W odróżnieniu od grudniowej debaty o budżecie, temperatura obrad styczniowej sesji legionowskich radnych była podobna do tej za oknami – raczej umiarkowana. Jej uczestnicy sporo miejsca poświęcili miejskim inwestycjom. Poznając przy okazji co nieco ich techniczno-finansowe zawiłości.
Dyskusję o inwestycjach zainspirowało po części comiesięczne sprawozdanie prezydenta, w którym zajmują one ważne miejsce. Tym razem doniósł m.in. o projekcie integracyjnej przestrzeni rekreacyjnej na osiedlu Jagiellońska oraz o remoncie klubu Scena 210. Roman Smogorzewski wspomniał też o działaniach ratusza dotyczących ważnego rozwiązania komunikacyjnego na osiedlu Piaski. W tej sprawie miał jednak złe wieści. – Nie udało się rozstrzygnąć postępowania na opracowanie dokumentacji projektowej budowy dwukierunkowej drogi gminnej łączącej ulicę Szwajcarską z drogą krajową nr 61, ponieważ żadna firma nie złożyła oferty – zakomunikował prezydent Legionowa.
Chwilę później, w związku z informacją o drobnych pracach na miejskim rynku, wrócił na moment temat jego wizualnego liftingu. Ale ponieważ miasto czekają wkrótce ważniejsze wydatki, to raczej pieśń dosyć odległej przyszłości. – Przygotowaliśmy program rewitalizacji, ponieważ chcemy być gotowi do uzyskania środków zewnętrznych. Tylko w momencie, kiedy je uzyskamy, rynek będzie rewitalizowany. Na pewno jest jeszcze długa droga dotycząca wszelkich uzgodnień wymaganych do tego, by tę przestrzeń rewitalizować. Ale stopień emocji wokół tego jest tak wielki, że potrzeba jeszcze wiele czasu, aby znaleźć i uzgodnić akceptowalną przez mieszkańców i państwa radnych formułę przebudowy – podsumował prezydent.
Jedną z niespodziewanych bohaterek sesji była remontowana przez miasto ulica Orląt Lwowskich. Zawdzięcza to reprezentantowi osiedla Piaski, którego zaintrygowała przedstawiona przez prezydenta kwota potrzebna na finalizację zadania. Pytanie radnego nie pozostało bez odpowiedzi. – To bardzo trudna inwestycja. Te 4,5 tysiąca są potrzebne na niewielkie roboty dodatkowe, o które wnioskują mieszkańcy. W mojej ocenie świetnie, że tylko 4,5 tysiąca. To pokazuje, że ta inwestycja – mimo że jest na nierównym terenie, a ludzie mają tam działki na różnym poziomie – została nieźle przygotowana, bo tylko 4,5 tysiąca trzeba do niej dołożyć. I trochę mnie dziwi, że pan się dziwi, że tylko tyle trzeba dołożyć. Powinien pan to raczej pochwalić – stwierdził Roman Smogorzewski. Jeśli rzeczywiście szef ratusza potrzebował pochwały, to się jej doczekał. – Panie prezydencie, ja się nie dziwię, bo ja tylko zadałem takie pytanie, jakby zdziwiony zapisem 4,5 tysiąca. Ja się bardzo cieszę, że za 4,5 tysiąca możemy coś zrobić dla mieszańców i myślę, że to dobrze – odrzekł Mirosław Grabowski.
Bez wątpienia tak – to dobrze. Lecz jeśli znaleźli się na sali radni, którzy sądzili, że za niespełna 5 tys. zł można wyremontować ulicę, zastępca prezydenta profilaktycznie wyprowadził ich z błędu. – Szanowni państwo, już wyjaśniając tak naprawdę, bez żartów, projekt przebudowy ul. Orląt Lwowskich to nie jest 4 tysiące, tylko prawie 230 tys. zł. To inwestycja realizowana od zeszłego roku, natomiast te 4 tysiące to jest jakaś niewielka robota dodatkowa. W przypadku budowy każdej ulicy, już po projekcie i w jej trakcie, rozmawiamy z wykonawcami i mieszkańcami. Czasem są to żądania czy życzenia założenia dodatkowego odwodnienia, kratki czy drenażu, czasem wyprofilowania inaczej zjazdu, mimo że wszystko jest zgodnie z warunkami technicznymi. Mieszkańcy mają swoje obawy i my takie rzeczy uwzględniamy. Są one słuszne i wpływają na ich komfort życia. Więc te 4 tys. zł w skali tej inwestycji to jest naprawdę niewielka robota dodatkowa – wyjaśnił Marek Pawlak. Tak czy inaczej, grunt, że znalazły się na nią środki. Teraz trzeba jeszcze tylko dobrze ją wykonać.