Bogatsi o wiosenne doświadczenie, sternicy miejskiej edukacji zawczasu przygotowali się do powrotu zdalnego nauczania. Szybko uzyskując pewność, że było to rozsądne posunięcie. Bo wbrew zapowiedziom premiera oraz życzeniom resortu oświaty, po wakacjach koronawirus zaatakował nad Wisłą ze zdwojoną siłą.
Wiosenną praktykę w kwestii lekcji „po sieci” trzeba było wykorzystać bardzo szybko. – Jeżeli chodzi o ten rok szkolny, w Legionowie zdalna nauka miała swoje początki już właściwie w pierwszych dniach października, ponieważ pojawiły się przypadki zachorowań zarówno wśród, uczniów, jak i nauczycieli. Wtedy, po uzyskaniu opinii inspekcji sanitarnej, albo całe klasy, albo dany etap edukacyjny przechodził na naukę zdalną. Od 19 października, w związku z tym, że znaleźliśmy się w strefie czerwonej, obowiązkowo została ona wprowadzona w szkołach ponadpodstawowych, natomiast od 26 października w klasach 4-8 szkół podstawowych – mówiła tuż przed zamknięciem szkół także dla młodszych roczników Anna Łasińska, naczelnik wydziału edukacji UM w Legionowie.
Ponieważ wariant z nauką na odległość został już wcześniej przećwiczony, chcąc nie chcąc, z realu nauczyciele płynnie przeszli do sieci. – Jeżeli chodzi o nasze placówki, prowadzona jest z wykorzystaniem platformy Microsoft Teams i dziennika elektronicznego. Natomiast tak naprawdę nauczyciel może sam zdecydować o tym, z wykorzystaniem jakich metod i technik kształcenia na odległość będzie prowadził zajęcia z uczniami. Zasadniczo odbywają się one zgodnie z rzeczywistym planem lekcji, ale niektóre szkoły zdecydowały się na zmianę tego planu na czas nauki zdalnej i skrócenia lekcji do 30 minut, bo też mają taką możliwość – dodaje naczelniczka.
Posiadając w tej kwestii pewną swobodę, dyrektorzy byli jedynie zobowiązani do przygotowania szkolnych regulaminów zdalnego nauczania. Miasto, jako organ prowadzący, zadbało natomiast o kwestie sprzętowe i techniczne. Wprawdzie od lat doposaża swe placówki w sprzęt informatyczny, a większość uczniów posiada własne komputery, ale przejście oświaty na tryb wirtualny wymagało dodatkowych inwestycji. Korzystając ze środków zewnętrznych, dotychczas ratusz wyłożył na nie ponad 180 tysięcy złotych. – W celu umożliwienia pracy zdalnej naszym uczniom i jednostkom oświatowym Urząd Miasta Legionowo od początku pandemii zakupił w sumie 159 poleasingowych komputerów przenośnych: w pierwszym etapie 100, a niedawno 59 kolejnych. Ponadto zostały zakupione 144 kamery internetowe z wbudowanym mikrofonem oraz 51 głośników. Zakupu tego dokonano ze względu na to, żeby lekcje mogły być prowadzone w miejscu pracy nauczycieli, czyli w szkole – informuje Anna Szwarczewska, kierownik referatu kultury i współpracy UM w Legionowie.
Taka sytuacja ma miejsce na przykład w najstarszej legionowskiej podstawówce. Przy wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi edukacyjnych, widząc nauczyciela na tle sali, dzieci z „jedynki” uczą się między innymi matematyki. Na szczęście z ich perspektywy miejsce, skąd płynie do nich wiedza, nie ma wielkiego znaczenia. Ważne, by płynęła bez przeszkód. Lecz mimo starań ratusza, wciąż trudno całkiem wykluczyć kłopoty ze sprzętem bądź dostępem do internetu. Będąc w informatycznych tarapatach, uczniowie mogą jednak liczyć na szybką pomoc. – Ich rodzice powinni zgłaszać te problemy do dyrektorów szkół, ci natomiast są w stałym kontakcie z Urzędem Miasta Legionowo. Na wszystkie te problemy staramy się na bieżąco reagować i na bieżąco je eliminować – radzi Anna Szwarczewska. – Mamy też takie przypadki, że na wniosek rodziców uczniów niepełnosprawnych lub takich, którym warunki domowe nie pozwalają na nauczanie zdalne, dyrektorzy zorganizowali im naukę na terenie szkoły. Z danych wynika, że w tej chwili dotyczy to sześciu uczniów, głównie niepełnosprawnych. Co do pracy zdalnej nauczycieli, to większość pracuje z domu, ale mamy też 31 takich, którzy prowadzą lekcje z terenu placówek – dodaje Anna Łasińska.
Mogłoby się wydawać, że mając na uczniów tylko wirtualne oko, trudno nawet sprawdzić listę obecności. Nie mówiąc już o ich aktywności na lekcji. Tym niemniej zdalne zajęcia traktowane są tak samo jak stacjonarne i wagary też nie ujdą nikomu na sucho. – Tak więc nieobecność dziecka na lekcji zdalnej także podlega kontroli realizacji obowiązku szkolnego. Więc myślę, że dyrektorzy dołożyli wszelkich starań, żeby wszyscy uczniowie angażowali się w lekcje zdalne – uważa naczelnik miejskiego wydziału edukacji. Dzięki nim młodzi legionowianie mogą doświadczyć nauki, z jaką przykładowo ich koledzy z Australii mają do czynienia na co dzień. I choć posiada ona dla uczniów pewne niezaprzeczalne zalety, nie ma to jednak jak chodzenie do tradycyjnej „budy”. Także dlatego, że na całe życie można dzięki temu zyskać i przyjaciół, i wspomnienia.