Osiemdziesiąta rocznica wybuchu drugiej wojny światowej stanowiła świetną okazję do przypomnienia legionowian walczących wówczas w obronie polskich granic. Także postaci szerzej dotąd nieznanych. Jak ostatnio potwierdzili miejscy historycy, na początku wojennej zawieruchy dwóch odważnych mieszkańców biło się za ojczyznę również daleko od Legionowa, nad Bałtykiem.
Biorąc pod uwagę ubiegłoroczną okrągłą rocznicę Kampanii Wrześniowej, nowych, potwierdzonych wtedy ustaleń historycy dokonali w samą porę. – Okazuje się, że dwie osoby bezpośrednio związane z naszym miastem brały udział w walkach we wrześniu 1939 roku na Westerplatte. Chodzi tutaj o Karola Szwedowskiego – urzędnika cywilnego, który był związany z Westerplatte od początku lat trzydziestych, zaś druga osoba to chorąży Edward Szewczuk – mieszkaniec Legionowa, który również przez całą obronę uczestniczył w walkach. Był on wojskowym zawodowym – mówi dr hab. Jacek Szczepański, dyr. Muzeum Historycznego w Legionowie.
Jakkolwiek nie są to informacje całkowicie dla regionalistów nowe, dopiero teraz udało się ustalić więcej faktów na temat dwóch bohaterskich legionowian. Między innymi dzięki pomocy mieszkającej w Legionowie wnuczki chorążego Szewczuka. – Jeżeli chodzi o pierwszego z nich, czyli Karola Szwedowskiego, często bywał on w Legionowie w okresie międzywojennym, odwiedzając syna, który mieszkał przy ulicy Daliowej. Pod koniec lat trzydziestych regularnie pojawiał się na legionowskim Bukowcu. Natomiast w czasie wybuchu drugiej wojny światowej Karol Szwedowski znajdował się na terenie Westerplatte. Zajmował się tam konserwacją budynków, schronów, również pracami stolarskimi, ponieważ był mistrzem budowlanym i majstrem kontraktowym, który na Westerplatte wykonywał różne prace od kwietnia 1934 roku. Wojna zastała go w składnicy tranzytowej i wówczas – chociaż nie był wojskowym, lecz pracownikiem cywilnym – włączył się do obrony, poprzez to, że niósł pomoc rannym żołnierzom. Przede wszystkim ich opatrywał, ale też dostarczał na wysunięte placówki wodę i żywność. Po prostu opiekował się walczącym wojskiem – opowiada dr Szczepański.
Czynił to tak ofiarnie, że ci, którym pomagał, zachowali go we wdzięcznej pamięci. – Po upadku Westerplatte najpierw dostał się do obozu koncentracyjnego w Stutthof (obecnie Sztutowo – przyp. red.), a później został przeniesiony do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Z tego obozu konspiracja i podziemie go później wyprowadziły, a następnie przetransportowały do Legionowa. Zamieszkał u syna, Józefa Szwedowskiego, przy ulicy Daliowej. Niestety, ten legionowski okres był dla niego tragiczny. Najpierw dowiedział się o śmierci swego syna Ryszarda, który został zamordowany przez hitlerowców w Palmirach, w czasie słynnej zbrodni z 26 lutego 1940 roku. Wkrótce też hitlerowcy aresztowali Karola juniora – jego drugiego syna, zamordowanego później w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.
Ze zdrowiem nadszarpniętym przez hitlerowskie obozy Karol Szwedowski zmarł jeszcze w trakcie wojny, 30 sierpnia 1941 roku. Lecz to, czego dokonał, zostało zapamiętane, a nawet wykorzystane później przez krajowych filmowców. – Postać Karola Szwedowskiego odtworzył w głośnym filmie „Westerplatte” z 1967 roku znany aktor Bolesław Płotnicki. Po latach, w głośnym filmie „Tajemnica Westerplatte”, w tę postać wcielił się również Romuald Kłos – dodaje dyrektor legionowskiego muzeum.
Co do chorążego Edwarda Szewczuka, o tę postać kino się nie upomniało. W niczym to jednak nie umniejsza jego wojennych oraz późniejszych dokonań. – Był to zawodowy wojskowy, który służył jeszcze w armii austro-węgierskiej. Później związał się z saperami kolejowymi i dzięki temu znalazł się w Legionowie. Na początku lat trzydziestych wybudował willę przy ulicy Wilczej. Budynek ten, z charakterystyczną datą „1933” na szczycie, zachował się do dzisiaj. Według przekazów rodzinnych ten dom budowała ta sama ekipa, która wznosiła również umocnienia na Westerplatte. Po prostu chorąży Szewczuk zatrudnił ją tu, w Legionowie. W czasie budowy umocnień mieszkał on i tutaj, i na Westerplatte – był tam kierownikiem budowy umocnień polowych. W chwili wybuchu wojny znalazł się na Westerplatte i brał udział w walkach – mówi Jacek Szczepański.
Udział, co ciekawe, potwierdzony przez samych Niemców, którzy na fotografiach chętnie uwieczniali wziętych do niewoli jeńców. – Po kapitulacji trafił on do oflagu w Woldenbergu, czyli dzisiejszym Dobiegniewie, gdzie przebywał do 1945 roku. Po wojnie powrócił do Legionowa, zaangażował się w działalność społeczną, uczestnicząc między innymi w powołaniu Towarzystwa Przyjaciół Żołnierza. Został też odznaczony orderem Virtuti Militari i Złotym Krzyżem Zasługi. Chorąży Szewczuk włączył się w upamiętnianie walk na Westerplatte i dzisiaj możemy tam zobaczyć między innymi jego walizkę, którą miał ze sobą w czasie obrony. Jest eksponowana w wartowni nr 1. Wszyscy, którzy się tam znajdą, mogą obejrzeć tę pamiątkę po osobie związanej z Legionowem. Edward Szewczuk zmarł w 1964 roku i został pochowany na cmentarzu w Gliwicach.
Tyle jeśli chodzi o fakty. Teraz miejscy muzealnicy planują zrobić to, co należy do ich głównych zadań – chcą owe fakty utrwalić oraz upowszechnić. – Przede wszystkim nosimy się z zamiarem uzupełnienia naszej ekspozycji, aby pokazać, że mieszkańcy Legionowa byli obrońcami Westerplatte – symbolu bohaterskiej obrony z 1939 roku. A przecież była to tylko niewielka wojskowa składnica tranzytowa, gdzie było zatrudnionych około dwustu żołnierzy i pracowników cywilnych. Chcemy więc zaakcentować rolę polskich obrońców na ekspozycji i myślę, że to samo trzeba zrobić w „Roczniku Legionowskim”, pisząc dobre biogramy tych dwóch postaci – zapowiada dyr. Jacek Szczepański. Znając dociekliwość i pracowitość legionowskich regionalistów, to tylko kwestia czasu.
Przekrój informacji (w tym i zupełnie nowe) dotyczących Karola Szwedowskiego znalazł się w publikacji „Żołnierze z Westerplatte. Weryfikacje i uzupełnienia wybranych rysów biograficznych” (2019, autor: Krzysztof Henryk Dróżdż)