O pieniądzach, w tej czy innej formie, na forum legionowskiej rady miasta rozmawia się najczęściej. Od czasu do czasu nawet podniesionym głosem. Ponieważ z reguły w tle są gminne inwestycje, siłą rzeczy mówcom zdarza się też zahaczać o procedury przetargowe. A że dla wielu posiadaczy mandatów to procesy dość obce, pewnego razu prezydent zdecydował się powiedzieć o nich nieco więcej.
Stało się tak zresztą na prośbę jednego z radnych, którego zaintrygowały spore rozbieżności w ofertach potencjalnych wykonawców zamówień, jakie płyną z ratusza. Aby lepiej unaocznić sytuację, jego gospodarz posłużył się przykładem ubiegłorocznej, szeroko zakrojonej modernizacji ulicy Husarskiej. – W pierwszym przetargu mieliśmy najtańszą ofertę za 800 tysięcy złotych, a w drugim przetargu wybraliśmy ofertę za niecałe 400 tysięcy. I ta ulica została naprawdę bardzo dobrze zrobiona – powiedział Roman Smogorzewski.
Dla ratuszowych urzędników takie sytuacje to jasny sygnał, że z realizacją części inwestycji nie należy się spieszyć. Mając na względzie troskę o publiczne finanse, lepiej bowiem odwlec budowę w czasie, niż przepłacić. Nawet za cenę wyrażanego niekiedy przez mieszkańców oraz ich reprezentantów niezadowolenia. – Przetargi to jest trochę loteria. Zależna od tego, czy firmy, które operują na tym rynku, mają pusty portfel zamówień, czy jest on już tak pełny, że nie opłaca im się brać mało i w związku z tym podbijają ceny. Naprawdę jest bardzo różnie. Mamy przetargi, które są grubo powyżej kosztorysów i są takie będące poniżej kosztorysów – kontynuował prezydent Legionowa. – Zmienia się rynek wykonawców, pojawiają się firmy z zupełnie innych regionów, więc naprawdę trudno nam to oszacować.
Łatwo natomiast dojść do wspomnianego już wniosku, że w inwestycjach – również tych publicznych – pośpiech bywa złym doradcą. Zainteresowanemu tą kwestią radnemu wyjaśnienia prezydenta najwyraźniej trafiły do przekonania. – Ja tu popieram pana zdanie, że te pierwsze przetargi zawsze są tak wysokie. Mam przykład placu zabaw na osiedlu Piaski, kiedy do pierwszego przetargu zgłosiła się jedna firma – ponad 300 tysięcy, a później było już tych firm więcej i dość znacznie cena spadła w dół. Tak że bardzo dobrze, ja tu popieram takie działania – stwierdził Mirosław Grabowski. Co by nie mówić, w ustach członka lokalnej opozycji to znamienna deklaracja. W kontekście omawianego tematu, rzecz można, budująca.