Gdy nauczyciele z całej Polski ruszyli do walki o wyższe wynagrodzenia, raczej mało kto przypuszczał, że równie trudny bój przyjdzie im toczyć o pieniądze, które na skutek strajku utracą. Co prawda nie bezpowrotnie, ale o powrocie do znanej z PRL-u zasady: „czy się stoi, czy się leży, to pensyjka się należy” belfrzy mogą w tym przypadku zapomnieć.
Kiedy nauczyciele rozpoczynali strajk, mieli, a przynajmniej powinni mieć świadomość, że nikt im za niego nie zapłaci. Po prostu zabrania tego prawo, nakazując uszczuplenie protestującym pensji za każdy dzień strajku. Wedle ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, pracodawca opłaca w tym czasie tylko składkę emerytalną i zdrowotną. Mimo to, zjadając przysłowiowe ciastko, związkowcy wciąż chcieli je mieć. W reakcji na ich postulaty, legionowski ratusz postąpił zgodnie z literą prawa. – Została podjęta decyzja, aby środki, które pozostały w związku z faktem potrącenia części wynagrodzeń dla strajkujących nauczycieli, po pierwsze, tak jak to zapowiadaliśmy, pozostały w budżetach szkół. A po drugie, zostaną one przeznaczone na dodatkowe zajęcia dla uczniów, które poprowadzą nauczyciele – informuje Piotr Zadrożny.
Wygląda więc na to, że robota związkowców nie minie. Przynajmniej tych zamierzających uzupełnić swe domowe budżety. – Dyrektor będzie decydował, jakiego typu zajęcia będą w danej placówce prowadzone. Mogą to być zarówno koła zainteresowań, zajęcia wyrównawcze, jak i zajęcia dla uczniów szczególnie uzdolnionych. Będą się one mogły odbywać jeszcze w tym, jak również w przyszłym roku szkolnym, do końca roku kalendarzowego – dodaje zastępca prezydenta Legionowa.
Ponieważ w „strajkowej” puli jest ponad 900 tys. zł, ratusz oczekuje szerokiej i atrakcyjnej oferty zajęć. Takiej, która przełoży się na duże zainteresowanie ze strony uczniów. Zdając sobie sprawę, że takiej opcji rekompensat związkowcy nie przyjmą z entuzjazmem, zastępca prezydenta podkreśla. – Nasze stanowisko jest zgodne z opinią wydaną przez Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i decyzjami samorządów z całej Polski, które z tymi środkami postępują dokładnie w taki sam sposób.
Jeżeli chodzi o inne legalne sposoby finansowego wsparcia strajkujących, Piotr Zadrożny wspomina o trzech: rozłożeniu potrąceń na raty, skorzystaniu (o ile takowa w danej placówce istnieje) z firmowej kasy zapomogowej, a także przyspieszeniu wypłaty za tzw. wczasy pod gruszą. – Możemy zrobić tyle, na ile pozwalają nam przepisy. Nie możemy łamać prawa i nawet jeżeli jest oczekiwanie ze strony części strajkujących, że te pieniądze mogłyby być zwrócone na przykład w formie jakiejś specjalnej nagrody czy zwiększenia dodatku motywacyjnego, to absolutnie nie widzę takiej możliwości – mówi wiceszef ratusza. I od razu zastrzega: – Zależy mi na tym, aby sporne kwestie rozwiązać polubownie, dlatego też spotykaliśmy się z przedstawicielami strajkujących nauczycieli z naszego miasta i przedstawialiśmy te propozycje. Tak więc zainteresowani je znają.
„Znają” nie znaczy, jako się rzekło, „w pełni akceptują”. Trudno jednak oczekiwać innego, zgodnego z prawem i satysfakcjonującego dla każdej ze stron rozwiązania. Stawka wypłacana nauczycielom za udział z zajęciach dodatkowych będzie równa tej otrzymywanej przez nich za godziny nadliczbowe.