Inaczej niż wielu kolegów po mandacie, parlamentarzyści, którzy wspierali w Legionowie Małgorzatę Kidawę-Błońską, mówili podczas kampanijnego spotkania nie tylko o samej kandydatce. Korzystając ze swej wiedzy, zdradzili też mieszkańcom, jak widzą Polskę przez pryzmat dziedzin, którymi się zajmują. Było ciekawie.
Ceniony pediatra, dr Riad Haidar, najwięcej mówił oczywiście o bolączkach służby zdrowia. W stosunku do działań jej obecnych zawiadowców wyraził mnóstwo uwag. – Sieć szpitali miała zmniejszyć kolejki do lekarza, miała być dobrym rozwiązaniem finansowym dla kondycji szpitali. Okazało się, że to jest strzał w kolano, a nawet w oba kolana. Kolejki są coraz większe, a długi szpitali coraz wyższe. Na chwilę obecną to ponad 15 mld zł. Zdaniem pediatry wiele złego robią też w systemie ochrony zdrowia umowy lojalnościowe, wiążące lekarzy z konkretną placówką medyczną. Choćby tych z jego specjalności, na których nadmiar, delikatnie mówiąc, branża medyczna nie cierpi. – Wiadomo, że to są bardzo deficytowe specjalności, zarówno pediatra, jak i neonatolog. I zamiast zadbać o to, aby lekarze, którzy są specjalistami w tej dziedzinie, mogli pracować w przychodniach, w szpitalach i tak dalej, doprowadzono do sytuacji, że w większości szpitali dziecięcych nie ma komu pracować. Przez to niektóre oddziały dziecięce są niestety zamykane – stwierdził lekarz.
Można leczyć lepiej
Obecnie polska służba zdrowia zmaga się z brakiem blisko 70 tys. lekarzy. Nie mówiąc o pozostałym, znacznie gorzej opłacanym personelu medycznym. Dlatego dr Haidar nie tylko postawił diagnozę, lecz także – zachęcony przez pacjentów – przedstawił terapię. – Jak macie zamiar postawić polską służbę zdrowia na nogi, skoro państwo nie ma pieniędzy, nie ma lekarzy? Lekarze pouciekali, nie są szkoleni, no bo nikt nie chce, bo jest to bardzo źle opłacany zawód. Nie ma też pielęgniarek. Jaki jest państwa plan? – zapytała jedna z uczestniczek spotkania w Poczytalni. – Wcale to nie jest prawda, że nie ma pieniędzy. W systemie jest naprawdę dużo pieniędzy, także dzięki większym odprowadzanym do niego składkom. Pieniędzy z roku na rok jest więcej, ale są one źle wydatkowane. Podam taki przykład: pacjent trafia do szpitala X i musi leżeć tam 3 dni, aby zrobić na przykład gastroskopię. A przecież to badanie można by zrobić w przychodni czy w poradni specjalistycznej, jeżeli NFZ zapłaciłby za procedurę, która nie jest wykonana na oddziale szpitalnym. Wyszłoby to pięć razy taniej i w dodatku nie byłoby problemu z brakiem miejsc w szpitalach. Bo często pacjenci „sztucznie” leżą na tych oddziałach, ponieważ żaden szpital nie dostanie pieniędzy za wykonaną procedurę, jeżeli nie miną trzy dni – odpowiedział Riad Haidar.
Inny biurokratyczny nonsens sprawia, że lekarze nie mają czasu zajmować się chorymi. – Dlaczego mamy mało lekarzy? Bo lekarz, powiem na swoim przykładzie, 80 procent czasu traci na „papierologię”, na wypisanie dokumentacji, bo musi być porządek w papierach. Inaczej nie będzie zapłacone. Więc tylko 20 procent mojego czasu mam na pracę przy łóżku pacjenta. A przecież mogłaby powstać instytucja asystenta lekarza, asystenta pielęgniarki. Można też zmienić sposób przyjmowania studentów na oddziały medyczne: albo zwiększyć liczbę miejsc na uczelniach, albo zmienić także system specjalizacji – radził pediatra.
Przyroda na czysto
Małgorzata Kidawa-Błońska, jeśli zostanie prezydentem, receptę na uzdrowienie służby zdrowia zatem posiada. Podobnie ma się sprawa z ochroną środowiska. Tu z kolei doradza wicemarszałek Sejmu poseł Gabriela Lenartowicz, od lat „siedząca” w tym temacie. W Legionowie mówiła m.in. o kryzysie klimatycznym, odczuwalnym już teraz w postaci zmian klimatu i gwałtownych zjawisk atmosferycznych. – Musimy się zastanowić, jak ograniczyć skutki tych zjawisk. I to możemy robić. Druga kwestia to sprawiedliwa transformacja energetyczna, czyli coś, co ludzie kojarzą bezpośrednio z klimatem, a chodzi o neutralność klimatyczną, która będzie proponowana także w Unii Europejskiej na 2050 rok. A na to, jeśli się dobrze przygotujemy, możemy pozyskać ogromne pieniądze europejskie. I to jest ten moment, kiedy możemy zrobić to za europejskie, a nie tylko za nasze pieniądze. Ta transformacja się na świecie dzieje, cokolwiek byśmy nie powiedzieli. Jest tylko pytanie, czy my zdążymy wsiąść do tego pociągu i zyskać na ten cel pieniądze, czy nie? A trzecia ważna kwestia, która jednak nie jest utożsamiana z klimatem, ale w przypadku Polski jest istotnym elementem polityki klimatycznej, to walka ze smogiem. Polaków musi być stać na ekologiczne ogrzewanie i mamy tu przygotowane rozwiązania ustawowe, których patronem pani marszałek zobowiązała się być, jak zostanie prezydentem – zapewniła parlamentarzystka.
Co ciekawe, Gabriela Lenartowicz – choć reprezentuje Koalicję Obywatelską – ma wiele wspólnego z rządową kampanią wymiany starych pieców. Kłopot w tym, że akurat nie za bardzo jest się tutaj czym chwalić. – Opracowała program Czyste Powietrze, który po kilkunastu miesiącach, niestety w karykaturalnej formie, został wdrożony przez ten rząd. Świetny program – zepsuty, bo scentralizowany. Dzisiaj – zamiast dać pieniądze samorządom, żeby wymieniać piece, tak jak w Legionowie, Krakowie i wielu innych miejscach w Polsce – trzeba pisać jakieś wnioski do centrali w Warszawie i ci urzędnicy nie są w stanie tego przerobić. Niby chcą dać pieniądze na pomoc, a tak naprawdę rozpatrują te wnioski tak, że jeżeli będą wymieniać piece w takim tempie, to jeszcze przez 200 lat nie zostaną one wszystkie wymienione. Tak nie może działać państwo, więc pani poseł ma na to rozwiązanie – powiedział pełniący rolę gospodarza poseł Jan Grabiec.
Politycznie o kulturze
Ze względu na obecność Krzysztofa Mieszkowskiego, sporo czasu poświęcono też w trakcie rozmowy szeroko rozumianej kulturze. Co zresztą, zważywszy na miejsce spotkania, było „oczywistą oczywistością”. Na pierwszy ogień poszedł odwrót od książek. – Czytelnictwo jest jednym z narzędzi, które prowadzi nas do samoświadomości, także demokratycznej. My w Europie jesteśmy jednym z najsłabiej czytających społeczeństw – 64 procent Polek i Polaków nie bierze w ciągu roku do ręki ani jednej książki. Wobec Duńczyków, Czechów, Słowaków, Niemców, Francuzów i tak dalej to wynik dramatycznie niski. I chciałbym państwu powiedzieć, że nasza praca dzisiaj to jest tak naprawdę wypracowanie pewnego systemu wartości, który jest bardzo trudny do uwspólnienia. (…) Małgorzata Kidawa-Błońska w swoich pierwszych słowach podczas konwencji powiedziała, że my w Rzeczpospolitej nie możemy tolerować cenzury i zawłaszczania instytucji kultury. Ja jestem z tego powodu bardzo zadowolony, bo to jest pierwsza poważna polityczka, która podjęła sprawę kultury – powiedział Krzysztof Mieszkowski.
Opisując realia, w jakich obecnie ona funkcjonuje, były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu nawiązał też to problemu teraz najistotniejszego. – Apeluję do państwa, aby nie dać się uwieść ubezwłasnowolnieniu przez wirusa. Prawo i Sprawiedliwość będzie tym manipulowało w sposób perfekcyjny. Ono wykorzysta dla utrzymania swojej władzy nawet zdrowie polskiego społeczeństwa. Można powiedzieć sentencjonalnie, że zdrowie polskiego społeczeństwa jest polską racją stanu. (…) Jeżeli my nie dzisiaj nie doprowadzimy do tego, nie wywalczymy prezydentury dla pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, to znaczy, że utracimy naszą demokrację.