polskiej szkole na Ukrainie. A później… samo poszło. – Robiliśmy to od wielu lat, ale w granicach własnej rodziny, znajomych i przyjaciół. Natomiast od trzech lat, kiedy przy parafii św. Jana Kantego prowadzę wspólnotę Rodzina Pielgrzymkowa, to poszliśmy troszkę szerzej. Również aby uczyć naszych mieszkańców i młodzież, bo paczek dla Kresów nikt wcześniej w Legionowie nie robił – mówi Elżbieta Kaczyńska.
W ubiegłym roku o wsparcie zwróciły się do urzędu miasta parafia oraz hospicjum z Wilna.
Część wysłanych wtedy na Litwę darów trafiła do rejonu trockiego. Dziękując za pomoc, dyrektor tamtejszego gimnazjum poprosiła o więcej. W reakcji na apel ratusz uruchomił wolontariuszy z legionowskich szkół, a państwo Kaczyńscy zajęli się koordynacją akcji. – Mamy konkretne rodziny: z wiekiem i wzrostem członków, z ich potrzebami. Inaczej pakujemy paczki dla rodziny trzyosobowej, a inaczej gdy jest ośmioro dzieci i dwoje rodziców. Wtedy trzeba dać inny proszek do prania i więcej oleju czy mąki. Dla dzieci indywidualnie robimy też wśród znajomych paczki, z reguły zawierające buty, ubrania i słodycze. Kto jaki miał pomysł, to taką paczkę przywoził – dodaje inicjatorka akcji. Beneficjantami tegorocznej zbiórki będzie 15 polskich rodzin z Troków i okolic. Dary trafią w sumie do ponad stu osób. Paczki bez trudu powinna znaleźć adresata. – W każdym kartonie wszystko jest wyszczególnione i spakowane według tego, ile kto ma lat i czego potrzebuje. A dodatkowo są tam słodkie prezenty, jakieś czekoladki i bombonierki – pokazuje na pokaźną stertę pudełek Tadeusz Kaczyński.
Tak duży dobroczynny plon nie byłby możliwy bez aktywności wielu osób i organizacji. Darami dla rodaków ze Wschodu zajmują między innymi Caritas, PCK i lokalny związek kombatantów. Ale też całe społeczności legionowskich placówek oświatowych. – Nasza młodzież na każdą akcję reaguje bardzo chętnie. Mamy też w szkole wspaniałych rodziców i nauczycieli. Tym razem w ciągu miesiąca udało nam się zebrać naprawdę bardzo dużo darów. Trójka młodych ludzi, która tu z nami jest, wszystko to pakowała, segregowała i właściwie głównie dzięki nim zostało to tak ładnie ogarnięte – podkreśla Jadwiga Świderska, opiekun samorządu szkolnego w SP nr 8, stojąc przy uczniach, którzy tuż przed wysyłką darów wpadli do mieszczącej się przy ul. Hetmańskiej „centrali”, by dokończyć przygotowywanie paczek. – Stwierdziliśmy, że warto komuś pomóc, żeby mu także było miło, a nie tylko nam. Więc postanowiliśmy sami zgłosić się do tej akcji i komuś pomóc. Bo chcieliśmy, a nie musieliśmy – mówi Martyna Kurant. A Oliwia Cybulska dodaje: – Jeżeli my chcemy pomóc, to mamy taką fajną satysfakcję; uczucie, że jesteśmy jakby level wyżej. Może kiedyś mi będzie potrzebna pomoc i wierzę, że jeżeli ja komuś coś dam, to dobro do mnie wróci.
Być może podobnie myślą też ci mieszkańcy miasta, którzy chętnie dzielą się tym, co mają. – Ludzie reagowali pozytywnie. Aktywnie się włączali, przynosząc różne dary: poczynając od cukru, mąki, kaszy i chleba, aż do odzieży czy pościeli. Zdarzało się też, że przynoszono nam ubrania całkiem nowe – wylicza Kacper Dobosz, kolejny wolontariusz z SP nr 8. Pozytywna reakcja ludzi sprawia, że młodzież jeszcze bardziej „nakręca” się na wolontariat. I chce działać dla innych, kiedy to tylko możliwe.
Co do akcji zainicjowanej przez państwa Kaczyńskich, nieprzypadkowo zaczynają zbiórkę w styczniu. Wtedy po prostu najłatwiej o rzeczy, których w domach pod choinką znalazło się za dużo. Ale jak mówią, dla polskich rodzin na Wschodzie równie cenny jak zawartość paczek jest sam fakt, że ktoś w ojczyźnie przodków o nich pamięta. – Jesteśmy w ogóle im dłużni, bo przecież ich dzieci dalej utrzymują naszą tradycję. To historia narysowała im te granice, nie oni sobie. I zawsze uczulam ludzi, żeby nie mówić, że oni są Litwinami. Nie, oni są Polakami, tylko żyjącymi w innym kraju. Przy okazji uczy się nasza młodzież. Słowo „Kresy” nie jest już dla nich obce, wiedzą, co to jest. Róbmy spotkania, wymiany tych dzieci i wspólnie walczmy o tych ludzi i przetrwanie historii Polski – apeluje Elżbieta Kaczyńska.
Załadowany po brzegi samochód z darami wyruszył z Legionowa w czwartek rano. Tak więc miniony weekend Polacy z okolic Troków mieli chyba wyjątkowo udany…