Zgoda buduje, a niezgoda… wiadomo. Potwierdzeniem słuszności pierwszej części znanego porzekadła może być współpraca między legionowskim ratuszem a spółdzielnią mieszkaniową. Ostatnio trwająca od lat komitywa przyniosła kolejny pozytywny efekt. A dokładniej rzecz ujmując, przyniesie już wkrótce. Przede wszystkim kierowcom.
To dobra wiadomość zwłaszcza dla zmotoryzowanych mieszkańców osiedla Sobieskiego, tych z budynków usytuowanych w pobliżu tamtejszej przepompowni ścieków. – Do administracji od wielu, wielu lat spływały głosy ze strony mieszkańców dotyczące potrzeb parkingowych, szczególnie w tej okolicy. Bo rzeczywiście ulica Graniczna, znajdujący się na niej zakręt, okolice bloków 412, 414, 415, 511 – tam właściwie nie ma miejsc parkingowych. W znacznie lepszej sytuacji są mieszkańcy z okolic ulicy Pałacowej, bo tam jest łatwiej zaparkować. Tutaj to zdecydowanie trudniejsze. Administracja znała tę sytuację, dlatego rozpoczęliśmy rozmowy z miastem, by stworzyć tam parking. Wiedzieliśmy też, że działka jest płytko usieciowiona różnego rodzaju sieciami ciepłowniczymi czy energetycznymi, więc nie ma możliwości, aby postawić na niej coś głębiej wchodzącego w grunt fundamentami – mówi Monika Osińska-Gołaś, kierownik adm. os. Sobieskiego.
Ponieważ dla obu stron od początku było to jasne, szybko skupiono się na „jedynie słusznym”, także według tubylców, przeznaczeniu terenu. Dzięki temu miejscy urzędnicy mogli wreszcie od koncepcji przejść do inwestycyjnych konkretów. – Były spotkania z mieszkańcami, z których wynikało, że potrzeby parkingowe są tam spore. Stąd właśnie pomysł stworzenia parkingu. A prezydent na taki pomysł przystał. Dostaliśmy niedawno z ratusza projekt zagospodarowania tego terenu w formie parkingu. Wiemy, że miasto pracuje nad procedurą przetargową i mamy nadzieję, że w tym roku dojdzie do realizacji inwestycji – dodaje administratorka.
Wiele tu zależy od losów przygotowywanego właśnie przetargu. Sytuacja na rynku usług budowlanych nie napawa optymizmem. Z drugiej strony, chodzi o inwestycję względnie mało skomplikowaną pod względem technicznym. – To jest teraz tak naprawdę największa bariera. Wiemy, że miejskie przetargi są nieraz ogłaszane po trzy-cztery razy, zanim ktoś złoży w nich swą ofertę. Tutaj chodzi o w sumie dosyć proste prace brukarskie. Trzymamy kciuki, aby w pierwszym przetargu udało się wyłonić wykonawcę i myślę, że wtedy prace pójdą szybko – uważa Monika Osińska-Gołaś. Kiedy dobiegną one końca, okolicznym właścicielom aut przybędą jakieś dwa tuziny miejsc parkingowych. I można być pewnym, że już od pierwszego dnia nie będą one stały puste.