Na oświatowym horyzoncie coraz wyraźniej widać kolejny rok szkolny. Ponieważ jednak ma on wyglądać inaczej niż wcześniejsze, sternicy edukacji muszą rozwiązać równanie z więcej niż jedną niewiadomą. Pewne jest tylko to, że przez koronawirusa końcowy wynik jest i zapewne jeszcze długo będzie niepewny.
Pierwszego września o odświętnych strojach oraz wspólnym fetowaniu początku nauki można w każdym razie zapomnieć. Jak należy przypuszczać, nie tylko w Legionowie. – To niewątpliwie będzie najbardziej niezwykłe rozpoczęcie roku szkolnego od lat. Przed nami wiele pytań. Mimo że są wytyczne Ministerstwa Edukacji Narodowej, mimo że jest stosowne rozporządzenie w tym zakresie, mimo że są wytyczne GIS-u, to jednak pewne procedury ciągle nie są do końca jasne – mówi Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. – Ministerstwo niedawno wydało wytyczne sanitarne dla publicznych i niepublicznych szkół i placówek, także tych w strefach żółtej czy czerwonej, ale my na szczęście w żadnej z nich się nie znajdujemy. Ukazały się akty prawne, głównie chodzi o rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty, czy rozporządzenie w sprawie szczegółowych rozwiązań w okresie tego czasowego ograniczenia. Mamy też zmieniające rozporządzenie w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy. Natomiast do rzeczywistości szkolnej, no cóż, niewiele one wnoszą, dlatego że opracowanie wszelkiego rodzaju procedur i regulaminów spoczywa tak naprawdę na dyrektorach szkół – zwraca uwagę Mariusz Borkowski, dyr. Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 7 w Legionowie.
To właśnie oni muszą przygotować szczegółowe strategie zarządzania swymi placówkami. I na przykład sprawić, aby w razie wystąpienia w nich przypadku zakażenia, wyłączyć z użytkowania tylko fragment, a nie całą szkołę. Same doświadczenia z dobrze działającymi w reżimie sanitarnym żłobkiem i miejskimi przedszkolami tu nie wystarczą. – Szkoły są dużo większymi organizmami, jest znacząco więcej dzieci niż w każdym przedszkolu, jest dużo więcej personelu: nauczycieli i pracowników obsługi, w związku z tym możliwość wystąpienia choroby po prostu statystycznie jest tutaj większa. Na pewno przyłożymy się do tego, aby zapewniać bezpieczeństwo sanitarne, aby przestrzegać reguł, chociaż oczywiście mamy do czynienia z dziećmi, z osobami nieletnimi i trudno też oczekiwać od nich pełnej odpowiedzialności, jak wobec osób dorosłych – uważa zastępca prezydenta.
Jednym z głównych założeń szkolnych strategii jest minimalizowanie ruchu na korytarzach. Najlepiej tak, aby jednorazowo przebywała tam tylko jedna klasa. Dokonane w legionowskiej „siódemce” analizy wskazują, że będzie to możliwe. – Mamy zamierzenia, aby starsze klasy, oddziały 4-8, przebywały na drugim piętrze, a młodsze dzieci na pierwszym. Choć pewnie nie do końca da się to zrealizować, bo okazuje się, że prawdopodobnie będziemy musieli uruchomić w naszej szkole kolejny, nieplanowany w początkowej fazie oddział klasy pierwszej. Chcemy tak przygotować plan lekcji, aby jeden oddział był w jednej sali, żeby uczniowie jak najmniej zmieniali sale. Nie da się tego jednak wykonać w stu procentach, bo trudno żeby na przykład informatykę dzieci miały bez komputerów. Więc przejścia do pracowni lub na salę gimnastyczną są oczywiście przewidziane. Chcemy też wprowadzić coś w rodzaju „cichej szkoły”. Chodzi o to, aby dzwonki na lekcje i na przerwy nie były takim wyznacznikiem naszej pracy. Chcemy, aby wychowawcy oddziałów 1-3 mieli możliwość samodzielnego regulowania tych przerw dla uczniów. Oczywiście przy naszych konkretnych wytycznych – zaznacza dyr. Borkowski. A ratuszowy zwierzchnik legionowskiej oświaty dodaje: – Szkoły planują też na przykład uruchomienie dodatkowych wejść, tak żeby młodsze dzieci wchodziły jednym wejściem, a starsze drugim; ograniczenie wejść rodziców do szkoły, poza niezbędnymi przypadkami, na przykład w przypadku uczniów klas pierwszych; no i zakaz wstępu dla osób postronnych. Tak więc będą tu zastosowane różnego rodzaju rozwiązania, tak aby ograniczyć ewentualne rozprzestrzenianie się choroby.
Co do rozprzestrzeniania się wiedzy na temat wytycznych obowiązujących w każdej szkole, najlepiej czerpać ją ze sprawdzonego źródła informacji. Akurat jemu koronawirus nie jest i raczej nie będzie w stanie zaszkodzić. – Od wielu lat w naszych szkołach rodzice korzystają z elektronicznego dziennika i wszystkie niezbędne informacje, oprócz tego, że są wywieszone na tablicy ogłoszeń czy przy wejściu do szkoły, przekazywane są również za pomocą dzienników elektronicznych, więc rodzice mają do tych informacji dostęp – przypomina Piotr Zadrożny.
Tak czy inaczej, w szkolnych dziennikach elektronicznych szybko pojawią się też pierwsze oceny. I to one – czego żaden wirus nigdy nie zmieni – wśród wszystkich pozostałych wpisów będą najważniejsze.