W odróżnieniu od tańca, do pomysłów mądrych inaczej dryg mamy niesamowity. Czujemy wszak na plecach oddech innych nacji. Choćby takich Holendrów, u których jeden z funduszy emerytalnych postanowił wyższe odsetki wypłacać klientom palącym wyroby tytoniowe. Spece od finansów wykombinowali, że jarający szlugi klient jest mniej awanturujący się, czyli w przekładzie na język emerytalnej ekonomii – szybciej kopnie w kalendarz. Proste niczym papierosik! Swoją drogą, trudno się temu napaleniu na innowacyjność dziwić, skoro Kraj Kwitnących Tulipanów słynie z tolerancji do kurzenia zielska, za którego posiadanie grożą nad Wisłą co najmniej „zawiasy”.
Tak czy siak, ideę rodem z ojczyzny Heinekena śmiało da się zasiać na naszym gruncie. Ba, możemy nawet pójść ciut dalej. Chwiejący się ZUS z pocałowaniem w rentę zaoferuje nie tylko wagon fajek, ale i flaszkę gorzały, gdyby tylko udało się przekonać rodaków, by dzień w dzień do cna je pochłaniali. Korzyść dubeltowa: lepsze samopoczucie narodu oraz krótszy czas wypłacania świadczeń. Przy takim trybie życia sześćdziesiątka byłaby wiekiem zaporowym. Podobnie mogłyby czynić gminy z lokatorami mieszkań komunalnych lub Ośrodki Pomocy Społecznej, które w ten sposób podopiecznych miałyby wprawdzie bardziej chorowitych, ale o niebo szczęśliwszych. Gorzej z politykami. Mandat jednemu z drugim obywatel może wprawdzie fundnąć, lecz na jego spożywczą dietę wpływu już nie posiada. A często, z powodu permanentnej niestrawności, aż chciałoby się skrócić wyborcom męki…
Aha, praktyczni Holendrzy zastrzegli sobie, że klient wybierający opcję „więcej, ale krócej” musi swój nałóg udowodnić. Mądrze. Nie wiem, jak poszło to u nich, tu w każdym razie żaden to byłby problem. W końcu już teraz wielu z nas prowadzi tryb życia życiu mocno niesprzyjający. Na dodatek za friko.