W ostatni weekend stycznia seroccy miłośnicy rozrywki wysokich lotów mogli przez kilkadziesiąt minut obcować z satyrą na najwyższym krajowym poziomie. Zadbał o to Andrzej Poniedzielski, który na deskach miejskiej sceny wystąpił w sobotę z jubileuszowym programem kabaretowym.
Jednych jego sceniczny „temperament” nie rusza, inni za trudniącym się też konferansjerką i niegardzącym śpiewaniem Andrzejem Poniedzielskim po prostu przepadają. Jedno jest pewne: ci drudzy wyszli z sobotniego koncertu w stu procentach usatysfakcjonowani. Bo mało kto tak jak gwiazda wieczoru potrafi w leniwie wyrafinowany, przewrotny i diabelnie inteligentny sposób, do tego piękną, przyprawioną oryginalnymi neologizmami polszczyzną opowiadać o relacjach męsko-damskich tudzież szerzej – o życiu. A przy okazji, czasem do łez, rozśmieszać. Nic dziwnego, że mimo upływu lat bilety na jego koncerty wciąż rozchodzą się na pniu.