W ciągu jednej nocy, w odstępie zaledwie paru godzin, na legionowskim osiedlu Kozłówka doszło do dwóch groźnych pożarów. Dwukrotnie trzeba było ewakuować mieszkańców jednego z budynków komunalnych. Cztery osoby nie mogły już tej nocy wrócić do swoich mieszkań. Po kilku dniach w tym samym budynku znów pojawił się ogień. Analizując wstępnie przyczyny tych zdarzeń, strażacy nie wykluczają podpaleń.
Do serii pożarów doszło w nocy z wtorku na środę (14/15 stycznia). Pierwszy z nich wybuchł około godziny 21.30. Ogień pojawił się w pomieszczeniu gospodarczym znajdującym się na parterze budynku. Na klatce schodowej panowało bardzo silne zadymienie, strażacy podjęli więc decyzję o ewakuacji mieszkańców bloku. Mieszkania musiało opuścić około 20 osób. Na szczęście nikt w trakcie akcji nie ucierpiał. Po ugaszeniu ognia i przewietrzeniu pomieszczeń mieszkańcy mogli wrócić do swoich lokali.
Po kilku godzinach, około drugiej w nocy, w tym samym budynku doszło do kolejnego pożaru. Tym razem wybuchł on między dwoma znajdującymi się na parterze mieszkaniami. Ogień błyskawicznie zajął ich drzwi i zaczął zagrażać znajdującym się za nimi pomieszczeniom. Ich mieszkańcy zdołali opuścić lokale jeszcze przed przyjazdem służb. Ponownie wszyscy lokatorzy budynku musieli zostać ewakuowani. Po ugaszeniu pożaru i oględzinach mieszkań zajętych ogniem okazało się, że cztery mieszkające w nich osoby nie mogą już tej nocy do nich wrócić. Władze miasta zapewniły pogorzelcom lokale zastępcze. W akcjach gaśniczych brały udział cztery pojazdy z JRG Legionowo i dwa z OSP Legionowo. – Jesteśmy zaniepokojeni tę sytuacją. Obawiamy się o bezpieczeństwo mieszkańców osiedla Kozłówka. Już wzmocniliśmy tam patrole Straży Miejskiej i z taką prośbą wystąpiliśmy do policji. Myślimy też nad innymi rozwiązaniami. Sprawca nie może liczyć, że otrzyma do miasta lokal zastępczy. Osoba, która zagraża innym mieszkańcom, powinna odczuć konsekwencje swoich czynów. Wiem, że policja prowadzi śledztwo, liczę że wkrótce zatrzyma sprawcę lub sprawców, których czeka proces karny – komentuje sprawę Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. – Niezależnie od sprawy karnej, KZB wystąpiło już o odszkodowanie za poniesione na mieniu gminy straty. Do tego samego namawiamy poszkodowane w pożarach rodziny – dodaje Irena Bogucka, prezes zarządzającej budynkami na Kozłówce miejskiej spółki KZB.
W nocy z poniedziałku na wtorek (20/21 stycznia) w bloku przy ul. POW 8 znów pojawili się strażacy. Tym razem płonęła tam komórka pod schodami. Mimo że nikt nie został poszkodowany, nie ma gwarancji, że kolejny tego rodzaju incydent nie zakończy się tragicznie. Dlatego jak najszybciej trzeba tlące się tam być może zarzewie sąsiedzkiego konfliktu ugasić. Także ze względu na plany, jakie z rozwojem Kozłówki wiąże legionowski ratusz. – Jesteśmy zaniepokojeni, bowiem w pobliżu trwa budowa nowego bloku socjalnego. Pragnąc wyeliminować krążące w opinii publicznej nieprawdziwe informacje, chcę podkreślić, że w tym budynku na pewno nie otrzymają lokali osoby zadłużone, a także osoby, które nie płacą regularnie czynszu bądź nie pokrywają kosztów zużytych mediów. Z tej listy są też wykluczone osoby, wobec których są skargi ze strony innych lokatorów lub które nie dbają o posiadany lokal – zapewnia Ewa Kucharska, kierownik referatu lokalowego UM. A zastępca prezydenta dodaje: – Miasto planuje też tradycyjnie, tak jak było to przy poprzednich wybudowanych blokach, zaprosić do Legionowa repatriantów z Kazachstanu, czyli Polaków i ich spadkobierców, którzy po 1939 roku zostali wywiezieni z terenów dawnej II Rzeczpospolitej na Syberię. Zgodnie z prawem mają możliwość przyjazdu do Polski. Naszym moralnym obowiązkiem jest pomoc tym ludziom, którzy tyle lat pozostawali na obczyźnie, a od kilkunastu czekają na powrót do macierzy – mówi Piotr Zadrożny.
W celu wyjaśnienia zagadkowych pożarów na Kozłówce ma zostać powołany biegły z zakresu pożarnictwa. Strażacy uważają, że mogło tam dojść do podpaleń.