Odkąd obrady legionowskich radnych przeniesiono do sieci, wydłużył się – niekiedy znacząco – czas ich trwania. Po części, być może, z powodu trudnych czasów właśnie. Lecz tylko po części. Dlatego też słuchając perorujących kolegów, którzy ledwie od czasu do czasu zahaczają o temat, piastujący swą funkcję z ramienia PiS wiceprzewodniczący rady miasta uznał w końcu, że nadszedł czas na interwencję. No i zrobiło się ciekawie…
Do oratorskiego boju Zdzisław Koryś wkracza w trakcie miejskich sesji dosyć rzadko. A jeśli już to czyni, zwykle stara się pokusić o refleksje ogólniejszej natury, wykraczające poza bieżącą polityczną wymianę ciosów. Tak było również w tym przypadku, po ciągnącej się w nieskończoność, nader oszczędnie popartej argumentami krytyce działań ratusza w sferze cierpiącej przez pandemię oświaty. Skoro już więc pan Zdzisław przemówił, swoim zwyczajem nie owijał w bawełnę. – Mnie się wydaje, że radny powinien RADZIĆ – prezydentowi, urzędnikom, miastu i tak dalej – co należy zrobić, żeby żyło się lepiej. Nawet w warunkach pandemii. Natomiast to, co ja dzisiaj słyszałem, to są słowa, słowa, słowa – jak by powiedział znany dramaturg. A co z tych słów służy prezydentowi miasta, urzędnikom? Chciałbym się dowiedzieć, co oni zyskali przez te nasze tu gadania, które trwają już ponad dwie godziny? Młócenie wymłóconej słomy – obrazowo podsumował przebieg dyskusji radny PiS-u. Zaś po chwili dodał: – To nie jest praca, która służy miastu. To jest takie sypanie okopów: z jednej strony ich obrona, a z drugiej strony zdobywanie. Kochani, przestańcie tą strategię stosować. Ona nie służy ani rządzącym, ani opozycji.
Opozycji, której to zresztą Zdzisław Koryś od zarania legionowskiej samorządności stanowi jeden z filarów. Tym mocniej więc zaskoczeni musieli być kontestujący działania ratusza radni, słysząc tak jawne potępienie ich seryjnej sesyjnej dociekliwości. – Krytykujemy? Nie. Pytamy się o stan faktyczny, jaka jest sytuacja i tyle. Bo nic na ten temat nie wiemy – odrzekł Bogdan Kiełbasiński. A ponieważ żądza wiedzy bywa u niektórych ogromna, przeto i lista pytań potrafi ciągnąć się niczym remont DK 61. Pytań okraszanych często przemyśleniami mówców, co obecny szef rady miasta od początku piętnował. Sęk w tym, że bez większego skutku. – Ja nie będę komentował, bo i tak jestem pomawiany o skandaliczne prowadzenie – że komentuję, dlatego pozwalam radnym, żeby się… Śpiewał kiedyś ktoś taką piosenkę, że „czasami człowiek musi, inaczej się udusi”. To chodziło o śpiewanie, a tu czasami człowiek musi się wypowiedzieć, bo inaczej źle się będzie czuł – taktownie ironizował Ryszard Brański, przewodniczący Rady Miasta Legionowo.
Tymczasem dobre samopoczucie wybrańca ludu to podstawa. Mimo wszystko wiceprzewodniczący nie znalazł zrozumienia dla wspaniałomyślności szefa rady. – Przyznam, że kilka razy nawet prosiłem o to, żeby przerywać niektórym zapamiętałym mówcom i zadawaczom pytań. I mam trochę uwag i pretensji do pana przewodniczącego. (…) Radni opozycyjni tylko krytykują, krytykują, nie wnoszą nic, a radni obozu rządzącego, jak na komendę „do ataku!”, zdobywają te za nisko wykopane okopy – ocenił Zdzisław Koryś. Trudno byłoby ująć to lepiej. Pozostając zatem w bitewnej retoryce, wypada tylko wspomnieć, że przewodniczący Brański tym razem polubownie wywiesił białą flagę. – Gdybym chciał podporządkować się tej myśli, którą pan wygłosił, to powinienem panu też przerwać, ponieważ wypowiedź była nie w temacie. To tak na marginesie. Takie jest życie, panie Zdzisławie. Zapisy statutu mówią jasno: jeżeli radny mówi i od czasu do czasu dotknie tematu, a między wierszami wrzuca jakieś insynuacje niezwiązane z problematyką, ja nie mogę ingerować.
W tej sytuacji Zdzisław Koryś podsunął posiadaczom mandatów pomysł honorowania najaktywniejszych w ich gronie mówców złotymi lub srebrnymi odznakami. Rzecz jasna po to, aby po dekoracji tak bardzo aktywni być przestali. Na koniec radny PiS-u zachował dobrą radę dla głównego adresata ich przenikliwych pytań. Radę, która opozycyjnej części rady raczej nie przypadła do gustu. – Ja chciałem panu prezydentowi podpowiedzieć, że na pytania niestosowne nie udziela się odpowiedzi – powiedział wiceprzewodniczący. Przyszłość pokaże, czy prezydent uzna za stosowne wziąć sobie tę radę do serca.