Są niemal wszędzie. Wielu z nas minimum raz w roku się w nich zresztą przepoczwarza. Opanowali(śmy) cały świat, który aż do końca cywilizacyjnego turnusu będzie nas musiał (z)nosić. Turyści, i wszystko jasne. Współczesny wirus odporny na każdą szczepionkę. – Jaki z nimi problem? – ktoś spyta. Cóż, w takim np. Serocku żaden, Gdyby jednak pogadać z mieszkańcami Rzymu czy Barcelony, moglibyśmy się zdziwić, jak bardzo inaczej nas tam kochają. Łażąc z nosem w mapie i połykając wzrokiem miejscowe frykasy, tego rodzaju dywagacje są nam obce. Lecz gdyby tak odwrócić sytuację…?
Kiedy przy okazji Światowych Dni Młodzieży Legionowo nawiedziła grupka Filipińczyków, gród zaliczył przymiarkę do bycia atrakcją turystyczną, Znaleźli się pewnie nawet tacy, co uznali, że mu w tym przebraniu do twarzy. Rychło zmieniliby zdanie, widząc, że dzień w dzień na ulicach rozlewają się nie dziesiątki, lecz tysiące głodnych wrażeń oczu. Skoro już dziś wielu eksploatujących miasto tubylców nie życzy sobie tego owego, jak zareagowaliby na wszechobecną mnogość homo gapiens? Oprócz tych, co by się ich pieniędzmi żywili, cała reszta bankowo żywiłaby odczucia dalekie od chrześcijańskiej miłości. Czy taka wizja to utopia? Niekoniecznie. Bywa różnie i można przyjąć, że kiedyś dziwnym trafem świat zwariuje na punkcie bryły ratusza, ewentualnie zacznie szaleć za tężnią w Parku Zdrowia. A co! Do Kopenhagi zwabia tłumy lichutka syrenka, to nie mogłyby bulić za wjazd do kasyna na Piaskach? Mogłyby. I może zaczną.
Swoją drogą, żal słynnej żaby, którą przed laty chciano osiedlić na miejskim rynku. Koniec końców ktoś przestraszył się wtedy kumkania estetycznych purystów i brzydota nie uszła płazowi płazem. Tymczasem duńską babeczkę z płetwą nasza żabcia wyprzedziłaby jako wabik w podskokach! Ech, marzenia… Przepraszam, jeśli trochę odleciałem. Kilka kilometrów nad ziemią to usprawiedliwione.