Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Po kiermaszu bożonarodzeniowym, legionowska Poczytalnia wzięła się za zorganizowanie kiermaszu wielkanocnego. Odbył się on w tę niedzielę, ale nie jak poprzednio na piętrze biblioteki, ale w na parterze dworca. Z frekwencyjnego punktu widzenia zmiana lokalizacji okazała się strzałem w dziesiątkę.
– Postanowiliśmy zrobić to tutaj na parterze, bo uważamy, że naszym mieszkańcom będzie się łatwiej dostać tu, niż wejść na drugie piętro Poczytalni. Było to też dobrym pomysłem z tego względu, że ta przestrzeń na co dzień nie żyje, a dzięki takim przedsięwzięciom jak to, ma ona szansę fajnie zafunkcjonować –wyjaśnia Jolanta Żebrowska z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie. Podobnie jak to było w przypadku kiermaszu bożonarodzeniowego, także i tym razem ze swoimi wyrobami do legionowian wyszli rękodzielnicy z terenu całego powiatu legionowskiego. Na parterze dworca stanęło w sumie ponad trzydzieści stoisk. – Nie jest to oczywiście taki typowy kiermasz świąteczny, bo poza wielkanocnymi ozdobami można tu też kupić wiele innych wyrobów, trochę niecodziennych, a na pewno oryginalnych. Mogą one równie dobrze służyć jako ten tak zwany prezent od Wielkanocnego Zajączka – mówi Jolana Żebrowska. Oferta legionowskich rękodzielników była bardzo szeroka, począwszy od ręcznie robionej biżuterii i ozdób poprzez zabawki i przytulanki oraz elementy wyposażenia wnętrz i elementy dekoracyjne, a skończywszy na żywności i kosmetykach.
Dzięki sporemu zainteresowaniu mieszkańców wielkanocnym kiermaszem, w przestrzeni dworcowej poczekalni być może częściej niż do tej pory będzie gościła szeroko pojęta kultura i sztuka. – Jest to fajna przestrzeń do zagospodarowania na różne inne wystawy. Można to robić zwłaszcza w takie dni, kiedy nie ma tu tak dużego przelotu pasażerów wysiadających lub wsiadających do pociągu. Ta przestrzeń przy takich właśnie przedsięwzięciach absolutnie świetnie zdaje egzamin – dodaje Żebrowska. Czekamy więc na kolejne imprezy… w poczekalni.
Kiermasz jak kiermasz, ale losowanie to żenada, nagrody trafiały osoby prowadzące stoiska, albo ich znajomi. Nawet pani z mikrofonem nie ukrywała tego, i stwierdziła, że nagrodę przekaże swojej znajomej, bo jej już nie ma. No ale to Legionowo, znajomi znajomych…