W trakcie styczniowej, budżetowej sesji rady miasta legionowscy samorządowcy zajęli się też inicjatywami lokalnymi. Ku zaskoczeniu wielu radnych oraz śledzących obrady osób, uchwale dającej mieszkańcom pole do obywatelskiego popisu nie wyszło to na dobre.
Punkt dotyczący uchwalenia trybu i kryteriów oceny wniosków o realizację zadania publicznego w ramach inicjatywy lokalnej uaktywnił zwłaszcza radnego z osiedla Piaski. – Zgłaszam wniosek formalny o wykreślenie z tego projektu paragrafu 7, ustęp 1, pkt. 6 oraz załącznika nr 2 do pkt. szóstego. To jest nowe kryterium, którego nie było w poprzednim regulaminie. Może ono ograniczać inwencję inicjatorów w pozyskiwaniu. Mamy już dość kryteriów, które mogą dokonać oceny takiego wniosku. (…) To kryterium jest jakby taką próbą ograniczenia inicjatyw lokalnych, ograniczenia inwencji i możliwości pozyskiwania środków dodatkowych niż środki budżetowe. Ono jest niepotrzebne, nie służy inicjatywom lokalnym – stwierdził Mirosław Grabowski.
Przedstawiająca projekt uchwały sekretarz miasta była innego zdania. – Szacunkowy koszt inicjatywy mówi o tym, że jeżeli jest wniosek do 50 tys., wnioskodawca otrzyma 5 pkt., powyżej 50 do 80 – 3 pkt., a powyżej 80 – zero punktów. Nie jest to ograniczenie w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, jest tylko informacja, w jaki sposób jest punktowany wniosek. (…) Nie jest to również wniosek kontroli NIK-u, o której mówił pan radny. W protokole kontroli jest tylko zalecenie, żeby nie wpisywać w uchwale, do jakiej wartości należy składać wnioski – odparła Danuta Szczepanik.
Kiedy przewodniczący zarządził głosowanie, nastąpiło coś zaskakującego: z poparciem 13 radnych wniosek Mirosława Grabowskiego został przyjęty. Ale po krótkiej wymianie zdań i głosowaniu nad całą, zmienioną przed chwilą uchwałą, stała się rzecz jeszcze dziwniejsza, bo 14 radnych było przeciw. Opozycja natychmiast zinterpretowała to jako szlaban dla inicjatyw. – Patrząc po wynikach głosowania, widzę, że radni po przeciwnej stronie stołu są przeciwni inicjatywom lokalnym w mieście – powiedział dowodzący klubem PiS Andrzej Kalinowski. – Są przeciwni ze zmianami, które spowodowały pewne zamieszanie – odrzekł Ryszard Brański. Ale jak łatwo zgadnąć, oponentów nie przekonał. – Jeden zapis, który nie przekreśla inicjatyw lokalnych, spowodował, że państwu coś się wydarzyło i wydawało, że pozwoliliście sobie na to, żeby nie przyjąć takiej inicjatywy. To jest naprawdę przykre – stwierdził inicjator zmiany w uchwale. Na co znów zareagował szef rady. – Miałbym prośbę, żeby pan radny Mirosław Grabowski nie komentował decyzji radnych. Ja nie komentuję ani nikt z tej strony sali nie komentuje pana.
Tak czy owak, na wrzucony również do jej ogródka kamyk zareagowała Małgorzata Luzak. – Ja jestem zwolenniczką inicjatyw lokalnych i to udowodniłam w praktyce, natomiast uważam, że na komisji (zdrowia, bezpieczeństwa i spraw społecznych – przyp. red.) omawialiśmy bardzo szczegółowo, punkt po punkcie, i była wtedy aprobata komisji, (…) W tej chwili, gdy zaakceptowaliśmy pewne zasady, bardzo szczegółowo omawiane, odwracanie tego jest bez sensu. Dlatego tak zagłosowałam.
Jak dotąd w ramach inicjatyw lokalnych zrealizowano w Legionowie kilkadziesiąt zadań. Deklarując żal z powodu ich utrącenia, prezydent wyraził nadzieję, że na kolejnej sesji radni znów dadzą aktywnym mieszkańcom i środki, i wolną rękę. Przy okazji obalił też jeden z powielanych na temat inicjatyw mitów. – Tutaj padały takie zarzuty o tym, że blokuje się ewentualny wkład finansowy (legionowian). To ja chcę panu powiedzieć (chodzi o Mirosława Grabowskiego – przyp. red.), że wkładu finansowego w żadnej z tych inicjatyw lokalnych nie było ani jednej złotówki – podkreślił Roman Smogorzewski, przypominając, że mieszkańcy wnosili dotąd wyłącznie wkład rzeczowy. I tak też ma pozostać.