W 99. rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami legionowianie dostali prezent godny okrągłej setki. Najgłośniejszym akcentem imprezy pod nazwą Rap&Cud była rekonstrukcja historyczna wprowadzająca widzów w klimat pamiętnych walk na obrzeżach stolicy.
Legionowską potyczkę stoczono tuż przy rynku, na ul. Batorego. – Pokażemy małą etiudę prezentującą klimat walk o Radzymin w 1920 roku. Nasi rekonstruktorzy pokażą obie strony: polską i bolszewicką, także ludność cywilną. Mamy samochód pancerny, mamy repliki broni, tak że będziemy chcieli przybliżyć mieszkańcom Legionowa atmosferę tamtych dni, by docenili to, co nasi przodkowie olbrzymim wysiłkiem, olbrzymim poświęceniem zrobili dla przyszłych pokoleń. To jest jak gdyby forma naszego odwdzięczenia się i hołdu dla nich – mówi Hubert Sztaba, organizator imprez historycznych z firmy Templum Temporis. – Legionowo to wyjątkowe miasto poprzez swoją nazwę, wywodzącą się od Legionów. Mamy szczególną rolę, by uświadamiać to mieszkańcom, którzy często nie urodzili się tutaj, nie mają tu korzeni i takiej świadomości. Ale przede wszystkim to ma być fajna zabawa, piknik rodzinny, a przy okazji – jeżeli zostaną przemycone jakieś treści historyczne – to bardzo dobrze – dodaje prezydent Roman Smogorzewski.
W czwartkowe popołudnie przemycono ich całkiem sporo, rekonstrukcję poprzedziło bowiem obszerne wprowadzenie w tło wydarzeń sprzed blisko wieku. – Sama wiedza historyczna wymaga oczywiście czytania. A my jesteśmy tylko po to, by zachęcić, zarzucić haczyk. Jeżeli człowiek, młody czy stary, złapie bakcyla, to dzięki nam ma szansę zobaczyć to w formie namacalnej, a nie tak jak w muzeum. My tutaj będziemy dłużej niż tylko podczas inscenizacji, więc będzie można przymierzyć różne elementy munduru, wziąć broń do ręki i poczuć ten klimat. I to jest nasze zadanie – przyznaje Hubert Sztaba. Sądząc po reakcji legionowian, zwłaszcza tych najmłodszych, zostało ono wypełnione. Czas pokaże, w ilu głowach huk wystrzałów obudził głód poznawania przeszłości. Tak czy inaczej, szeregi rekonstruktorów rosną w szybkim tempie. – Jeżeli ludzie są wkręceni w temat, zafascynowani, to wszystko znajdą. Dzisiaj jest naprawdę łatwo być rekonstruktorem. Są rzemieślnicy, którzy wykonują repliki, jest mocno zżyte środowisko i ono się cały czas powiększa, więc tak naprawdę są bardzo dobre warunki, aby zostać rekonstruktorem. Oczywiście potrzeba też trochę pieniędzy, ale nie jest tak, że bawią się w to sami bogaci. To po prostu pasja. Jedni łowią ryby i kupują sobie coraz lepsze wędki, a rekonstruktorzy kolejne elementy munduru.
Kiedy już Polacy dali ruskim łupnia, impreza przeniosła się na pobliską scenę. A tam, przy udziale gwiazd i lokalnych artystów, dokonała się jej rapowa odsłona. – To takie święto, które wypada w lecie i jest radosne, bo zwyciężyliśmy, ochroniliśmy niepodległość. Wykorzystujemy szansę, jaką dają kalendarz i historia, by przyciągnąć też do niej młodych ludzi, którzy słuchają rapu i którzy na tego typu imprezy nigdy by nie przyszli, gdyby nie to właśnie połączenie – uważa prezydent Legionowa. – Myślę, że będziemy tą formułę kontynuowali. Jest czczenie historii na poważnie, bo była msza święta, było też składanie kwiatów pod pomnikiem marszałka Piłsudskiego, jest inscenizacja historyczna, no i jest ten swego rodzaju festiwal Rap&Cud.
Przy cudownej, warto wspomnieć, pogodzie. No i atrakcjach kulinarnych, choćby w postaci wojskowej grochówki serwowanej na stoisku ratusza. A co do związku pomiędzy rapem a słynną bitwą, w sferze werbalnej dało się go czasem dostrzec – bo i ci walczący z bolszewikami, i ci od rymów niektóre treści przekazywali… w krótkich, żołnierskich słowach.