Niemal dokładnie rok temu, dzięki staraniom legionowskiego ratusza, ulica Leśna zyskała atrakcyjniejsze i bardziej funkcjonalne oblicze. A okoliczni mieszkańcy wiele nowych miejsc parkingowych, które jak wiadomo, w każdej części miasta są na wagę złota. Kłopot w tym, że ostatnio owego złota zaczęło im jakby ubywać.
Okoliczni mieszkańcy, ci posiadający auta, są rozżaleni. I trudno się temu dziwić. – Walczyliśmy o modernizację ulicy Leśnej i przy pomocy oraz zaangażowaniu prezydenta udało nam się to załatwić, razem z dodatkowymi miejscami parkingowymi. Jak je załatwialiśmy, firma mieszcząca się na Leśnej nie upominała się o żadne miejsca parkingowe. A w tej chwili zakupiła chyba około 15 samochodów i zajęła trzy czwarte ulicy Leśnej. Praktycznie stała się ona teraz prywatnym parkingiem tejże firmy – narzeka Teresa Składnik.
Podejmowane przez kierowców próby polubownego załatwienia sprawy nic nie dały. Dlatego zdesperowani właściciele aut postanowili interweniować u prezydenta Legionowa. Pod ich parkingową petycją podpisało się już kilkadziesiąt osób. Lada dzień ma ona trafić do miejskiego ratusza. – Tych samochodów jest coraz więcej, zajęty jest cały parking przy spółdzielczej „pięćdziesiątce”, tak samo jak ulica Leśna. Zdarzało się, że mieszkańcy zwracali się z prośbą do właściciela firmy, ale niestety bez żadnych efektów. Wprost śmieją się nam w twarz – dodaje mieszkanka osiedla Jagiellońska.
W tej sytuacji o swoim problemie spółdzielcy poinformowali miejskich strażników. – Pierwsze takie zgłoszenie otrzymaliśmy 18 sierpnia. Chodziło o to, że na ogólnodostępnym parkingu przy ulicy Leśnej parkują nowe pojazdy o podobnych numerach, należące do konkretnej firmy. Nie wiedzieliśmy o tym wcześniej, temat zdiagnozowaliśmy i potwierdziliśmy, że tamtego dnia rzeczywiście stało tam pięć czy sześć samochodów o podobnych numerach danej firmy, która jest w pobliżu pod tym adresem – relacjonuje Adam Nadworski, komendant Straży Miejskiej w Legionowie. – W rozmowie z jej właścicielem ustalono, że to ze względu na okres wakacyjny, bo zwykle pojazdy tej firmy wyjeżdżają w teren, jeżdżą po całej Polsce i niedługo już ich tam nie będzie.
Tymczasem wakacje minęły, zaczął się rok szkolny, a firmowe auta nadal zajmują część miejsc parkingowych. Zajmują i co w tej sprawie wydaje się kluczowe, posiadają do tego pełne prawo. – Nie jest to wykroczenie, dlatego że parking jest miejski, ogólnodostępny, w pasie drogi miejskiej – tam każdy ma prawo zaparkować. Oczywiście nie autobusem czy samochodem ciężarowym, tylko pojazdem o masie do 3,5 tony. Tak więc każdy może skorzystać z tego parkingu i nie możemy tutaj mówić, że ktoś łamie prawo, a ktoś jest pokrzywdzony, bo na chwilę obecną, według oznakowania i organizacji ruchu, te miejsca są dostępne dla wszystkich – zwraca uwagę komendant.
Mając to na uwadze, szef straży miejskiej zasięgnął w ratuszu języka u zarządcy terenu. Tam, jako remedium na parkingowy kłopot, padła propozycja zamontowania przy wjeździe na Leśną szlabanu. Zdaniem komendanta to się jednak nie sprawdzi. – Tam jest za duże blokowisko. Budynki, wieżowce, które tam stoją, i liczba pojazdów, które miałyby tam wjeżdżać – to generalnie nie miałoby racji bytu. Zamykanie całej ulicy szlabanem, także dla mieszkańców położnych przy Leśnej domów, nie będzie dobrym rozwiązaniem – uważa Adam Nadworski. Skoro tak, zmotoryzowani mieszkańcy sugerują inne, o wiele prostsze. – Jest w pobliżu parking strzeżony i uważam, że firma może tam sobie negocjować cenę za miejsca postojowe, tam postawić samochody i wrzucić to sobie w koszty. My natomiast jesteśmy w gorszej sytuacji: walczyliśmy i zostaliśmy bez miejsc parkingowych – mówi Teresa Składnik.
Jeśli opcja z płatnym parkowaniem nie wypali, spółdzielcy rozważają pójście na kompromis. Co oczywiście też wymagałoby dobrej woli ze strony właściciela floty. – Ewentualnie myśleliśmy o zamykanych na klucz pachołkach, za jakąś tam dodatkową opłatą. Jesteśmy skłonni poważnie do tego podejść i wyrazić zgodę. Niech na przykład mają trzy, cztery czy pięć miejsc, ale nie tyle, że zajmują trzy czwarte parkingu przy Leśnej – mówi pani Teresa. Kolejną propozycją był montaż znaków informujących, że prawo do parkowania mają tylko mieszkańcy okolicznych budynków. Ale to również rozwiązanie mało skuteczne. Głównie ze względu na brak możliwości weryfikacji uprawnionych. – Straż miejska ani nawet policja nie są w stanie sprawdzić, czy pojazd należy do mieszkańca danej ulicy i lokalu. Zresztą wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś przyjeżdża w odwiedzimy do mieszkańca położonych tam bloków czy posesji, no i nie ma prawa wjechać, bo tam są miejsca parkingowe przypisane tylko do danego bloku. Na razie jest to awykonalne i niemożliwe, aby w ten sposób rozwiązać ten problem – stwierdza komendant Nadworski.
Rzecz jasna wciąż jest nadzieja, że wkrótce rozwiąże się on sam, a obietnice przedstawiciela firmy znajdą potwierdzenie w faktach. Tak czy inaczej, straż miejska obiecuje mieć parking przy Leśnej na oku. My również.