W trakcie listopadowej sesji legionowscy radni zajęli się m.in. podatkami i opłatami lokalnymi. A konkretnie przedłożonym im projektem uchwały w sprawie ich przyszłorocznej podwyżki. Na wstępie prezydent uzasadnił konieczność podjęcia tego kroku. Konieczność, która w ślad za socjalnymi prezentami krajowej władzy przyszła do samorządów prosto z góry.
Dla ekonomistów była jasne, że za program 500+ czy trzynastą emeryturę prędzej czy później będą musieli zapłacić wszyscy obywatele. Dorzucenie samorządom obowiązków, przy jednoczesnym odcięciu ich od części dochodów, postawiło lokalnych włodarzy w trudnej sytuacji. Choć to nie oni nabałaganili, mierzą się teraz z koniecznością przekonywania swoich mieszkańców do sprzątania. – Dzięki takim, a nie innym uwarunkowaniom, w tym decyzjom rządu Rzeczpospolitej, za wiele rzeczy musimy płacić drożej. Od 1 stycznia 2020 roku będziemy więcej płacić bardzo wielu pracownikom – i urzędu, i jednostek organizacyjnych miasta Legionowo. Spowodowały to dwie zmiany: pierwsza to podwyższenie płacy minimalnej do 2600 zł, a druga to wyłączenie z płacy minimalnej dodatku stażowego. (….) Kilka miesięcy temu zdecydowaliśmy się – poza subwencją oświatową, która nie rekompensuje wydatków oświatowych – jeszcze zwiększyć dodatki motywacyjne i inne dla nauczycieli w legionowskich szkołach i przedszkolach. To niestety też kosztuje – wyjaśniał Roman Smogorzewski. Wyższe nakłady na wynagrodzenia to jednak nie wszystko. Rosną również koszty inwestycji, a także płacone przez miasto rachunki za media. Dość powiedzieć, że od 1 stycznia ceny energii elektrycznej skoczą aż o 60 procent!
Prezydent zastrzegł, że ewentualny brak akceptacji rady oznaczałby korygowanie budżetu i planów inwestycyjnych. Rzecz jasna w kierunku ich dalszego ograniczenia. – Nie mamy bardzo wyjścia. Jeżeli chcemy bilansować ten oraz przyszłe budżety – biorąc pod uwagę, że znowu nastąpiła zmiana w ustawie o finansach publicznych i wydatki bieżące muszą się równoważyć z dochodami bieżącymi – przy czym w 2021 roku nastąpi kolejna zmiana utrudniająca nam bilansowanie budżetu, to niestety jesteśmy zmuszeni do tego, żeby te podatki trochę – oczywiście z punktu widzenia płatnika bardzo – podnieść.
Dyskusję w tym punkcie obrad rozpoczął szef klubu radnych PiS. Nie odnosząc się do liczb, postanowił wziąć w obronę swe macierzyste ugrupowanie. – Nie jest tak, że to tylko rząd jest odpowiedzialny za to i myślę, że na tym zakończyłbym swoją wypowiedź. Pamiętajmy o tym, że te podatki są cały czas podnoszone, nie tylko od 2015 roku – powiedział Andrzej Kalinowski. Kolejny przedstawiciel opozycji skupił się już na arytmetyce. – Mam taką sugestię, bo w uzasadnieniu tam się nie pisze, jaki to jest tam procentowy wzrost tych podatków. Może byłoby na przyszłość warto, jeżeli będą takie projekty przedkładane radzie, żeby chociaż te główne pozycje były opisane, jaki to jest wzrost – apelował Bogdan Kiełbasiński. Radnego zastanowiła też mała, jego zdaniem, różnica między wysokością nowych stawek – wyższych od kilku do ponad 20 procent – a wynikającymi z nich prognozowanymi wpływami do budżetu. – Robimy tą podwyżkę, ponieważ ona ma sens i rzeczywiście zapewnia nam większe wpływy, czy też robimy ją nie wiadomo, w jakim celu, ponieważ wpływów i tak nie będziemy mieli wyższych? Słysząc takie pytanie, jego adresat odparł: – Ja nie znam takiej podwyżki, która nie zapewniłaby wyższych wpływów. (…) Wszystkie podwyżki, które tutaj planujemy, spowodują, że do budżetu miasta wpłynie rocznie prawie 900 tys. zł więcej. Z związku z tym, po to są te podwyżki, żeby prawie milion złotych rocznie w budżecie miasta było więcej.
Zasadnicze zmiany dotyczą płaconych przez legionowian podatków od nieruchomości. – Kierowaliśmy się tym, aby dla większości mieszkańców te podwyżki nie były dolegliwe. Większość z nich, ponad 70 procent, mieszka w zasobach wielorodzinnych i ich ta podwyżka najmniej dotknie – poinformował gospodarz ratusza. Relatywnie więcej zapłacą natomiast właściciele domków jednorodzinnych. Jak podkreślił prezydent, dlatego, że w dzielnicach o takiej zabudowie miasto więcej też płaci za lokalną komunikację, oświetlenie, czy utrzymanie i remonty dróg. – Myślę, że podatki powinny być sprawiedliwe i przedstawiamy tutaj taką sprawiedliwą politykę podwyższania tych podatków. Tam, gdzie miasto wydaje więcej na zapewnienie komunikacji do pojedynczego domku jednorodzinnego, ci mieszkańcy powinni za to więcej płacić – dodał prezydent Smogorzewski.
Powinni, co nie oznacza, że zawsze i bez szemrania każdy sięga do kieszeni. – Poziom realizacji tego, co podatnicy powinni nam płacić – mówię tu tylko o podatkach i opłatach lokalnych, reguluje to ordynacja podatkowa – wynosi w zależności od rodzaju podatku między 80 a 90 procent – poinformowała radnych miejska skarbnik Jolanta Ćwiklińska. Tak czy inaczej, przed podatkami uciec równie trudno, jak przed zamykającym każdą sesyjną dyskusję głosowaniem. Koniec końców w ruch muszą iść mandaty. – W głosowaniu udział wzięło 21 radnych. Trzynastu radnych głosowało za, dwa głosy wstrzymujące, sześć głosów przeciw. Uchwała została podjęta – podsumował, odhaczając kolejny punkt porządku obrad, przewodniczący Ryszard Brański. Bo tak jak śmierć i podatki, w życiu pewne jest także to, że każda sesja rady miasta kiedyś musi się zakończyć…