Tuż przed Wielkanocą społecznicy z Wolontariatu Legionowo znów zachęcili mieszkańców do zrobienia odzieżowego remanentu. Po czym w atrium miejskiego ratusza cierpliwie oczekiwali, jakie będą tego plony. No i się nie zawiedli. Czwarte wiosenna, a dziewiąta w ogóle zbiórka w ramach „Wietrzenia szafff…” znów cieszyła się dużym powodzeniem.
Mimo że przeprowadzona trzynastego, akcja wcale nie była pechowa. – Jak widać po efektach, wpisała się już pewnie w tradycję miasta i powiatu. Zbieramy dopiero godzinę, a jest już kilkanaście worków. Myślę, że to nie koniec. Dzięki patronatowi prezydenta miasta i starostwa, dzięki umieszczeniu na urzędowych stronach informacji był oddźwięk w całym powiecie. Kontaktują się z nami ludzie. Część nam dzisiaj coś przywiezie, część dostarczyła w ciągu minionych dwóch tygodni, odkąd dowiedziała się o zbiórce – mówi Cezary Usik z Wolontariatu Legionowo.
Średnio w trakcie jednej akcji mieszkańcy dostarczają ponad pół tony odzieży. Nic dziwnego, że prawie 20 członków Wolontariatu plus około 30 jego wolontariuszy mają później co robić. Najważniejsze jest to, by każdy beneficjent otrzymał dokładnie to, czego potrzebuje. – Cały czas, na bieżąco spływają do nas zapotrzebowania. Generalnie rozmiarowe. Dziewczyny z Wolontariatu, które zajmują się segregacją i przebieraniem tej odzieży, szykują paczki i w zależności od sytuacji danej rodziny dostarczamy je bądź ludzie, jeżeli mogą, odbierają je sami. Bo mamy w tym zakresie ograniczone możliwości. Reagujemy w przypadkach różnego rodzaju klęsk: pożarów, jakichś zalań. Wtedy zdarza się, że rodzina zostaje bez całego kompletu odzieży i pościeli, którą zresztą też dostajemy, podobnie jak na przykład zasłony. Wtedy szykujemy, co możemy, i to przekazujemy.
Jeżeli coś „nie zejdzie”, trafia do Ośrodka Pomocy Społecznej lub Polskiego Czerwonego Krzyża. Dzięki temu darczyńcy mogą być pewni, że ich odzież szybko zyska drugie życie. A ponieważ często są to ubrania dobrej jakości i wyglądające jak nowe, może być ono całkiem długie. Jak podkreśla Cezary Usik, Wolontariat Legionowo szybko reaguje na każdy sygnał o rodzinie, której przyda się tego typu wsparcie. – O części dowiadujemy się ze zgłoszeń indywidualnych, o części z podpowiedzi sąsiadów lub innych organizacji. Ale generalnie oscylujemy w grupie kilkunastu rodzin i do kilkudziesięciu dzieci, które one mają – dodaje Cezary Usik.
Sobotnie „Wietrzenie szafff…” nie było, rzecz jasna, ostatnim. Robiąc wiosenny przegląd swoich ubrań, warto mieć to na uwadze.