To było do przewidzenia. W trakcie majowej sesji legionowskich radnych najbardziej rozgrzała uchwała o powołaniu nowej miejskiej spółki ciepłowniczej. Po długiej, gorącej dyskusji przygniatająca większość z nich Nowej Energii Legionowo udzieliła kredytu zaufania.
Dlaczego z punktu liczenia miasta to dobry interes, najpierw tłumaczył zastępca prezydenta, szefujący też Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej. Chodzi głównie o uniknięcie finansowych konsekwencji związanych z unijnymi regulacjami dotyczącymi emisji gazów i ochrony środowiska. Na ewentualne dostosowanie ciepłowni do nowych przepisów zostały nieco ponad trzy lata. A więc tyle, co nic. – W związku z tym trwałe wyłączenie tych kotłów węglowych z eksploatacji, przebudowa pozostałych i obniżenie ich nominalnej mocy cieplnej spowoduje zmianę ich kwalifikacji do średnich źródeł spalania i tym samym obniżone zostaną wymogi stawiane takim instalacjom. Natomiast z uwagi na konieczne zmniejszenie mocy wytwórczych źródeł węglowych niezbędne będzie uzupełnienie tego systemu o nowe źródła – powiedział Marek Pawlak.
Poparte konsultacjami analizy, dokonywane zresztą w PEC-u już wiele lat temu, jasno wskazują na optymalne z perspektywy ekologii i ekonomii rozwiązanie. Jest nim budowa dwóch nowych kotłowni opartych o paliwo gazowe. Każda z nich miałaby moc około 15 megawatów i byłaby wkomponowana w istniejącą sieć ciepłowniczą. – Pomysł ten prowadzi do dywersyfikacji źródeł dostaw dla naszego miasta, tym samym zapewnia jego mieszkańcom bezpieczeństwo energetyczne. Będziemy wówczas mogli polegać na dwóch źródłach: gazowych i węglowych. (…) I w zależności od tego, jak się będzie kształtowała sytuacja na rynku paliw i uprawnień CO₂, będziemy dobierać takie źródła, które będą najbardziej efektywne i w związku z tym przyczynią się do jak najmniejszego wzrostu cen dla naszych mieszkańców. I to jest jakby całe clue tego pomysłu – stwierdził Pawlak.
Stawiając na rozwój, trzeba jednak stworzyć osobny podmiot prawny. Miałaby nim być właśnie spółka Nowa Energia Legionowo. Kiedy przewodniczący rozpoczął dyskusję w tym punkcie, opozycyjni radni na „dzień dobry” skrytykowali pośpiech w jej powoływaniu. Mieli również zastrzeżenia całkiem innej natury. – Pan prezydent Pawlak stwierdził w odpowiedzi na moje pytania, że no „konsultowaliśmy się z różnymi ośrodkami, specjalistami z branży”, natomiast nie potrafił przedstawić żadnych dokumentów, które by to rzeczywiście potwierdzały, żebyśmy mogli się zapoznać z opiniami specjalistów z branży. Nie otrzymaliśmy też żadnej koncepcji biznesowej, żadnego biznesplanu do tej spółki. (…) Dlatego ja jeszcze raz apeluję do pana prezydenta, żebyśmy zatrzymali się w tym miejscu, żeby wycofał ten projekt, żebyśmy mieli szansę przeprocedować go na komisji, która byłaby temu poświęcona – argumentował Bogdan Kiełbasiński.
Idąc tym tropem, w dalszej części sesji radny sam złożył wniosek o zdjęcie tego punktu i skierowanie go do miejskiej komisji rozwoju. Poparcia dla niego nie uzyskał, ale odpowiedź szefa PEC-u jak najbardziej. – Jeżeli ktoś chociaż ma minimalne zainteresowanie, minimalną wiedzę dotyczącą sytuacji, w której znalazło się dzisiaj ciepłownictwo; jeżeli chociaż trochę zna przepisy prawa, szczególnie wymagania klimatyczne Unii Europejskiej, dla niego to wszystko jest jasne. I tutaj dodatkowych, rozbudowanych analiz za tysiące, dziesiątki tysięcy złotych, po to, żeby pana przekonać, nie będzie spółka nabywała. Wszystkie założenia, analizy, te nasze estymacje znajduje pan w uzasadnieniu. Tam jest czarno na białym napisane, jakiego rodzaju i jakiej wysokości koszty musielibyśmy ponieść, by dostosować obecną ciepłownię do wymagań środowiskowych.
Korzystając z okazji, Marek Pawlak przedstawił sporządzone dla PEC-u przez Centrum Badawcze Polskiej Akademii Nauk opracowanie, potwierdzająca że firma powinna „dodać gazu”. Opozycji ripostowała: materiały dostaliśmy zbyt późno. Tak czy inaczej, w sukurs swemu zastępcy przyszedł Roman Smogorzewski. I przywołując słowa prezesa Urzędu Regulacji Energetyki sprawił, że na salę wkroczyła wielka polityka. – To, co niestety robi polski rząd w dziedzinie energetyki, to jest trochę zamiatanie sprawy pod dywan. I chcę państwu powiedzieć, że dzięki temu, że zlikwidowane zostały tzw. żółte certyfikaty, spółka PEC Legionowo straciła rocznie 5 mln zł. (…) Drugą „genialną” rzecz, którą zrobił polski rząd, to zamroził taryfy. My mamy głównego klienta, który odbiera energię cieplną, byliśmy z nim dogadani na podwyżkę taryf, którą zaakceptował, bo i tak nasze taryfy są dużo korzystniejsze niż dostępne na rynku. A rząd polski wprowadził taką trochę PRL-owską ustawę, że nie można tej taryfy było podnieść i trzeba by było wrócić do starej. To jest około miliona złotych mniej dochodów budżetu.
Ekonomiczną zadyszkę złapała większość podobnych do PEC-u firm w całym kraju. Pewną rolę odegrał tu także wzrost cen ich głównego paliwa, czyli węgla. – Sytuacja jest też dramatyczna, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że produkując energię, wytwarzamy CO₂ – z węgla dwa razy więcej niż z gazu. Jeszcze półtora roku temu emisja kosztowała 5 euro za tonę, dzisiaj kosztuje około 25. My przy węglu potrzebujemy kupić około 80 tysięcy uprawnień – powiedział prezydent Legionowa. Według zarządu miasta rachunek jest prosty: albo ogrzewanie gazem, albo straty. Modernizacja istniejącej ciepłowni pochłonęłaby 50-70 mln zł. Co więcej, prognozy wskazują, że uprawnienia do emisji CO₂ wzrosną wkrótce z 25 do 50 euro za sztukę. – Można byłoby nic nie robić, można stracić kolejne półtora miesiąca na następną sesję, a później powiedzieć: mamy większe koszty i wystąpić do URE. Tam patrzą: tak, macie koszty. I co robimy? Idziemy z podwyżką do mieszkańców. Czy ktoś na tej sali tego chce? Bo ja na pewno nie – oznajmił radnym prezydent. I dodał: – Chcemy stworzyć nową strukturę, która szybko, bez zbędnej zwłoki będzie starała się o zewnętrzne pieniądze na tą inwestycję. A takie pieniądze są. Część tych pieniędzy jest dotacyjna, część jest pożyczkowa, ale część muszą stanowić wkłady własne. A na dzień dzisiejszy PEC nie ma takiej zdolności kredytowej i potrzebna jest nowa struktura.
Opozycja nie dawała za wygraną. – Forma, w jakiej próbuje się stworzyć taką spółkę, myślę że jest trochę nieodpowiednia. O tym, że są takie problemy, jak wspomniał pan prezydent Pawlak, było wiadomo już dawno i można było z radnymi się spotkać: i rada nadzorcza, i pan prezydent, na konkretnej komisji, poświęconej tylko temu tematowi – ocenił radny Mirosław Grabowski. Prezydent odparł, że rządowych dopłat nie ma dopiero od 1 stycznia br. Tak więc zarzuty o stratę czasu są bezzasadne. – Chcemy jak najszybciej złożyć wniosek. Szanowni państwo, w programie „Energetyka powiatowa” wnioski składa się w trybie ciągłym. Istnieje ryzyko, że te środki bardzo szybko się skończą, stąd też chcemy jak najszybciej powołać tą spółkę. Jest to spółka celowa. Wkład 15-procentowy też jest przewidziany w programie dla takich spółek. (…) Te dwie wyspowe kotłownie gazowe będą działały na terenie PEC-u i założyliśmy, że będzie to teren użyczony, w związku z tym PEC Legionowo, przynajmniej w początkowym okresie, żadnych opłat nie będzie naliczał. Natomiast kwestią otwartą jest, czy później nie trzeba będzie dokonywać aportu między jedną a drugą spółką. Ale z całą pewnością nie będzie to aport gminy – wyjaśnił prezes Pawlak.
Kiedy głos zabrał szef klubu radnych PiS, stwierdził, że na finansowej kondycji PEC-u zaważyło administrowanie Centrum Komunikacyjnym. I ciągnąc wątek pieniędzy, Andrzej Kalinowski zapytał. – Na komisji pan prezes Pawlak mówił o tym, że może zadeklarować taką rzecz, że dopóki ta spółka nie zacznie pracować, to koszty zarządu będą zerowe. Czy to dalej pan prezes, prezydent podtrzymuje? – Z samej ustawy o gospodarce komunalnej wynika, że w tej spółce koniecznie musi być rada nadzorcza, koniecznie musi być zarząd. Musi on podjąć szereg czynności związanych z rejestracją spółki, z uzyskaniem promesy taryfy, następnie złożeniem wniosku aplikacyjnego. W związku z tym te ciała muszą się pojawić. Na pewno mogę państwu powiedzieć, że dopóki spółka nie rozpocznie działalności operacyjnej, zarząd nie będzie wynagradzany. I tej deklaracji będę się trzymał. Natomiast jeżeli chodzi o członków rady nadzorczej, o ile będzie jakieś wynagrodzenie, to na pewno minimalne – odrzekł Marek Pawlak.
Po kilkudziesięciu minutach dyskusji paliwo jej uczestników było już na wyczerpaniu. Dlatego nikt nie protestował, gdy przewodniczący rady zarządził głosowanie. I tu stała się rzecz dziwna – spośród 20 obecnych na sali radnych tylko jeden wstrzymał się od głosu. Pozostali, w tym także większość opozycji, pomimo wcześniejszych deklaracji uchwałę poparła. Tym samym spółka Nowa Energia Legionowo dostała na rozruch znaczący kredyt politycznego zaufania. Teraz wypada zacząć go spłacać.