Minionego weekendu ludzie związani z legionowską oświatą i bezpieczeństwem sanitarnym raczej nie zaliczą do udanych. Wszystko przez piątkowy komunikat sanepidu dotyczący m.in. jednej szkoły oraz dwóch miejskich przedszkoli. Wskazywał on na możliwość zanieczyszczenia mikrobiologicznego wody bakteriami z grupy coli. Z miejsca postawiono na nogi wszystkich, którzy mogliby zapobiec ich dalszej ekspansji.

Nie było na co czekać. W zaistniałej sytuacji naprędce zwołano w urzędzie spotkanie z udziałem pracowników ratusza, spółek PWK i KZB oraz dyrektorów zainteresowanych placówek. Przedstawicielka sanepidu od razu zastrzegła, że chodzi o tzw. wyniki wskaźnikowe, które nie stwierdzają jeszcze istnienia zagrożenia. – One są wskaźnikowe, czyli wskazują nam, że coś się dzieje w wodociągu, natomiast nie decydują o tym, że jakość wody jest do spożycia niewłaściwa. I mieliśmy tutaj do czynienia z sytuacją, że pojawiła się informacja z wojewódzkiej stacji, w formie pisemnej – nie jest to wynik, tylko zawiadomienie z laboratorium – że są przekroczenia tego właśnie parametru wskaźnikowego – tłumaczyła Katarzyna Skierkowska-Pacocha z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legionowie. Obowiązkiem sanepidu jest w takiej sytuacji zawiadomienie o problemie placówek, których sprawa dotyczy. Te zaś podejmują wtedy stosowne, przewidziane procedurami działania. – My dmuchamy na zimne – nie ukrywała reprezentantka PSSE.

Po-wody do niepokoju

Nie chcąc ryzykować zdrowiem dzieci, tak samo postąpili też ich oświatowi zwierzchnicy. – Dyrektorzy placówek albo je zamknęli, albo uniemożliwili korzystanie z ogólnodostępnych ujęć wody. To jest działanie prewencyjne – zastrzegł Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. I dodał: – Chciałbym zapewnić, że nie ma tutaj i nie było żadnego zagrożenia. Przynajmniej na dzisiaj nie mamy wyniku, który by je potwierdzał. Jest jedynie informacja o potencjalnej możliwości występowania bakterii na tych ujęciach wody.

Tak czy inaczej, w piątek ludzie z PWK i sanepidu pobrali z nich kolejne próbki, mające zweryfikować otrzymane wcześniej wyniki. Ci pierwsi zobowiązali się też do likwidacji potencjalnych źródeł sygnalizowanego w komunikacie niebezpieczeństwa. – Problem dotyczył instalacji wewnętrznej. Na prośbę dyrektorów szkoły i przedszkoli oraz osób zajmujących się ich eksploatacją podstawiliśmy tam beczki z wodą zdatną do picia. Niezależnie od powyższego zobowiązaliśmy się jeszcze do przepłukania instalacji wewnętrznych, które później zachlorujemy i ponownie wypłuczemy – oświadczył Grzegorz Gruczek, prezes PWK w Legionowie

Oprócz Legionowa, podobne zawiadomienia wojewódzka stacja wysłała do wielu innych podwarszawskich miejscowości, również w naszym powiecie. Dotarły one również do stolicy. Dlatego od początku podejrzewano, że winna niekoniecznie jest sama woda. – Liczba tych wyników wskazuje na to, że być może nastąpił jakiś błąd w laboratorium, które dokonywało tych analiz, czy też na etapie pobierania próbek. Dlatego dzisiaj sanepid pobrał nowe próbki i dopiero drugie badanie stwierdzi, czy pierwsze było błędne lub też je potwierdzi. Liczymy, że drugie badanie wskaże, iż wynik informujący o możliwości potencjalnego zagrożenia był jednak błędny – powiedział Piotr Zadrożny. – Jeżeli mówimy o wodociągu legionowskim, z tego, co pamiętam, ma on stałe chlorowanie, więc prawdopodobieństwo, że coś takiego mogłoby się wydarzyć – że pojawią nam się Enterokoki albo E. coli – jest minimalne – dodała w trakcie spotkania w ratuszu Katarzyna Skierkowska-Pacocha. Zwłaszcza że PWK wyposaża miejskie obiekty w zawory antyskażeniowe, zapobiegające cofnięciu się do sieci zanieczyszczonej bakteriologicznie wody.

Komunikat na czysto

Co do wyników nowych badań, potwierdziły one, że alarm był fałszywy. W niedzielnym komunikacie Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny poinformował, że woda w przedszkolach nr 7, 12, a także w szkole podstawowej nr 7 oraz Zespole Szkół w Komornicy jest czysta. Próbki nie wykazały w niej obecności bakterii z grupy coli, Eschierichia coli i Enterokoków. Choć cała sprawa niepotrzebnie wzbudziła duże poruszenie, szef PWK dostrzega pewne jego plusy. – Z tego względu, że przy okazji społeczeństwo może zaobserwować, że posiadamy odpowiednie służby stale monitorujące sytuację, ale też władze miasta, które mają nad tym pełną pieczę. I również bardzo szybko podejmują działania, które mają za zadanie chronić szeroko pojęte bezpieczeństwo naszych mieszkańców – uważa Grzegorz Gruczek.

Reasumując, w opisywanym przypadku zagrożenie było tylko na wodzie pisane. Warto o tym pamiętać i nadal bez obaw pić legionowską kranówkę.

Poprzedni artykułJedynaczka w sejmiku
Następny artykułKońcówka w połowie udana
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.